22 February 2013

chili Chilijska Patagonia

chaiten-map

A - Chiloe, B - Chaiten

Po nocy spędzonej na statku Naviera Austral, przypływamy do Chaiten (z Castro) z czterogodzinnym opóźnieniem. W sumie podróż odbyła się świetnie, mimo że wykupiliśmy tylko siedzenia (cena kabiny czterokrotnie większa). W nocy rozłożyliśmy materace, tak jak wszyscy pozostali pasażerowie, i przekimaliśmy bez problemu. Jedyny problem - opóźnienie statku spowodowało, że nie złapaliśmy bezpośredniego autobusu z Chaiten do Coyhaique (następny odjeżdża trzy dni później). Jesteśmy więc zablokowani na miejscu, przynajmniej do następnego dnia, kiedy to weźmiemy regionalny autobus do La Junta, mając nadzieję, że stamtąd uda się wziąć autobus do zamierzonego celu. Cóż, Patagonia to również autobusowe przygody...

Niestety, razem z Chiloe rozstaliśmy się z pięknym słońcem i wysokimi temperaturami. Witaj deszczu! I jak mówię "deszcz", to chodzi o nieustającą (przez 24h na dobę) ulewę... Ale to nie jest największym problemem Chaiten - oficjalnie bowiem, miasto nie istnieje. W 2008 roku, po 9500 lat uśpienia, obudził się wulkan Chaiten. Lahary (spływy popiołowe) wywołane przez erupcję, zalały i zniszczyły większą część, znajdującego się u jego stóp, miasta Chaiten. Ewakuowano całą populację, ale część powróciła do życia w mieście (w dalszym ciągu przypływa tu i odpływa stąd statek = turyści). Rząd podjął radykalniejsze kroki - zadeklarował miasto "martwym" i podjął budowę nowego, Santa Barbara, pięć kilometrów dalej. Ponieważ w 2011 roku wulkan się uspokoił, a część mieszkańców powróciła do domów, przywrócono bieżącą wodę i elektryczność. I tak, my zastaliśmy w Chaiten dwie resturacje, jeden hostel i dwa sklepy.

patagonie-chilienne
Zatoka Corcovado zasnuta mgłą

patagonie-chilienne
Magiczna atmosfera i taki spokój

patagonie-chilienne
Lądujemy w Chaiten

Dziwnie się człowiek czuje na ulicy takiego "miasta". Nikt nie wychodzi, żaden samochód nie przejeżdża (jak w filmie typu o zombie). W sumie ciężko się dziwić - przynajmniej trzy czwarte domów są zniszczone. Są zamknięte, zabezpieczone i tablice informują o zakazie wstępu (własność państwa). Popiół i błoto przykryły naprawdę wszystko, nawet jeśli w ciągu czterech lat usunięto sporą część.

patagonie-chilienne

patagonie-chilienne

patagonie-chilienne

patagonie-chilienne

patagonie-chilienne

patagonie-chilienne
Dawna siedziba władz regionanych

patagonie-chilienne
Tu nie pozostało już nic

patagonie-chilienne

patagonie-chilienne

patagonie-chilienne

patagonie-chilienne
Utworzyła się tu popiołowa plaża

patagonie-chilienne
Zastąpiła ona istniejącą tu wcześniej promenadę nadmorską

patagonie-chilienne
Sporo rzeczy porzucono na miejscu

patagonie-chilienne

patagonie-chilienne
Tyle pozostało z dworca autobusowego

A tak wyglądało Chaiten w momencie erupcji. Zauważcie, że domy są przykryte przynajmniej do połowy spływem popiołowym.

chaiten-eruption

Krótka anegdotka: wyparzyliśmy sobie sympatyczny hostel w Lonely Planet - logicznie, szukamy go po przybyciu na miejsce. Mieszkaniec zapytany o drogę odpowiada: "nie istanieje już, został zasypana przez popiół, ale możecie pójść zobaczyć jak wyglądała - mury jeszcze stoją"...

Bukujemy się w jedynym dostępnym, działającym hostelu. Nie mamy dostępu do kuchni, musimy zadowolić się tym co znajdziemy w restauracjach. Ogromna porcja łososia i pisco sour, by się rozgrzać w deszczu. Zresztą, restauracje w Patagonii nie są skomplikowane - nie ma menu - zawsze jest jakaś ryba (przynajmniej świeża), do towarzystwa fryteczki albo sałatka. O cenie oczywiście dowiadujesz się z rachunku ustnego - całe szczęście nie jest drogo!

patagonie-chilienne

patagonie-chilienne

Następnego dnia, autobus przewozi nas wzdłuż słynnej Carretery Austral (dzieło Pinocheta), drogi numer 7, przemierzającej niedostępne dawniej patagońskie wioski, do miasteczka (7 000 mieszkańców!) La Junta. Po raz kolejny: niesamowite otoczenie, parki narodowe, obrośnięte bujną zielenią góry, wielkie jeziora, ale jak tu w deszczu, bez środka komunikacji nacieszyć się takim pięknem? A na autobus do Coyhaique musimy czekać...dwa dni.

patagonie-chilienne
La Junta

patagonie-chilienne
Wreszcie nasz autobus

Wreszcie, z dużym i nieprzewidzianym opóźnieniem docieramy do Coyhaique, gdzie zostajemy tylko na czas jednego popołudnia. Kolejnym autobusem docieramy do Puerto Ibañez, położonego na północnym brzegu jeziora Buenos Aires. W czasie podróży znów przemierzamy krajobrazy zapierające dech w piersiach, ale nie ma jak się zatrzymać na zdjęcia (serce krwawi!)...

patagonie-chilienne
Kolorowe skały Kordyliery Castillo

Z Puerto Ibañez, promem udajemy się na przeciwległy brzeg jeziora, do przygranicznego (z Argentyną) miasteczka Chile Chico.

