20 December 2012

nouvelle-zelande Kąpiele w Hanmer Springs i pobyt na owczej farmie

Jak to zazwyczaj bywa, po pewnej dozie wysiłku, należy się dwa razy większa doza wypoczynku. A na wypoczynek wybieramy miejsce nie byle jakie: centrum gorących źródeł termalnych Hanmer Springs. W Nowej Zelandii to uzdrowisko jest bardzo popularne szczególnie zimą, gdy po całym dniu spędzonym na szusowaniu po okolicznych stokach, chce się wymoczyć wymęczone stawy. W tym przypadku, źródła nie pochodzą ze sztucznego odwiertu, zostały odkryte już w XIX wieku, a powstały w wyniku pęknięcia skał osadowych wzdłuż uskoku Hanmer.

Oczywiście droga w kierunku Hanmer Springs po raz kolejny skłania nas do zatrzymywania się na (liczne) fotograficzne postoje.

hanmer-springs

hanmer-springs

hanmer-springs

W Hanmer Springs Thermal Pools płaci się bilet wejściowy na cały dzień (18$), po czym można do woli korzystać z różnych basenów: w każdym woda ma inną temperaturę i zawiera inne minerały.

hanmer-springs
Aqua Therapy, trzy baseny z różnymi elementami wodnego relaksu i masażu. Temperatura maksymalnie 36°C.

hanmer-springs
Duży z ławeczkami, idealny do czytania. Temperatura między 38°, a 40°C.

hanmer-springs
Kilka kamiennych basenów połączonych termicznymi strumieniami.

hanmer-springs
Woda w nich pochodzi prosto ze strumienia i dlatego zawiera całą masę minerałów.

Gwóźdź programu, szczególnie wśród starszych osób (z reumantycznymi dolegliwościami) to trzy baseny siarkowe - woda w nich nie jest absolutnie chlorowana stąd jest taka miękka. Temperatura to ponad 40°C - naprawdę gorąca, ciężko wytrzymać dłużej niż dziesięć minut. Oczywiście zapach zgnitych jajek nie jest przyjemny, ale czego się nie robi by być pięknym?

hanmer-springs

hanmer-springs
Gorrrrrrrrąco.

Po relaksacjach wyruszamy w dalszą drogę. Czeka nas bowiem nietypowy w naszej podróży nocleg: na farmie dziadka mojej wspomnianej już koleżanki Rose. Dave Costello nie tylko chce nas u siebie ugościć, ale i pokazać z dumą 400 hektarowe gospodarstwo, którym zarządzał przez dziesiątki lat. Całkiem niedawno obowiązki przejął jego syn - Tom. Tymczasem droga przez prowincję Canterbury do miejscowości Hawarden, gdzie mieszka Dave, jak zwykle jest przepiękna.

hanmer-springs

hanmer-springs

hanmer-springs

Jesteśmy na prawdziwej wsi, domy oddalone są od siebie o setki metrów, królują tu pola i oczywiście pasące się owce. A kiedy znajdują się na drodze, my musimy ustąpić im (sporego) pierwszeństwa.

hanmer-springs

hanmer-springs

Kiedy dojeżdżamy do domu Dave'a, czeka już na nas przygotowana kolacja: pyszności, wszystko z ogródka i do tego tarta z mięsem. Nie ma jak w domu! To robi nam naprawdę dobrze po makaronie i ryżu, które wsuwamy co dzień.

hanmer-springs

hanmer-springs

hanmer-springs

Dave zdaje się naprawdę cieszyć z tego, że nas gości. A my cieszymy się ze spotkania z kimś naprawdę stąd. To dziadek Dave'a przybył do Nowej Zelandii z Irlandii. Dziś rodzina jest rozległa. Tymbardziej, że Dave i jego żona Coleen mają ósemkę dzieci i trzy razy tyle wnuków. Czasami mamy problem z jego akcentem, ale udaje nam się dogadać w sumie bez problemu.

W końcu to Tom, syn Dave'a, jak na szefa na gospodarstwie przystało, który nas oprowadzi. Od lat główna działalność farmy to hodowla owiec. Siedem tysięcy pięćset: 3500 owiec-mam, 25 baranów-ojców (to jest życie co nie?!) i reszta to baranki w różnym wieku.

hanmer-springs

Tom wprowadził dodatkowo do działalności owczej hodowlę byków. Kupuje je młode, trzymiesięczne i ważące sto kilo. Wypuszcza je na pole, a gdy kilka miesięcy później dobijają do wagi 700 kilo, sprzedaje je McDonaldom :D Z tych bestii pochodzi bardzo niskotłuszczowe mięso, 97%, które McDo miesza z mięsem amerykańskim (60%), i które wymieszane serwuje w McKanapkach. Przed waszymi oczyma egzemplarz byczka gotowy do odjazdu!

