08 October 2012

vietnam Da Lat, miasto zakochanych

Te pierwsze dni w Wietnamie rozbudziły w nas apetyt! Początkowo planowaliśmy przemknąć przez ten kraj, potem przez Laos i północną Tajlandię, by wrócić do Bangkoku zataczając (nierówne) koło. Po namyśleniach, decydujemy się zostać tu miesiąc, a do Dżakarty wylecieć z Hanoi. Mniej będzie w biegu i w stresie, bo bez załatwiania wizy do Laosu. Szkoda trochę Tajlandii, 10 dni spędzonych w tym kraju to krótko. Został nam banknot 500 bahtów (ok. 50 zł), może na inny raz..

Nasz następny po Sajgonie przystanek w Wietnamie to miasteczko Da Lat, położone w Górach Annamskich, w kotlinie na wysokości 1200 metrów n.p.m. Od wieków miejsce to zamieszkiwali wietnamscy górale Degarzy. Pod koniec XIX wieku trafił tu francuski bakteriolog Aleksandre Yersin, późniejszy odkrywca pałeczki dżumy i jej lekarstwa. Za jego radą utworzono tu uzdrowisko. Temperatura w ciągu roku waha się między 15°C a 24°C skąd przydomek "miasta wiecznej wiosny". No rzeczywiście po Sajgonie przeżywamy szok termiczny - 18°C! Będziemy musieli wyciągnąć kurtki z dna plecaków!

W Da Lat trafiamy na najlepszy, w naszym rankingu, hostel na świecie (Dreams Hotel). Za 25$ mamy ogromny pokój z balkonem, łazienkę z wanną i jacuzzi, dodatkowo saunę i duże grzane jacuzzi na dachu ale co najlepsze...OGROMNE śniadanie. Wszyscy goście hotelowi siedzą przy wspólnym stole zastawionym owocami świeżymi i słodziutkimi, jajkami z bekonem, płatkami, naleśnikami, bagietkami chrupiącymi, serkami kiri, nie sposób wszystkiego wymienić. Powiedzmy, że obiady możemy na spokojnie omijać w tym mieście :p

dalat

I to za mniej niż połowę ceny skwarka ziemi pod namiot bez wody, elektryczności i internetu na kempingu w Kanadzie

No ale nie przyjechaliśmy tu żeby siedzieć w hotelu. Da Lat to pierwsza miejscowość wypoczynkowa Wietnamczyków, zachodni turyści są tu w mniejszości. Podobno najczęściej wybierają je młode pary by tu świętować miesiąc miodowy. Stąd pełno parków i skwerków gdzie moyw przewodni to miłość, serduszka, łabądki itp. Taka spokojna przystań - nawet w czasie wojny wietnamskiej, Da Lat było wyłączone z działań w ramach milczącej ugody między stronami walczącymi. Osobistości z Sajgonu, jak i dowódcy Wietkongu wypoczywali tu w sąsiadujących ze sobą willach :)

Po raz kolejny widać wpływ kolonizacji francuskiej na architekturę. Ale nie tylko - jest to też zupełnie świadoma strategia komercyjna. Wietnamskich turystów przyciąga romantyczna atmosfera "małego Paryża". Zacznijmy od tego, że mamy tutejszą wieżę Eiffla (antena radiowa), zaraz obok poczty, typowo jak w każdym mieście we Francji "café de la poste" (kawiarnię pocztową), dworzec skopiowany z Deauville (miasteczko w Normandii) czy katolicka katedra.

dalat

Dobra, daleka od kopii z Las Vegas ale i tak nieźle

dalat
Dworzec spełnia dziś głównie rolę turystyczną

dalat
Jedyny działający pociąg

dalat
Remi jak Marty McFly w Powrocie do przyszłości 3!

Nasze zwiedzanie zaczynamy jednak od propozycji stuprocentowo wietnamskiej i to zupełnie niebanalnej. Chodzi o "Crazy House", dzieło Dang Viet Nga - architektki, która stworzyła ten absolutnie ekstrawagancki dom. Nawet nie da się do końca tego opisać. Bardzo łatwo jest się tam zgubić - to chyba akurat jest zamierzone przez autorkę projektu. Jest to połączenie hotelu z parkiem Disneya oczywiście w mniejszej skali. Kilka pokojów do wynajęcia, każdy proponuje inny temat, za którym idzie cała dekoracja (bambus, orzeł, mrówka, niedźwiedź itp.).

