19 July 2013

colombie W Bogocie

Po raz ostatni w czasie podróży przekraczamy granicę lądową. Te, które jeszcze mamy w programie przelecimy samolotem. Jeśli chodzi o granicę, to jest ona nie byle jaka. Ekwador - Kolumbia. Teraz wszyscy sobie pomyślą pewnie: "co za czubki, do Kolumbii się pchają!". I powiem, że jeśli tak myślicie, to nie jest jeszcze z Wami tak źle. Bo Francuzi to sobie pomyślą: "Ci się pchają do grobu"...

bogota

Trzeba powiedzieć, że Kolumbia nie do końca niesłusznie miała przez lata taką złą reklamę. Krajem rządziły konflikty wewnętrzne - a to przeciw FARCom, a to przeciw kartelom narkotykowym. No i te porwania w taksówkach. Ale dziś to wszystko nie do końca jest aktualne. Bo dziś Kolumbia to kraj nowoczesny i bardzo turystyczny.

No ale wracam do naszej podróży autobusowej z Quito do Bogoty. Ostatecznie zajęła nam 34 godziny, no ale do tego trzeba doliczyć cztery godziny spóźnienia. Ale można je kierowcom wybaczyć, bo jechali aż z Limy. Nam podróż upłynęła pod znakiem filmów Tarantino :D
Tutaj przystanek na śniadanie już po stronie kolumbijskiej. Niby rano, ale czuć że jesteśmy w tropikach...!

bogota

Do Bogoty docieramy późnym wieczorem. Ponieważ nie do końca wiemy czego się spodziewać ze strony tego największego miasta w całych Andach, postanawiamy wziąć autobus do centrum. Pech chce, że mamy sobotni wieczór i już nic nie jeździ. Decydujemy się więc na taksówkę. Okazuje się, że nie ma czego się bać, bo i taksówkarze, i ich auta są skrupulatnie fotografowane na wjeździe do dworców i na lotnisko. Po prostu jeśli nie chce się w Bogocie być porwanym w akcji "na milionera" trzeba poprosić o taksówkę w hotelu czy restauracji. A oni juz wiedzą do kogo trzeba zadzwonić.

Po dobrze przespanej nocy w naszym sympatycznym hotelu wybieramy się na zwiedzanie. Hmmm niby świeci słońce, ale przeżywamy szok termiczny, 12°C, maksymalnie 15°C! Tak, Bogota położona jest na wysokości 2640 m.n.p.m. To trzecia co do wysokości stolica świata (po La Paz i Quito). Założyciele chyba strategicznie tego nie przemyśleli - przez prawie 200 dni w roku pada tu deszcz, przez pozostałe jest dość pochmurno. A słoneczne dni można policzyć na palcach. Ta niedziela do deszczowych nie należy, ale rzadko przez chmury udaje się przebić słońcu. I tak już na starcie odpada wizyta na Cerro de Monserrate górującym nad miastem, gdzie znajduje się przepiękna bazylika Señor de Monserrate. Miejsce po prostu tonie w chmurach i na piękny widok się nie zapowiada.

Kroki prowadzą nas więc w drugą stronę, gdzie znajduje się centralna Plaza de Bolivar i historyczna, świetnie zachowana dzielnica La Candelaria. A tu czeka nas niespodzianka. Niedziela w życiu Bogotańczyków to chyba dzień specjalny. Spędza się go na wolnym powietrzu i w towarzystwie całej rodziny. Tutaj wprowadzamy taki mały nawias historyczny. Bogota stała się prawdziwie sympatycznym miastem dopiero za czasów dwóch prezydentów: Antanasa Mockusa i Enrique Peñalosa (rządzących w latach 90). W tym czasie zrodziła się świadomość bogotańska jego mieszkańców, liczba przestępstw spadła o trzy czwarte, w znacznym stopniu poprawił się ruch drogowy, otwarto Transmilenio czyli szybkie metro-busy i zarządzono dzień specjalny w ciągu tygodnia, właśnie niedzielę. Główne arterie miasta są wtedy zamykane - ruch udostępnia się pieszym oraz ekologicznie zmotoryzowanym (rowerzystom, rolkowcom, deskorolkowcom). Do sportu zachęca również dwieście kilometrów (!!!) ścieżek rowerowych. Poza tym panuje swojska atmosfera - co krok można spotkać mimów, piosenkarzy, komików, kabaretowców..., można się dobrze najeść (świeże soczki, lody, gofry...). Przyznajcie szczerze - ten obrazek jest daleki od tego jak się o Kolumbii i Bogocie mówi w Polsce. Zresztą za czasów wspomnianych wcześniej prezydentów miasta, zainwestowano sporo w turystykę. Właśnie z tych czasów pochodzi, rozpowszechniany dokłownie wszędzie dziś slogan turystyczny: "Kolumbia - jedyne ryzyko jest takie, że zechcesz tu pozostać" :D

