03 July 2012

etats-unis Yosemite - Glacier Point i Mirror Lake

Po bardzo ciężkiej nocy, dzięki naszym hałaśliwym sąsiadom z kempingu - prawie trzydziestoosobowej rodzinie meksykańskiej, wstaje piękny dzień. Postanawiamy skorzystać z wczesnej godziny i pojechać na Glacier Point - liczymy na mniejsze tłumy, niż w godzinach popołudniowych...

A ponieważ jesteśmy szczęściarzami, to na drodze spotykamy misia. Tym razem będzie oddalony od nas o jakieś 20 czy 30 metrów. Na początku zdaje nam się, że chodzi o młodego osobnika - no ale to jasne: ostatni, którego widzieliśmy to był grizzly. W Parku Yosemite nie ma niedźwiedzi tego gatunku, zostały wytępione. Jedyny obecny gatunek to baribal, "czarny niedźwiedź amerykański" choć czarny wcale nie jest, raczej miodowy. Baribale są mniejsze rozmiarowo od kuzynów grizzly, stąd pewnie nasza pomyłka. W miarę jak się porusza w trawie i zbliża do nas zdajemy sobie sprawę, że to dorosły osobnik w poszukiwaniu pożywienia. Możecie dostrzec na zdjęciach, że ma dość spory naszyjnik i kolczyk z numerkiem w uchu.

yosemite-j2

yosemite-j2

yosemite-j2

yosemite-j2

yosemite-j2

Dopiero później dowiadujemy się, że to specjalna procedura dotycząca niebezpiecznych osobników: które już kogoś zaatakowały albo "napadły" na kemping (i zrobiły rozrubę). Bo takiego misia potem się narkotyzuje i odwozi do dalszej części parku. No ale one i tak wracają bo wiedzą, że tu znajdą jedzenie. Po tym wszystkim, jesteśmy dalecy od pierwszego wrażenia "o miś mały", ale ekscytacja jaka nas ogarnia, gdy spotyka się na swej drodze to ogromne zwierzę jest dość wyjątkowa.

W drodze na Glacier Point zatrzymamy się przy prześlicznym wodospadzie Bridalveil Falls, mający jak jego nazwa wskazuje przypominać welon panny młodej. Fakt, jest delikatny, spływa po ścianie z wysokości 189 metrów i przwołuje wrażenie lekkości kiedy wieje wiatr...

yosemite-j2

yosemite-j2

yosemite-j2
Dolina Yosemite

Kontunuujemy naszą drogę: Glacier Point jest punktem widokowym ale nie byle jakim. Po pierwsze znajduje się na wysokości 2200 metrów i dominuje całą Dolinę Yosemite. Po drugie, to jeden z niewielu punktów w parku z którego można zobaczyć jednocześnie wodospady Yosemite Falls jak i Vernal i Nevada Falls, niewidoczne bezpośrednio z doliny. Możliwe są dwa sposoby żeby dostać się na Glacier Point: ośmiokilometrowy trek całorocznie (choć odradzany zimą) albo samochodem - ale tylko latem, kiedy droga na Glacier Point jest otwarta. Zajmuje to mniej więcej godzinę, bo trzeba Dolinę Yosemite i kilka szczytów objechać dookoła.

yosemite-j2

yosemite-j2

yosemite-j2

yosemite-j2

yosemite-j2

Niegdyś znajdowało się tu piękne schronisko górskie - Glacier Point Hotel, przyciągające corocznie wielu "znanych" turystów. To tutaj, znany amerykański fotograf George Friske wykonał serię zdjęć na Overhanging Rock czyli "podwieszonej" skale. Najbardziej rozpoznawalną fotografią jest ta, która przedstawia dwie kobiety tańczące nad urwiskiem.

overhanging-rock

Od młodych lat przyjeżdżał też do Glacier Point Hotel inny znany amerykański fotograf Ansel Adams. On z kolei "zasłużył się" czarno-białymi zdjęciami amerykańskich parków narodowych. Yosemite był jego ulubionym miejscem - do dziś, w rękach rodziny pozostaje "jego" galeria znajdująca się na terenie parku. Zamieszczam jedno z jego kultowych zdjęć z 1929 roku: Half Dome widziany z Glacier Point Hotel. Co do hotelu, spłonął on w 1969 roku i nigdy nie został odbudowany - urząd zajmujący się parkami narodowymi wolał udostępnić to miejsce dla wszystkich turystów. I stąd mamy taki wielki taras widokowy.

