19 December 2012

nouvelle-zelande Półwysep Kaikoura

W poniedziałkowy wczesny poranek bierzemy w Wellington prom z północnej na południową wyspę. To właśnie na nią przeznaczamy trzykrotnie więcej czasu, nie możemy się już doczekać przepięknych pejzaży. Południowa wyspa oznacza też "coraz bardziej na południe", czyli na odwrót do naszego punktu widzenia: zdecydowanie niższe temperatury. Ale o dziwo zaczynamy od półwyspu Kaikoura w pięknym słońcu.

Droga między kolejnymi przystankami jak zwykle jest niesamowita. Nie możemy oprzeć się ochocie fotografowania wszystkiego, tak jak w tym przypadku wulkanicznej plaży wypełnionej czarnym jak smoła piaskiem, która nadaje taki turkusowy kolor wodzie.

kaikoura

kaikoura

kaikoura

Kilka kilometrów dalej natrafiamy na kolonię kotików nowozelandzkich (tutejsze, włochate foki). Spektakl jest przedni, lepszy niż niejedna wenezuelska telenowela. Moglibyśmy spędzić kilka godzin obserwując sceny z ich życia. Największą atrakcją pozostanie jednak dwustukilowy samiec uganiający się za wszystkimi szczupłymi paniami (które w razie czego potrafią się świetnie obronić zębami). Poza tym, w większości kotiki oczywiście śpią. I wydzielają przy tym specyficzny zapach.

kaikoura

kaikoura

kaikoura

kaikoura

kaikoura

Wreszcie dojeżdżamy do miasteczka Kaikoura. W języku maoryskim ta nazwa oznacza 'potrawka z langusty', podobno bogate są tu tradycje związane z owocami morza. Krajobraz po raz kolejny jest nieziemski: jesteśmy na półwyspie tuż przy brzegu morza, a gołym okiem widać zaśnieżony szczyt Manakau, najwyższy w masywie górskim Kaikoura Ranges. James Cook, gdy zobaczył je po raz pierwszy, nazwał je "przygladającymi się górami" ('looker-on mountains').

kaikoura

kaikoura

kaikoura

kaikoura
Ten zaśnieżony po lewej to Manakau, 2610 m.n.p.m.

Kaikoura-miasto jest położone w zatoce, którą tworzy Kaikoura-półwysep. Z góry wygląda to mniej więcej tak:

peninsule-kaikoura
Widok na półwysep Kaikoura

Obejście całego półwyspu zajmuje około czterech godzin. Zaczynamy od Armers Beach, by wzdłuż plaży drewnianym traktem dojść do Point Kean, gdzie znajduje się kolejna kolonia kotików.

kaikoura

kaikoura

kaikoura

kaikoura

kaikoura

Punkt Point Kean nie tylko oferuje świetny widok na górzystą linię horyzontalną, ale na lokalną faunę. Udaje się nam wypatrzeć w oddali świetnie bawiące się ciemne delfiny. Z bliska musi wyglądać to mniej więcej tak (niestety nie nasze zdjęcie...):

dusky-dolphin

Poza delfinami i kotikami można również, w zależności od pory roku, wypatrzeć kaszaloty i orki (nie tolkienowskie oczywiście).

Panoramiczne widoki z klifu też są imponujące:

kaikoura

kaikoura

kaikoura

kaikoura

kaikoura

kaikoura

kaikoura

Schodzimy na plażę, żeby zobaczyć z bliska jakie gatunki ptaków się tu chowają. Znajduje się tu 'bird city', największa na wyspie południowej kolonia mew nowozelandzkich.

kaikoura
Schody do zatoki Whalers Bay.

kaikoura

kaikoura

kaikoura
Bird-city

kaikoura

kaikoura

kaikoura

kaikoura

kaikoura

kaikoura
Tego osobnika nie udało nam się zidentyfikować. Albo przysadzista czapla, albo skrzyżowanie pingwina z łabędziem.

Na sam koniec postanawiamy sprawdzić te lokalne tradycje związane z owocami morza. Nasz wybór pada na akurat świeżo złowiona langustę.

kaikoura

kaikoura
Mhmmm palce lizać.

kaikoura-map

Télécharger les photos

maman ... ;o) Dec. 19, 2012, 6:37 a.m.

et vlan ! à 6h30 du matin on se prend de la magie en pleine figure !!! ... du coup mon café a refroidi.... même pas touillé o*O merci les ptits lutins pour cette jolie surprise ;o) Rémi sur ton rocher surplombant la mer on dirait le roi du monde ...héhé bisous mes mouflets .

poote Dec. 19, 2012, 7:35 a.m.

magique, on vous sent vraiment seuls au monde avec les animaux :) bisous à vous deux

MonikaS Dec. 19, 2012, 10:03 a.m.

jestem zachwycona :D jak langusta?

Papa Dec. 19, 2012, 3:11 p.m.

Hum, une bonne langouste, ça donne envie.... Belles photos, bises.

mama&tata Dec. 19, 2012, 4:36 p.m.

Ten niezidentyfikowany przez Was ptak to prawdopodobnie kormoran białolicy/99%/zamieszkujący między innymi Nowa Zelandię jest też trochę podobny do albatrosa białolicego ale ten ma na końcu dzioba jakby haczyk.Widok i klimat tego regionu sprawia wrażenie surowego i niegościnnego ale widać,że wy czujecie się tam dobrze co znaczy,że warto byłoby się i tam wybrać.Fajne te futrzane grubasy odwalające drzemkę na falochronie widać,że ich nic nie rusza i nie wzrusza gdybyśmy my tak mogli!Taka dzika przyroda ma w sobie tyle piękna,że można się nim fascynować bez umiaru zważywszy na fakt iż takich miejsc na ziemi jest coraz mniej.A co do langusty no to nie ma jak dobry owoc morza,świeży,dobrze przyrządzony i zjedzony na ciepło-palce lizać szkoda,że my nie możemy ale dobrze widzieć jak Wy się zajadacie.Na zdrowie Wam dzieci,wędrujcie dalej i relacjonujcie dokładnie.Buziaki.