bogota

bogota
Tuż przy na naszym hotelu jest naprawdę spokojnie

bogota
Ale kilka kroków naprzód i już trochę więcej ruchu

bogota

bogota

bogota
Plac centralny, Plaza de Bolivar

bogota
Dookoła niego mieszczą się rezydencja prezydentów, siedziba Kongresu, Pałac Sprawiedliwości...

bogota
...oraz Katedra.

bogota

Po jakichś dwóch godzinach spaceru po mieście zastanawia nas już tylko jedno. Dlaczego ludzie się na nas gapią? W sensie wiecie poklepują się po ramieniu mówiąc "zobacz tych", itp! Nie jesteśmy jakoś dziwnie ubrani, jedyne co nas wyróżnia, to trochę jaśniejszy kolor skóry i włosów. I nie wiem czy im się to podoba czy co, ale kilkoro z nich zaproponuje nam nawet wspólne zdjęcie. A najlepsza będzie jedna rodzinka, która bez kozery wsadzi Remiemu na ręce dzieciaka i komórką strzeli im wspólnie kilka fotek. Rodzinka wyglądała na szczęśliwą, dzieciak trochę mniej...

bogota

bogota

bogota

bogota
Wielki Brat patrzy

Jak widzicie nie jesteśmy w żadnym niebezpieczeństwie. Uzbrojonych wojskowych możemy spotkać praktycznie na każdym rogu. Myślimy, że te karabiny mają raczej spełniać rolę odstraszającą, w sensie wiecie "jesteśmy tu!". W tłumie wyczajamy oczywiście kilku kieszonkowców, ale może dlatego, że podróżujemy już dość długo, są oni już dla nas tak zauważalni, że wręcz śmieszni. A co do policji to w Kolumbii są tak skorumpowani jak w Paragwaju (w sensie że raczej kasę z ciebie wyciągną oskarżając cię o jakąś ściemę, niż ci pomogą....).

Czas wkroczyć w przepięknie, kolorowe uliczki zabytkowej dzielnicy, La Candelaria.

bogota

bogota

bogota

bogota
Kościółek Chorro de Quevedo, to tu założono Bogotę

bogota

bogota

bogota

bogota

bogota

bogota

bogota

A na mieście, feta kontynuuje.

bogota

bogota

bogota
Mała świeża lemoniada

Ponieważ odmówilśmy sobie wizytę na Cerro de Monserrate, wybieramy się na najwyższy budynek w Bogocie, wieżowiec Torre Colpatria (zaledwie 196 metrów!). Trzeba przyznać, że widok z góry jest nieziemski, Bogoty końca nie widać. Na północy rozciągają się dzielnice bogaczy, na południu biedne przedmieścia. Szkoda że na Torre Colpatria nie można wspiąć się nocą!

bogota

bogota

Jeśli chodzi o stronę kulturalną miasta, obfituje ona w uniwersytety, teatry i muzea. W niedziele, najbardziej znane w mieście Museo del Oro (Muzeum Złota) jest otwarte za darmo. Niestety oznacza to niekończącą się kolejkę. Decydujemy się więc na wizytę w również darmowym muzeum Fernando Botero. Kolumbijski artysta malarz i rzeźbiarz jest szczególnie znany ze swojej otyłej, mocno "zaokrąglonej" wizji świata (figuratywizm, a dokładniej boteryzm). U niego nie tylko ludzie, ale i przedmioty mają bardzo obfite kształty. Co ciekawe, Botero to jeden z niewielu artystów na świecie, który może poszczycić się muzeum poświęconemu swojej sztuce, i to jeszcze za życia. Zresztą zobaczcie sami:

bogota

bogota

bogota

bogota

bogota

bogota

bogota

bogota

Oto jak wyglądało nasze zwiedzanie Bogoty. Musimy trochę sprostować ten punkt pogodowy. Kiedy po powrocie z Karaibów na nowo zawitaliśmy do Bogoty przed wylotem do Brazylii ucieszyło nas piękne słońce i temperatura sięgająca 20°C. Czyli nie zawsze jest zimno. Musimy zaznaczyć również jak specjalna jest w życiu Bogoty niedziela. Wyobraźcie sobie przesympatyczną atmosferę, wręcz świąteczną - to naprawdę robi wrażenie. Pozytywne oczywiście.

