Po kilku dniach spędzonych w górskim pejzażu, definitywnie zatęskniliśmy za morzem. Wracamy więc na wschodni brzeg południowej wyspy, nad ocean. Naszym celem jest miasto Dunedin i przepiękny półwysep Otago.
Najpierw wpadamy do Oamaru, nowozelandzkiej stolicy stylu wiktoriańskiego. Poza historycznym, zabytkowym centrum, znana jest z występowania rzadkich pingwinów małych (niebieskie słodziaki), najmniejszych z gatunku bezlotków.
Niestety poza znakami ostrzegawczymi nie spotkamy żadnego. Po pierwsze wychodzą one tylko i wyłącznie wieczorem oraz wcześnie rano gdy jest ciemno. Aktualnie mamy okres lęgowy, więc matki z młodymi spędzają całe dnie w krzaczastych zaroślach, a ojcowie przez ten czas dostarczają im pożywienia. Można oczywiście wykupić "wycieczkę" odwiedzającą kolonię pingwinów, ale jak zwykle cena takich przyjemności jest w Nowej Zelandii mocno wygórowana. Samo historyczne Oamaru jest naprawdę prześlicznym miastem.

CIekawe jakby mu poszło na ulicy.
Po godzinie drogi docieramy do Dunedin. Stolica regionu, górzyste miasto również w stylu wiktoriańskim. To tu znajduje się najbardziej stroma ulica na świecie, wpisana oficjalnie do Księgi Rekordów Guinnessa - 38% nachylenia. Lepiej niż w
San Francisco. Nie wiem czy zdjęcia potrafia do końca oddać stromość ulicy Baldwina.

Normalnie jak w Parku Asterixa
Następnie przez dwie godziny objeżdżamy półwysep Otago, zatrzymując się kilka razy na pięknych plażach. Półwysep Otago znany jest z występowania (jedyne miejsce lęgowe na świecie!) albatrosów królewskich. Coś dziś nie mamy szczęścia, nie udało nam się żadnego wypatrzyć.

Sandfly Bay, podobno można tu spotkać lwy morskie i pingwiny żółtookie. Te ostatnie są bardzo rzadkie, to gatunek zagrożony wyginięciem. Ich populację szacuje się na 4000 osobników. No ale z naszym dzisiejszym szczęściem nawet nie próbujemy ich szukać.
Z półwyspu roztacza się piękny widok na miasto i na zatokę Otago Harbour.
A na podsumowanie to, co zawsze udaje nam się spotkać w Nowej Zelandii, niezależnie od szczęścia. OWCE!
A - Christchurch, B - Jezioro Tekapo, C - Park Narodowy Góry Cooka, D - Dunedin, Otago
Comme d'hab TB
Original le panneau "Pingouins" !!! Bises Papa
Ha!To jesteście bardziej rybki niż górskie kozice no i dobrze na ten przykład.Rzeczywiście rzadkość owiec w tym kraju jest porażająca w zasadzie gdyby nie one to niewiele zwierząt Nowej Zelandii można by zobaczyć ale nic to, na bezrybiu i rak ...owcą.Dzisiaj rano u nas w telewizji mówili o Hobbicie i oczywiście Nowej Zelandii/był wywiad z odtwórcą jednej z głównych ról/i pani dziennikarka powiedziała,że jest patriotką i Polska jest piękna ale Zelandia jest piękniejsza.Niech to będzie podsumowaniem Waszej serii zdjęć z tego kraju bo też i dziennikarka prawdę mówi.A ta stroma ulica to ja cię kręcę, na rowerze strach ruszyć fotoradar jeśli jest cykałby fotki aż miło a każdy cyklista byłyby zdumiony ile może wyciągnąć rower w kilometrach na godzinę.Zwiedzajcie zatem dalej może uda się Wam cokolwiek przypingwinić w końcu jakieś zwierzaki wejdą Wam pod obiektyw.Pozdrawiamy i do usłyszenia.
Owca musi być ! :D Z tej ulicy to by się super na sankach zjeżdżało :D Widoki oczywiście są piękne :D