22 December 2012

nouvelle-zelande Christchurch, rok po tragedii

Christchurch - Top 6 na światowej liście miast, które koniecznie trzeba odwiedzić, według zestawienia "Best in travel 2013" przygotowanego przez przewodniki Lonely Planet. "Miasto, które rośnie z gruzów", które przechodzi "intrygujące odrodzenie". Od razu zapowiadamy, że nie jesteśmy tego samego zdania co Lonely Planet. Ostatnie trzęsienia ziemi, które przeszło miasto, pozostawiły po sobie jątrzące się rany, niezagojone jeszcze do końca w świadomości mieszkańców. Może za kilka lat.

Gdy przyjeżdżamy do Christchurch około południa, wita nas pogoda jeszcze gorsza niż w Akaroa. Sztorm na oceanie, czarne chmury i porywisty wiatr - nie tak to sobie wyobrażaliśmy. Instalujemy się u babci Rose, Coleen (żona Dave'a), która weekend spędza w Wellington i życzliwe użycza nam swojego domu :) (ahhhh ta gościnność...!)

Ale to jeszcze nie wszystko. Po południu przyjeżdża po nas Graeme, ojczym Rose. Zabiera nas na samochodową rundkę po ciekawszych okolicach, po czym zaprasza na kolację do siebie.

christchurch

Trzęsienia ziemi były dwa. Pierwsze, we wrześniu 2010 (7,1 w skali Richtera) spowodowało spore szkody materialne i przerwy w dostawach prądu. W drugim natomiast, z 22 lutego 2011 (6,3 w skali Richtera), zginęło 185 osób, zawaliło się kilka budynków, zniszczone zostało lotnisko, a dostawy prądu i wody bieżącej zostały przerwane. Pamiętam jak ciężko te chwile przyżywała Rose (miałyśmy tego dnia zajęcia z promotorem), która nie była w stanie przez kilkanaście godzin skontaktować się ze swoimi bliskimi. Ale to nie wszystko: budynki w centrum miasta groziły zawaleniem, wszystko musiało więc zostać rozebrane, zanim będzie można myśleć o rekonstrunkcji. Dziś, półtora roku po tej tragedii, widać że mieszakńcy nie do końca otrząsnęli się z tego szoku. Dawne centrum pełne kafejek, restauracji i zabytków to ruina, istnieje tylko we wspomnieniach. Bardziej przypomina dalekie przedmieścia, niż tętniące serce miasta. Większość budynków jest przeznaczona do rozbiórki jak np. nowiusieńki stadion sportowy zainaugurowany zaledwie kilka miesięcy przed trzęsieniem ziemi.

Graeme zabiera nas najpierw do nadmorskiej dzielnicy Sumner, zamieszkiwanej przez najbogatszych. Niestety i ich domy, położone na zboczu wulkanu (z pięknym widokiem na miasto i morze) nie zostały oszczędzone. Sporo z nich zawaliło się z wyokiego klifu.

christchurch
Tych wielkich kontenerów jest pełno w mieście. Albo mają za zadanie podtrzymać albo jak w tym przypadku osłaniać ulicę od spadających skał i fragmentów domów.

christchurch
Takich jak ten.

Z Sumner udajemy się do Lyttelton (położonego u brzegu półncnego wlotu morza półwyspu Banks, cf. poprzedni artykuł), gdzie szkody są znaczne. Graeme wpuszcza nas na teren prywatny swojego znajomego, który rok przez tragedią zainwestował w kupno stuletniego (tu to zabytek) klasztoru za kilkanaście milionów dolarów nowozelandzkich. Dziś zostały tylko fundamenty, mury dolnej kondygnacji i brama wejściowa.

christchurch

christchurch

christchurch

christchurch

christchurch
Sporo murów w mieście jest podtrzymywanych w ten sposób.

Wieczór spędzamy z Graemem, gdzie po sushi i risotto, które sam przygotował, do późna rozmawiamy o podróżach.
Następnego dnia rano wita nas przepiękne słońce i błękitne niebo. Wreszcie na spokojnie widzimy się z Rose, całkiem przypadkiem już dawno temu zarezerwowała bilety na samolot akurat na ten weekend. Po brunchu z Rose, Graemem i Richardem (15-letnim bratem Rose), wybieramy się na drugą turę zwiedzania miasta. Drugi raz wjeżdżamy na wzgórza wulkaniczne oddzielające Christchurch od Lyttelton, skąd rozciąga się piękny widok z jednej strony na wlot oceanu, z drugiej na panoramę aglomeracji Christchurch.

christchurch
Rose powiedziała nam, że w czasie pobytu w Europie strasznie brakowały jej tutejsze...chmury. Rzeczywiście są wyjątkowo piękne. Nie na darmo Maorysi nazwali Nową Zelandię, Aotearoa czyli 'Krajem długiej białej chmury'.

christchurch

christchurch

christchurch

christchurch

To Lyttelton stonowiło przez wiele lat port, z którego odpływały wszystkie ekspedycje na Antarktydę. Wiąże się z tym mała ciekawostka: w pierwszej wyprawie Discovery uczestniczyli wspólnie Scott i Shackleton. Ten drugi z powodów zdrowotnych musiał się wycofać w trakcie misji. Od tej pory narodziło się współzawodnictwo między dwoma podróżnikami. Scott do swojej misji wykorzystywał psy, twierdząc, że są one w stanie przeżyć w tak skrajnych warunkach. Shackleton był przeciwnego zdania i na swoją ekspedycję Nimrod zabrał kuce z Mandżurii, które oczywiście wszystkie zginęły. Na wyspie, którą widzicie na zdjęciu, Quail Island, owe kuce pasły się przed ekspedycją. Do dziś wierzy się, że przynosi ona pecha.