hanmer-springs

Tom proponuje nam spotkanie następnego dnia rano o 7h. Trzysta baranków wybiera się w podróż, najpierw do ubojni, a w dalszej spaczkowanej perspektywie głównie do Francji i do Chin. Oczywiście jak każdy rolnik nie martwi się rozstaniem. Baranki odprawione to kasa!

hanmer-springs

hanmer-springs

hanmer-springs

hanmer-springs

hanmer-springs

hanmer-springs

Tom nie obcina wszystkim barankom ogonów. Więc te, które mają brudne tyłeczki przechodzą przed podróża szybką wizytę u fryzjera.

hanmer-springs

Oczywiście my ze wzruszeniem patrzymy na te dzieciątka, które beczą, po raz pierwszy rozdzielone od matek.

hanmer-springs
Te ostatecznie są za młode, nie jadą tym razem.

Kto mówi owca, mówi? Wełna oczywiście. Niegdyś to było główne zajęcie farmy Dave'a. Dziś nie przynosi takich zysków jak za dawnej świetności, ale mając trzy i pół tysiąca owiec, ostrzyc je trzeba. Zwiedzamy ogromny drewniany hangar z wiszącymi golarkami, trochę większymi od tych u fryzjera. Ze zdumieniem odkrywamy zwisające z sufitu pasy: to oczywiście nie po to by owce przytrzymać, a po to aby strzyżący mógł trochę kręgosłup odciążyć po całym dniu pracy ze zgarbionymi plecami. Wełna jest następnie pakowana przez maszynę do wielkich, dwustukilowych worków. Trzeba trochę siły, by je toczyć...jeśli o nas chodzi, chyba jeszcze nie jesteśmy gotowi na życie na farmie.



Przed nami jeszcze obiad z Davem i wyruszamy w dalszą drogę. Wielkie dzięki po raz kolejny dla Rose i jej rodziny: Dave'a, Toma i jego żony, którzy nas ciepło i miło przyjęli, ugościli i pozwolili odkryć życie na owczej farmie.

hanmer-springs-map

A - Kaikoura, B - Hanmer Springs

Télécharger les photos

spooooocky Dec. 20, 2012, 8:01 a.m.

Sympa cette escapade

maman ... ;o) Dec. 20, 2012, 8:04 a.m.

sympa chez l'habitant ! finalement on vous voit souvent le croupion dans l'eau ^_° et grailler des bonnes choses comme des morfalous ;o) profitez les môme on ne vit qu'une fois . le paysage est spendide bande de chanceux bisous tous doux

PHILOU Dec. 20, 2012, 8:13 a.m.

Que dire, chaque étape est un régal de magnifiques photos et de textes.

poote Dec. 20, 2012, 8:14 a.m.

c'est ça qui me plairait dans un tour du globe. m'arrêter chez les gens et partager des tranches de vie (et de boeuf aussi j'avoue :p) bisous les jeunes :)

marta_n Dec. 20, 2012, 9:57 a.m.

sądząc po Waszych zdjęciach Nowa Zelandia jest naprawdę piękna:) taka dzika... fajnie,że mieliście okazję zobaczyć prawdziwą owczą farmę. Pozdrawiam Was gorąco:*

Papa Dec. 20, 2012, 4:36 p.m.

Rémi, si tu fais un stage d'un mois à pousser les ballots de laine, tu auras ensuite une forme olympique et des plaquettes de chocolats au niveau du bidon! Sympa tous ces spas, ça donne envie! Bonne continuation, bisous à vous 2

mama&tata Dec. 23, 2012, 1:43 p.m.

Zjawiskowa Nowa Zelandia jak może być pięknie bez wielkich City i wszelakiego ludzkiego tłoku.Fajne zwierzątka,szczególnie byczek szkoda tylko,że zostanie wdziamgolony przez jakiegoś typa lub typkę w zatłoczonym lokalu Mc Donalda na jakimś kontynencie.No ale taki ich los w łańcuchu żywieniowym gdyby żyły dinozaury pewnie pełnilibyśmy rolę tych baranków i byczków.Bardzo sympatyczny Mr Dave wygląda jak traper z westernu zresztą jako farmer właściwie pełni taką rolę na 'żywo' gościnność jego i całej rodziny naprawdę godna podziwu.Hej strongmeni i strongmenki 200 kg to nie w kij dmuchał lepiej uważajcie bo przed Wami jeszcze szmat drogi.Buziaki.