Télécharger les photos

mama&tata July 20, 2013, 10:02 a.m.

Bardzo ciekawa relacja dająca wiedzę o współczesnej Kolumbii z tzw. "pierwszej ręki".Rzeczywiście stereotypy na temat wielu krajów wywodzą się głównie z naszej niewiedzy, a dodatkowo są potęgowane przez liczne produkcje filmowe z gatunku sensacyjnego i nie dotyczy to tylko Kolumbii ale Rosji/KGB/,Chin/Triada/ czy Japonii/Yakuza/.Człowiek wyrabia sobie obraz kraju ,w którym dzieją się rzeczy mrożące krew w żyłach na podstawie filmowych działań niezniszczalnego agenta CIA lub innego Bonda.Ameryka Południowa sterowana wiele lat przez Wielkiego Brata stała się wylęgarnią wszelkich patologii aby koncerny zachodnie mogły osiągać wielkie zyski z eksploatacji Republik Bananowych i im więcej chaosu tym lepiej.Dobrze ,że się to zmienia i pozwala pozytywnie spojrzeć na tamtejsze społeczności,które na pewno w czasach negatywnego spostrzegania przez kraje,szczególnie europejskie, nie miały wpływu na twórców owego"wizerunku".Teraz mogliście bezpiecznie i w sympatycznej atmosferze zwiedzić Bogotę aby pokazać nam urodę tego miasta i ciekawe miejsca, na które w stolicy Kolumbii warto zwrócić uwagę.Ciekawe dlaczego limonki sprzedawane u nas są takie małe a na zdjęciu takie dorodne, człowiekowi aż ślinka leci na tak smakowitą lemoniadę przygotowaną na bazie wypasionych limetek.Muzeum bomba bardzo na się podobała pulpetowata Gioconda a i inne eksponaty mają swój smak/cha,cha/myślimy,że człowiek głodny mógłby nie doczekać do końca muzealnej trasy.Remiemu bardzo do twarzy z malcem na rękach i jako hipotetyczny ojciec prezentuje się bardzo godnie co nas bardzo cieszy i nie ukrywamy,że się nam to bardzo podoba.Fajne jest to,że tubylcy stwarzają taki sielski klimat swojego miasta gromadząc się wszędzie tam gdzie się coś dzieje,obserwując uliczne spektakle czy to kibicując mistrzom królewskiej gry.Nie taka straszna Kolumbia zatem jak ją malują,pozytywne przemiany w regionie kreują ją na potencjalny cel turystycznej wędrówki dla tych, którzy pragną eksplorować ciekawe rejony świata.Wy macie to za sobą a przed sobą?Jeszcze trochę wędrówki po kontynencie południowo -amerykańskim i myślenie o powrocie do przytulnego mieszkania w Paryżu ale póki piłka w grze ,jak mawiał klasyk przysyłajcie relacje i oczywiście dużo zdjęć .Do usłyszenia!Buziaki.

JAJO July 20, 2013, 8:53 p.m.

Moje gratulacje Tata z Mama.Nic tak zescie nie mówili-posali(tyczy się foty 17).Pozdrawiam.

Micka July 21, 2013, 3:33 p.m.

Et le café Juan Valdez ?

Papa July 22, 2013, 6:53 p.m.

Bogota: Au moins vous pourrez dire " Nous on y est aller et sommes revenus sans aucun problème" L'essentiel est que vous ayez apprécié cette ville qui malheureusement fait encore peur à un grand nombre personnes. Bises

maman ;o) July 22, 2013, 7:12 p.m.

faites gaffe quand même j'ai trop envie de vous revoir et avec tous vos morceaux si possible .... bande de petits blondinets !!! bises claqued les mouflets ;o)

Seb et Mado July 25, 2013, 3:31 a.m.

On y arrive demain et lire votre article donne envie d'y être déjà. On a bien noté de se couvrir, de faire attention au Pickpockets (même s'ils n'ont pas l'air très méchants) de ne pas prendre de taxi dans la rue et surtout de profiiter ! Nous ne sommes pas blonds , nous aurons donc sans doute moins de succès que vous en ville :( mais bon. A très vite