dalat

dalat

dalat

Dom, od czasu powstania w 1990, w dalszym ciągu ewoluuje, jest w budowie, kolejne elementy są dokładane. Inspiracją dla autorki są Salvador Dali, Walt Disney, Antoni Gaudi (ci, którzy byli w Barcelonie odnajdą pewne podobieństwo z Casa Vicens) i Friedensreich Hundertwasser (pobodny klimat do Waldspirale w Darmstadt). Jedno z jej pierwszych dzieł w Da Lat "Dom o tysiącu dachów", po tym jak został przez Komitet Ludowy uznany za "antysocjalistyczny", "przypadkowo" spłonął. Aktualnie już nic jej nie grozi - jej ojciec, Truong Chinh, rządził krajem między 1981 a 1988.

dalat

dalat

dalat

dalat

dalat

dalat

Opuszczamy to wyjątkowe miejsce w deszczu i kontynuujemy zwiedzanie miasta. Jezioro Xuan Huong, utworzone przez zaporę w 1919 roku, jest położone praktycznie w centrum miasta. Można po nim popływać na rowerach w kształcie łabędzi. Spotykamy nawet kilka par w trakcie ślubnej sesji zdjęciowej.

dalat

Nasz kolejny krok to ogród kwiatowy gdzie znów spotykamy mnóstwo zakochanych par poszukujacych romantyzmu. Kilka kiczowatych mrugnięć oka w stronę Disneya, Wietamczycy są w tym mistrzami. Co roku, w mieście organizowany jest kwiatowy festiwal - jakby nie patrzeć, Da Lat to jedno z niewielu miejsc w kraju, gdzie warunki atmosfeyczne idealnie się do tego nadają. Tutaj orchidee rosną jak chwasty, podczas gdy nasza, w Paryżu, jest zredukowana do kilku mdłych liści i od trzech lat walczy o przetrwanie...

dalat

dalat

dalat

Całe szczęście, że wynajęliśmy skuter - możemy bez problemów wybrać się poza miasto. Widoki na trasie są niesamowite. Alexandre Yersin (ten od dżumy) wprowadził do uprawy w Wietnamie kawę, kauczuk i europejskie warzywa. Uprawia się je tu na polach tarasowych, tworzonych na stokach górskich. Da Lat to pierwszy region owocowy, warzywny, kwiatowy i winny w kraju! Ze względu na wyjątkowe położenie i klimat hoduje się tutaj wszystko przez cały rok. Swoją drogą, Yersin to chyba jedyny naprawdę lubiany w Wietnamie Francuz.

dalat
Tarasowe szklarnie

Dojeżdżamy do Trai Mat, którego główną atrakcją jest siedmiopiętrowa pagoda Linh Phuoc, ozdobiona mozaiką wykonaną z kawałków porcelany.

dalat

dalat

dalat

dalat
Wierni przyklejają post-ity z prośbami, po czym biją w dzwon, żeby Budda usłyszał

Kończymy ten pierwszy dzień (naprawdę leje jak z cebra!) w letnim pałacu Bao Daia, ostatniego cesarza Wietnamu. Wystrój nie zmienił się kilkudziesięciu lat, w związku z czym rezydencja imperatorska wygląda trochę jak podupadający domek dla lalek. Warto zaznaczyć że budynek i umeblowanie są zainspirowane stylem art-deco.

bao-dai

dalat

Po nocnym wypoczynku trochę marszu nie zaszkodzi! Dwanaście kilometrów, 900 metrów różnicy wysokości - trasa prowadzi na szczyt Lang Bian. Pora deszczowa nie ułatwia nam zabawy ale podobno widok ze szczytu jest wyjątkowy (już wyobrażamy sobie coś w stylu Cirque Peak w Kanadzie...).

dalat

dalat
Początek szlaku to trasa asfaltowa

dalat
Podczas gdy my zasuwamy na piechotę, niektórzy wynajmują prywatne samochody z napędami na cztery koła - z tym że oni udają się na niższy punkt widokowy

dalat
Zaczyna się śliskie błoto

dalat

dalat

dalat
Wchodzimy w chmurę...