half-dome-adams

Co do obiektu znajdującego się na zdjęciu...to Half Dome. Jak już wcześniej pisaliśmy, 1 kwietnia (tak, tak w prima aprilis) "wygraliśmy" na loterii pozwolenie na wejście poprzez "cables" na sam szczyt tego prawie 2700 metrowego granitowego ostańca. Pozwolenie zostało nam przydzielone na 3 lipca, czyli na następny dzień. Po wizycie Glacier Point, z którego mogliśmy w całej okazałości podziwiać w wolnym tłumaczeniu "połowę kopuły" (tak przy okazji, Half Dome jest najwyższym na świecie skalistym klifem), postanowiliśmy się udać do VIsitor Center i zapytać rangerów jak do tego treku się przygotować. Po pierwsze dowiadujemy się, że trek jest bardzo trudny, fizycznie wyczerpujący, a jego realizacja zajmuje od dziesięciu do dwunastu godzin (no ale co to dla nas). Po drugie, pozwolenie dotyczy wejścia na sam wierzchołek Half Dome słynnymi "cables" czyli dwoma metalowymi linami rozpiętymi na metalowych słupach...hmm na zdjęciu wszyscy wyglądaja na uśmiechniętych więc nas to nie szokuje...ale żeby po owych "cables" móc się na górę dostać trzeba zasuwać ponad jedenaście kilometrów (czyli ponad dwadzieścia dwa w dwie strony) i to z różnicą wysokości 1200 metrów!!!

happy-cables

To oznacza wyeliminowanie większej aktywności tego samego dnia, solidne przygotowanie się do treku na następny dzień no i wcześniejsze pójście spać...najlepiej najwcześniej wyruszyć - skoro świt.

Jak postanowiliśmy, tak zrobiliśmy. Popołudniu odbyliśmy tylko krótki marsz do Mirror Lake - lustrzanego jeziora, znajdującego się u stóp Half Dome (tak znowu, wszystkie atrakcje obracają się wokół tego graniowego olbrzyma). Latem ciężko nazwać Mirror Lake jeziorem - to taka trochę większa sadzawka. Podobno wiosną, wypełnione wodą z topniejących śniegów jest dwa razy większe. Dodatkowo sedymentacja skalistych osadów "pomniejsza" jezioro. No cóż, zobaczyliśmy odbicie Half Dome w "lustrze" i tak zakończył się nasz dzień!

yosemite-j2

yosemite-j2

yosemite-j2

yosemite-j2

yosemite-j2

Powrót na pole namiotowe. Meksykańską trzydziestoosobową rodzinę zastąpiła typowo amerykańska też liczna ale mieszcząca się w kilkunastu osobach! Ale czeka nas niespodzianka. Zaledwie zdążyliśmy zaparkować, a tu podbiega do nas sąsiadka, członek owej rodziny i zaprasza na kolację! W programie makaron, sos bolognese, pulpety i chleb czosnkowy! I pomyśleć, że planowaliśmy akurat makaron sobie przygotować (wiadomo, że to najlepiej przed wysiłkiem fizycznym). Bardzo sympatyczna rodzina. Ojciec z zięciem kilka lat wcześniej "zdobyli" Half Dome. Z rozmowy dowiadujemy się, że tydzień wcześniej dwie osoby zginęły tragicznie podczas wspinaczki... Wolelibyśmy chyba tego nie wiedzieć dzień przed wyprawą, ale trudno. Idziemy spać, następnego dnia przewidujemy pobudkę o 4h rano...

Télécharger les photos

Papa July 8, 2012, 7:55 a.m.

Pas l'air très sympa le nounours, je préfere l'écureuil!

maman July 8, 2012, 8:24 a.m.

sur vos sacs à dos ....; dessinez des ours à chaque rencontre ... un tableau de chasse somme toute ! ^_^