patagonie-chilienne
Po drugiej stronie znajduje się Chile Chico w Chile i Los Antiguos w Argentynie.

patagonie-chilienne

patagonie-chilienne

patagonie-chilienne

W Chile Chico zastajemy słońce! W rzeczywistości, ten region jest pierwszym produktorem w kraju owoców i warzyw - wszystko dzięki wyjątkowemu mikroklimatowi. Oczywiście w miasteczku nie ma wiele do robienia (poza Wietrzystym Placem), trzeba by wybrać się w jednodniowe wycieczki proponowane przez lokalne biura podróży. A czasu nie mamy za wiele - 4 marca czeka nas lot z Ushuaii do Buenos Aires, a jeszcze tyle rzeczy do zobaczenia po drodze... A już następnego dnia, stopem, zabierzemy się do Argentyny!

patagonie-chilienne

patagonie-chilienne

patagonie-chilienne

patagonie-chilienne
Widok z Wietrzystego placu, dominującego miasteczko

patagonie-chilienne

patagonie-chilienne
Przepiękne Lago Buenos Aires

patagonie-chilienne

patagonie-chilienne

patagonie-chilienne-map

A - Chaiten, B - Coyhaique, C - Chile Chico

Télécharger les photos

maman ... ;o) Feb. 23, 2013, 10:26 a.m.

bon anniversaire petite note de musique ... gros bisou de chez nous ! ;o)

Papa Feb. 23, 2013, 10:45 a.m.

*********** JOYEUX ANNIVERSAIRE REMI !!! *********** Merci pour ce reportage, on l'attendait. Bisous

spooooocky Feb. 23, 2013, 12:56 p.m.

Pas mal du tout, très beaux paysages et bon anniversaire !

marta_n Feb. 23, 2013, 1:42 p.m.

Najlepsze życzenia urodzinowe Remi! fajnie,że wróciliście już do cywilizacji, czekam na kolejne relacje:*

Asmaa et Franck Feb. 23, 2013, 8:40 p.m.

Bon Anniversaire Rémi !!!! Bien que les plages ne sont pas celles aux quelles nous avons été habitué de voir au cours de votre périple cet arrêt sur ce "Pompëi" du 21 ème siècle était somme toute emprunt d'émotion car on peut s'imaginer très facilement le drame qui s'est déroulé... Bonne continuation en Argentine !!!!

Tata Y Feb. 23, 2013, 10:49 p.m.

Heureux Anniversaire Rémi. Ce reportage est surprenant et émouvant. Surtout au début où les photos montrent une tragédie. La fin est compensée par des magnifiques vues. Bonne découverte en Argentine ! Je suis curieuse de découvrir ce pays. Nous vous embrassons très fort

mama&tata Feb. 24, 2013, 12:11 p.m.

Troszkę szkoda,że pogoda nie pozwoliła Wam na pełnię satysfakcji w trakcie tego etapu podróży, no ale zdjęcia są bardzo fajne w pełni oddające surowy i dziki krajobraz Patagonii.Oczywiście elementy cywilizacji a więc drogi asfaltowe,budowle, architektura są ,mimo wszystko przyroda jednak dominuje jakby chciała pokazać kto tu rządzi i rozdaje karty.Miasteczko po takim ataku wulkanu powinno być Mekką wszystkich filmowców parających się gatunkiem filmów katastroficznych bo można by tu zrealizować każdy mrożący krew w żyłach film o wybuchu jądrowym,zarazie czy ataku "obcych" bez uciekania się do budowy sztucznych dekoracji.Ludzie jednak wracają do własnych domów chociaż jest tam tak niebezpiecznie i erupcja wulkanu możliwa w każdej chwili w myśl zasady wszędzie dobrze ale w domu najlepiej.Cieszymy się z Waszego dobrego samopoczucia mimo "nieturystycznej pogody" i liczymy ile to teraz imprez jest już do odrobienia, w ostatnich dniach doszła rocznica urodzin Remiego/jeszcze raz wszystkiego naj.../ i wychodzi nam,że następny rok to same przyjęcia z różnych okazji.Z tym przemieszczaniem się to macie ubaw komunikacja jak przed wojną na Syberii ale w sumie i to ma swój urok w podróży-będzie co wspominać.Życzymy dobrej pogody i sprawnej komunikacji Wam i sobie no bo przecież podróżujemy razem,zatem do usłyszenia.Buziaki!

PHILOU Feb. 24, 2013, 4:30 p.m.

Remi, nous sommes nés presqu'à la même date je suis du 19 février mais un grand nombre d'années plus tot que toi en 37. Je te souhaite un Bon Anniversaire et envoyez-nous encore de magnifiques images qui nous permettent de rêver.

poote Feb. 24, 2013, 5:08 p.m.

entre désolation et rêves... des bisous et prenez soin de vous :-*

dan & cie Feb. 25, 2013, 10:17 p.m.

Bon anniversaire !!! C'est moche mais au moins vous n'êtes pas au bureau ! ;) Bisous de nous !

Rémi Feb. 27, 2013, 12:59 a.m.

Merci pour les bons anniversaires ! @Marta : Dziękuję bardzo kuzynka @Asmaa et Franck : Non, c'est sur que ça change, et ce n'est que le début de la Patagonie, vous allez voir, la suite est étonnante. @mama&tata : jak długo wiadomość ! Dziękuję bardzo tez. @PHILOU : Content que ça te plaise, j'en profite donc pour te souhaiter à mon tour un bon anniversaire un peu en retard @poot et dan : Vous nous manquez !

PHILOU Feb. 28, 2013, 4:06 p.m.

Merci Remi pour tes souhaits et aussi pour les magnifiques reportages. Michel le Philou