Wreszcie docieramy na górę, a tu pełne rozczarowanie i frustracja. Podziwiajcie z nami widok...

dalat

dalat

dalat

Tym razem droga w drugą stronę, w dół - kilka miłych widoczków poprawi nam humor.

dalat

Pogoda, jak zwykle po południu się psuje. Nie dajemy za wygraną, uciekamy przed deszczem. Bierzemy kolejkę górską, która przemierza zielone doliny i lasy, by dotrzeć u celu do jeziora Tuyen Lam i zbudowanej u jego brzegu (o zaskoczenie!) świątyni - Truc Lam. Podobno miejsce to zostało wybrane przez mnichów według zasad tradycyjnego feng shui.

dalat

dalat

dalat

dalat

Dzień kończymy z sympatycznej restauracji z butelką lokalnego winka. Na zewnątrz z okazji Święta Środka Jesieni, młodzi ludzie tańczą do nocy na ulicach w pochodach z lampionami, w przebraniach smoków. W Da Lat spędziliśmy naprawdę miły czas!

dalat-map

A - Ho Chi Minh, Sajgon, B - Da Lat

Télécharger les photos

julien Oct. 10, 2012, 9:18 a.m.

dommage de ne pas lire vos aventures au Laos, mais ravi de lire celles-ci au Vietnam, ça contrebalance avec tout ce que j'avais entendu avant. enjoy

maman ... ;o) Oct. 10, 2012, 10:53 a.m.

effectivement Marcel aurait aimé le délire de la maison "spéciale" ! Vous avez bien raison de faire une entorse au plan établit , laissez vous charmer quand un coin de paradis vous fait de l'oeil ! D'autres voyages dans les années à venir n'attendent que votre bon plaisir et je ne doute pas une minute que mes petits Globe-trotters se contentent de soirées Drucker devant une camomille ^_^ bisou mes mouflets

Michel ( le philou ) Oct. 10, 2012, 11:56 a.m.

Félicitations, très beau reportage.

Papa Oct. 10, 2012, 12:23 p.m.

Très pittoresque cette lune de miel à Dalat, ça change de Venise! Belle promotion que vous faites là pour le Vietnam. Bises

mama&tata Oct. 10, 2012, 3:38 p.m.

Ten Crazy House odlotowy kojarzący się z Alicją w krainie Czarów oraz innymi bajkami Disneya.Trudno sobie wyobrazić, że to jest Wietnam wygląda całkiem jak europejski kraj i gdyby nie małe akcenty architektoniczne i religijne można by się zdrowo pomylić.Dobry ten pomysł, żeby po prośbie do Boga klupnąć w dzwonek tylko u nas on jest za wysoko i za daleko.Szkoda Waszego treku na ten pagórek mgła jak zwykle złośliwa i w nieodpowiednim miejscu no ale cóż taki los turysty.Cieszymy się, że jesteście zadowoleni z tego etapu podróży oby tak fajnie było dalej a może nawet fajniej.Czekamy na więcej i ściskamy Was mocno.

maman ... ;o) Oct. 10, 2012, 4:30 p.m.

Natalia ... avec la photo 66 tu pourrais faire la couverture du guide du routard !!!! ^_^

Gaël Degombert Oct. 10, 2012, 7:14 p.m.

Vrai. Mais moi AuSsi J'ADORE!!! (Même si je suis propriétaire pas encore feu!) ^^

Aneczka N ;p Oct. 10, 2012, 7:42 p.m.

Super ten Crazy House :) Cieszę się, że wszystko tak dobrze teraz idzie. Oby tak dalej:) Buziaki:* Ściskam Was mocno :)

Tata Y Oct. 10, 2012, 9:37 p.m.

C'est fantastique. On ne s'attendait pas à ces images ! Natalia je suis d'accord avec ta maman. Jak w bajce !!! En prolongent votre visite au Vietnam nous aurons la chance de découvrir mieux ce pays. Vous avez raison de dire qu'il ne faut pas toujours écouter les opinons des autres. Chacun a sa propre vision. Les goûts et les couleurs ne se discutent pas. En attendant votre reportage est stupéfiant. Bravo Profitez de votre lune de miel !!!!...... Grosses bises

Daniel Oct. 11, 2012, 12:06 a.m.

Coucou !! Je pense que les fans d'Ikea n'aimeraient pas la maison... PSG omniprésent dans ce tour du monde, j'aime :) Biz des 4 DKRS les GRZ !!

marta_n Oct. 11, 2012, 10:37 p.m.

rozumiem Twoją frustrację spowodowaną załamaniem pogody na Lang Bian, mnie dokładnie to samo spotkało na Czerwonych Wierchach, a tyle się nasłuchałam o wspaniałych widokach, które się z nich rozciągają... pozdrawiam serdecznie:*