05 April 2012

Przygotowania do podróży dookoła świata

wyjazd
Czym bliżej wyjazdu, tym więcej znajomych pyta nas : "jak przygotowujemy się do tak długiego wyjazdu?", "co robimy z mieszkaniem / pracą / kotem?", "jak chcemy spakować w dwa plecaki całe codzienne życie?". Jeśli chodzi o przygotowania, istnieją dwie szkoły : jedni podejmują decyzję "ot tak", spontanicznie rzucają wszystko, pakują plecak i jadą w świat, przy czym jeśli chodzi o środki pieniężne, wystarczają one najczęściej na pierwszy bilet - to w czasie podróży dopiero wychodzi kwestnia daleszego finansowania : zatrzymywania się na drodze w celu pracy dorywczej albo realizowania w najtańszej wersji : stopem. Drugi wariant przygotowań jest ten, który myśmy obrali : staranne przygotowanie od strony finansowej, medycznej i organizacyjnej.

Po pierwsze, na kilka miesięcy przed wyjazdem na spokojnie zajęliśmy się naszym zdrowiem, to jest wizytami u dentysty, lekarza, fizjoterapeuty, podologa, itp, żeby upewnić się, że możemy bez problemów udać się w długą podróż. Trzeba pamiętać, że leczenie w niektórych krajach (czyt. Stany Zjednoczone) jest tak drogie, że głupia wizyta u dentysty kosztuje tyle co dwie noce w hotelu Bellagio w Las Vegas :-) Ważną sprawą są również szczepienia - żaden kraj nie zmusza dziś, przynajmniej oficjalnie, do przyjmowania szczepionek. Warto się jednak zastanowić, czy dla świętego spokoju, nie lepiej ubezpieczyć się przed niesympatycznymi chorobami tropikalnymi.
szczepionka
We Francji spora część szczepionek obowiązkowych tj odnawialnych, jest refundowana nawet dla dorosłych, na przykład przeciwtężcowa, przeciwbłonicza, przeciwkrztuścowa i przeciw polio. Niestety jeśli chodzi o szczepionki przeciw chorobom "tropikalnym" to to już inna historia - są pełnopłatne. Na dodatek trzeba się dobrze zastanowić, które przed którymi chorobami potrzebujemy się realnie zabezpieczyć. Po wizycie w Instytucie Pasteur (po trzygodzinnym czekaniu...) zalecono nam szczepienie przeciwko : żółtej febrze, wirusowemu zapaleniu wątroby typu A, durowi brzusznemu, wściekliźnie i japońskiemu zapaleniu mózgu (jeden zastrzyk 96 euro...). Zdecydowaliśmy się na trzy pierwsze szczepienia po rozmowach z naszymi lekarzami pierwszego kontaktu. Jeśli chodzi o wściekliznę to nawet jeżeli przyjmie się trzy iniekcje, to w momencie podejrzenia choroby trzeba przejść prewencyjnie to samo leczenie co osoba, która nie była zaszczepiona. Natomiast żeby "złapać" japońskie zapalenie mózgu trzeba włóczyć się po odległych wsiach Azji...co nie wiem w jakim stopniu nam sie będzie przydarzać...

Kolejną ważną sprawą są różnego rodzaju ubezpieczenia : karta Visa Premier zapewnia ubezpieczenie w podróży przez pierwsze trzy miesiące od wyjazdu dla posiadacza/y karty i jego najbliższej rodziny. Całe szczęście, że po tournée amerykańsko-kanadyjskim wracamy do Paryża, więc przy wylocie w drugą stronę (w stronę Tajlandii) mamy od nowa trzy miesiące. No ale na następne trzeba sobie coś zapewnić ! Także nasze ubezpieczenie w podróży obejmuje ubezpieczenie za granicą, ubezpieczenie zdrowotne we Francji i dodatek do ubezpieczenia w razie jakbyśmy musieli wrócić do kraju w celu leczenia.

Trzeba też zająć się dokumentami : u nas doszedł "problem" zawieranego związku małżeńskiego, bo trzeba wyrobić nowy paszport biometryczny (który jak się dopłaci to ma się szybko, ale przedtem trzeba było jeszcze zarejestrować w Polsce małżeństwo, które zawarliśmy w merostwie we Francji w styczniu co trwa i trwa...),
paszport
nowe prawo jazdy (plus międzynarodowe), załatwić wizę do Stanów Zjednoczonych (i ile stesu z tym związanego, i dowodów na to, że się tam jedzie na WAKACJE, żeby wydać pieniądze), otworzyć wspólne konto na Panią i Pana Grzenkowicz (...) z opcją międzynarodową, dzięki której przy płaceniu i wyciąganiu pieniędzy za granicą będziemy płacić tylko przewalutowywanie. Przydatne jest otworzenie internetowego sejfu gdzie będziemy trzymać skany wszystkich najważniejszych dokumentów nie tylko związanych z podróżą, ale i prywatnych...bo różne rzeczy w czasie podróży nam się mogą przydarzyć, czego oczywiście chcielibyśmy uniknąć, no ale czasem tak jest.

plecak
Zrobiliśmy całą masę zakupów : ubrania, plecaki (jak najlżejsze), śpiwory (jak najlżejsze), materace (jak najlżejsze), namiot (jak najlżejszy), kurtki gore-texowe, odpowiednie obuwie, ale dużo rzeczy kupimy w Stanach (sesja shoppingu na sam początek podróży w Nowym Jorku :p). Wszystko musi być jak najlżejsze, każdy gram jest ważny : na przykład mam pozwolenie na dwie sukienki, a nie na trzy ("Natalia, jak będziesz chciała następną to sobie kupisz po drodze..."), bo w plecaku na naszych PLECACH będziemy mieć cały dom i to przez kilkanaście miesięcy !

dusia
Całe szczęście mamy świetnych przyjaciół, którym możemy powierzyć nasze mieszkanie i kota, co oszczędza nam kupęęęęęę stresu. Sabina urządza po swojemu nasz appartement jednocześnie sprawując nad nim pieczę na okres szesnastu miesięcy, jak i nad naszymi listami (:*). Z kolei Weronika z Olą będą nam Dusię wychowywać przez cały ten okres (:*) i akceptują ją całą razem z jej wszechobecnymi piórkami (moja piękna Dusia).

Dziś do wyjazdu został troszkę więcej niż miesiąc (10 MAJA) i chyba przez ten ślub wcześniej nie dochodzi to do nas jeszcze w pełni, a przecież przeprowadziliśmy kota, przeprowadziliśmy siebie (do piwnicy), każde z nas jest u swoich rodziców, Rémi dojeżdża po 20-stym, pobierzemy się 28, 7 maja (w dzień drugiej tury wyborów prezydenckich we Francji) wracamy do Paryża późnym wieczorem i właściwie to zostaną nam dwa dni na prze- (w moim przypadku) i dopakowanie plecaków.

Wciąż ciężko mi uwierzyć, że od tygodnia jestem już na szesnastomiesięcznym urlopie... :)
Wielki wyjazd zbliża się wielkimi krokami i ani sie obejrzymy a czas będzie rozwinąć skrzydła - samolotu :-)


Emilia May 22, 2012, 9:49 a.m.

Nati, Remi! Je veus souhaite un bon voyage! c'est tout tres bien ecrit, je vais lire votre blog, c'est une bonne idee! Bonne chance! des bisous depuis Gdynia:)