Według Rose, po trzęsieniu ziemi, miasto straciło kilka swoich atrubutów. Nazywano je "miastem ogrodów", ale dziś pięknymi parkami i skwerkami nie zajmuje się nikt - jest tyle innych rzeczy do zrobienia. Inny przydomek to "miasto liceów" w "mieście burżujów". Prywatne licea na wzór angielskich "public school" tylko dla dziewcząt lub tylko dla chłopców i wszystkie mieszczą się w prawdziwych zameczkach. Ale i one ucierpiały i musiały zniżyć z tonu po trzęsieniu ziemi.

christchurch

christchurch
Uczniowie mieli absolutny zakaz wchodzenia na ten piękny trawnik. W wyniku trzęsienia ziemi budynek internatu został częściowo uszkodzony i prowizoryczne pokoje zostały zainstalowane właśnie na 'nietykalnym' trawniku.

christchurch

Najgorszy moment to samo centrum miasta. Wygląda to jak opuszczona strefa portowa. Na terenach rozebranych już budynków, ustanowiono prowizoryczne parkingi. Póki co, nie ma co myśleć o odbudowie, w dalszym ciągu pojawiają się wstrząsy wtórne (jeden nas obudził rano o 7h!). Może za dziesięć lat. Dla Rose, która nie była tu od kilku miesięcy, to ciężki moment. Co chwilę, ze swoim bratem przypominają sobie: "a tutaj była ta sympatyczna restauracja tajska", "a tutaj był taki butik z francuskim jedzeniem", "a tutaj...". Nie zostajemy za długo, żeby nam się nie rozpłakała.

christchurch

christchurch

christchurch

christchurch

christchurch

christchurch

christchurch

christchurch

Dla porównania przed i po, główna ulica centrum New Regent Street, wzdłuż której ciągną się kolorowe zabudowania w stylu hiszpańskiej misji. W budynkach znajdowały się sklepy i kawiarnie.

regent
Zwróćcie uwagę na wieżowiec dopiero co budowany po lewej i poddawany całkowitej rozbiórce po prawej.

A to rzymskokatolicka Katedra Świętego Sakramentu, zaprojektowana przez Francisa Petre i zbudowana w latach 1901-1905 w stylu włoskiego renesansu.

basilique

Wieczór spędzamy z Rose i jej znajomymi. Najpierw w świetnej indyjskiej restauracji, a potem na spektaklu improwizacyjnym na temat świąt w reżyserii kolegi Rose. Jeden z pozytywnych fenomenów "po trzęsieniu" to decentralizacja miasta. Jak gdyby nigdy nic, teatry, restauracje - życie kulturalne i socjalne przeniosło się do dalszych dzielnic, w których zazwyczaj nic się nie działo. To sprawia, że mogliśmy w Christchurch zobaczyć, że życie toczy się dalej, że mieszkańcy jakoś z tragedią próbują żyć, że istnieją bardzo sympatyczne miejsca gdzieś, gdzie na pewno nie wybralibyśmy się sami jako "turyści-lambda". Po raz kolejny pozostajemy dłużnikami Rose, jej rodziny i znajomych. Thank you Rose!

christchurch-map

A - Kaikoura, B - Hanmer Springs, C - Akaroa, D - Christchurch

Télécharger les photos

Papa Dec. 23, 2012, 8:24 a.m.

Attention à vous, marchez avec un casque de chantier sur la tête! Bonne continuation.

mama&tata Dec. 23, 2012, 2:15 p.m.

Ogromna szkoda,że tak ładny obszar miasta został zniszczony przez kataklizm, bardzo współczujemy Twojej koleżance i mieszkańcom poszkodowanym w katastrofie niestety natura jeszcze raz pokazała swoją siłę i ludzką bezradność w obliczu takich sytuacji.Optymistyczne jest to iż potrafili się tak szybko otrząsnąć i żyć w miarę normalnie na ile oczywiście pozwoliły warunki po katakliżmie.Nie najweselszy akcent na tym etapie podróży ale cóż tak to już jest nie zawsze i nie wszędzie będzie tylko słonecznie i pięknie,życie ma swój ciężar raz słodki a raz słony.Ale jutro będzie lepiej bo jak mówią Chińczycy "Nigdy tak nie było żeby jakoś nie było".Ściskamy mocno.