19 May 2012

etats-unis (Nieprzewidziana) wizyta w Nowym Jorku

Droga z Waszyngtonu do Nowego Jorku zajęła nam siedem godzin. Byłoby pięć gdyby nie fakt, że nadzialiśmy się na masakryczne korki przed samym lotniskiem. Zdążyliśmy oddać samochód na czas, po czym zakwaterowaliśmy się w bardzo przyjemnym hotelu niedaleko lotniska. Nie bylibyśmy sobą gdybyśmy mieli resztę popołudnia spędzić w pokoju, więc pojechaliśmy na Manhattan.

Pozwoliło nam to wyrobić naszą dzienną dawkę marszu w kwadracie między 7 a 9 aleją i 34 a 44 ulicą , odebrać bilety na następny dzień na pociąg do Montrealu, po raz kolejny zjeść w McDonaldzie, kupić kompaktowy aparat w sklepie, którego organzacja nie mieści się w głowie....

bh

Sklep o którym mowa nazywa się B&H. Właściciele i WSZYSCY sprzedawcy, Żydzi, wyglądają tak jak na załączonym zdjęciu. Natomiast kupno zaczyna się od zamówienia, z którym idzie się do okienka, w którym Pan pokazuje towar, który wsadza do koszyczka, który specjalnymi torami nad głowami klientów dojeżdża do kasy, gdzie po zapłaceniu się go odbiera. I może nie byłoby w tym nic dziwnego gdyby nie fakt że całe zakupy trwają dziesięć minut. Nie czeka się na sprzedawcę, żeby doradził, bo jest ich pełno i wszyscy są dyspozycyjni. W ogóle z USA jeszcze ani razu nie czekaliśmy w żadnej kasie w supermarkecie dłużej niż munute!! Także jeśli ktoś potrzebuje kupić sprzęt elektroniczny - polecam, żeby przeżyć przygodę z B&H :D

Powrót do hotelu, w końcu następnego dnia wyjazd wcześnie rano bo na 8h15 musimy być w centrum na Penn Station.

Pobudka 5h30. Pakujemy się szybko, żeby zdążyć na 6h na śniadanie...przy czym Remi przypomina sobie, że w naszym wynajętnym samochodzie zostawił swoje okulary przeciwsłoneczne RayBan. Decydujemy się (po to po drodze) wpaść do Hertza, żeby zapytać czy mogą nam je oddać. Szukają, szukają...w końcu idą z nami na daleki parking żebyśmy sami poszukali. Znajdujemy od razu ale jest już 7h15 i w dalszym ciągu jesteśmy na lotnisku... W tym momencie Natalia przypomina sobie że na stoliku nocnym w pokoju hotelowym zostawiła swój pierścionek zaręczynowy i obrączkę... Remi bierze sprawy w swoje ręce, dzwoni do hotelu, mówi, że za tydzień wracamy do NJ i przyjedziemy je odebrać. Hotel bardzo porządny, schował i obiecał trzymać do powrotu.

W pędzie dzikim do metra, potem z metra do Amtraka (amerykańskie linie kolejowe)...jest 8h18, pociąg odjechał trzy minuty wcześniej...

Wiadomo, że w podróży takie rzeczy jeszcze nam się przydarzą... :) Rezerwujemy kolejną noc w hotelu (niestety nie ten sam co poprzedniej nocy...), jedziemy odebrać pierścionki (bo znajduje się obok), kwaterujemy się (jest po prostu okropny i śmierdzący), więc uciekamy z powrotem na Manhattan.

new-york1
Na trawce w Central Parku

Spędzamy bardzo miłe popołudnie znów dużo maszerując - do południowej części Central Parku (gdzie jest WIFI!!!), do Shake Shacka (znanego w pycha burgerów), na Times Square i z powrotem do (obrzydliwego) hotelu. Kiedy wymienialiśmy bilety Amtraka na następny dzień (nieodpłatnie) Pani w okienku zażartowała z nas, mówiąc, że da nam nowe bilety ale musimy wiedzieć, że następnego dnia pociąg z Nowego Jorku do Montrealu odjeżdża o tej samej godzinie...pakujemy się więc tym razem wieczorem :)

Télécharger les photos

pem May 20, 2012, 12:32 p.m.

j'avais déjà entendu parler de B&H, ca me donne encore plus envie d'y aller maintenant !

Tata Y May 20, 2012, 10:22 p.m.

Vous allez être les meilleurs des marathoniens ! Bon courage ! Chaque jour Mamie suit votre voyage comme un feuilleton....

Fabian May 21, 2012, 11:32 a.m.

J'ai faim.

Rémi May 22, 2012, 3:26 p.m.

@Fabian [:haha]