09 September 2012

cambodia Rejs rzeką Siem Reap

Nasz kolejny przystanek na trasie to oddalone od Battambang o niecale 200 kilometrów Siem Reap. Najłatwiejszym środkiem komunikacji jest oczywiście autobus. Ponieważ jednak nasz przewodnik po Kambodży zachwala rejs rzeką, jako jeden z najpiększniejszych w kraju, decydujemy się na statek. Czas trwania rejsu jest uzależniony od pory roku, mieści się między trzema, a ośmioma godzinami. Od razu uprzedzamy - załapaliśmy się na najdłuższą opcję...

Nie będziemy specjalnie miło wspominać drewnianych ławeczek, bo pod koniec nasze pośladki już nie mogły usiedzieć na miejscu. Widoki za to, przez całą długość rejsu wynagradzały nam wszystkie niedogodności.

battambang-siem-reap

Około 7h rano, tuk-tuk przyjeżdża po nas pod hotel. Zawozi nas do improwizowanego "portu" oddalonego o siedem kilometrów. Normalnie, w mieście znajduje się przystań, z której odpływają statki ale w związku z porą deszczową i bardzo wysokim poziomem wody, nie jest możliwe, przynajmniej na razie.

Wypływamy bardzo spokojnie: słońce leniwie wznosi się w górę, jest jeszcze dość chłodno. Mijamy kolejne wioski rybackie, przyglądamy się scenom z życia: kąpiel w rzece, pranie, połow, sjesta, zabawy na małych łódkach. Czujemy się jak nachalni podglądacze. Wszystko to dla nas jest inne, nietypowe, jakby wyciągnięte prosto z filmu. Dzieciaki czatują przepływające statki, wybiegają z domów, krzyczą do nas "hello!", machają, śmieją się, czasem nawet biegną wzdłuż brzegu, żeby pobyć z nami trochę dłużej. Natalia daje odpocząć Remiemu od aparatu i to ona bawi się w fotografa, starając się uchwycić choć trochę dla Was te niesamowite sceny.

battambang-siem-reap

battambang-siem-reap

battambang-siem-reap

battambang-siem-reap

battambang-siem-reap

Po około dwóch godzinach od startu w Battambang, nasz "kapitan" decyduje opuścić główny kanał rzeczny i wpływa do bardzo wąskiego, odpowiedzialnego za nawadnnianie pobliskich pól ryżowych. Nie wiemy czy to skróty, czy omijamy jakąś część rzeki aktualnie niedostępną...

battambang-siem-reap

battambang-siem-reap

I nigdy nie dowiemy się czy wybór TEGO kanału był zamierzony czy nie. Możliwe, że przy niższym poziomie wody przepływa się przez niego spokojnie i bez problemu. Tego dnia to jednak wyraźnie nie jest dobra decyzja. Przez półtora godziny przeciskamy się między gałęziami, które z całym impetem odbijają się o drewniane słupki naszego statku. Gdyby chodziło o kilka minut może wydaloby się nam to śmieszne ale półtora godziny to prawdziwa przeprawa... Statek wygląda jak pobojowisko, wszędzie pełno liści, gałęzi i, co gorsza, różnego rodzaju mieszkańców okolicznych drzew i krzewów. Ogromne (1,5cm) czerwone mrówki (gryzące!), pająki (wielkie jak pięść) i inne insekty zadomowiły się na pokładzie. Niektórym ta sytuacja nie przypadnie do gustu - pewna Angielka dostanie ataku paniki. Remi z kolei znajdzie sobie przyjaciółki! Do końca rejsu będzie bawił się z modliszkami - co możecie zobaczyć na zdjęciach (jaki to on zadowolony!).

battambang-siem-reap

battambang-siem-reap

battambang-siem-reap

battambang-siem-reap

battambang-siem-reap

Wreszcie udaje nam się wydostać z tego mikroskopijnego kanału na wielką wodę. Korzystamy z tego faktu i przenosimy się na dach - nie dość, że możemy skorzystać z widoków rozciągających się z tego punktu, to przy okazji zostawiamy pole do popisu członkom załogi - ktoś przecież musi ten bałagan posprzątać!

battambang-siem-reap

battambang-siem-reap

battambang-siem-reap

Poza rolą turystyczną jaką spełnia taki statek, jest też strona praktyczna - dla mieszkańców w czasie pory deszczowej stanowi on czasem jedyne połączenie z cywilizacją - lądowe drogi dojazdowe są zalane przez większą część lata. Chodzi o dostarczenie listu z wioski do wioski, czy jakichś towarów, a czasem decydują się na ten środek lokomocji mieszkańcy. Wiąże się to oczywiście z całą logistyką: nasz statek zwalnia maksymalnie, a "odbiorca" podpływa na czymś w rodzaju małego kajaku. Często wysyła się dzieci - przeżyliśmy moment grozy gdy kilkuletnia dziewczynka podpłyneła, by odebrać swojego starszego brata i uderzyła dość mocno w nasz statek, wpadając przy okazji do wody. Z uśmiechem szybko wdrapała się z powrotem na swoją barkę, widać zdarza się to nie raz :)

battambang-siem-reap

battambang-siem-reap

battambang-siem-reap

Rzeka zaczyna się znacznie poszerzać, wreszcie na horyzoncie widzimy tylko wodę - znajdujemy się na jeziorze Tonle Sap. Największe słodkowodne jezioro w Azji Południowo-Wschodniej, u jego brzegów znajduje się kilka parków narodowych zamieszkiwanych przez rzadkie gatunki ptaków. Na horyzoncie widzimy prawdziwie apokaliptyczne posępne chmury, nawet jeśli póki co nad nami wciąż świeci słońce.

battambang-siem-reap

battambang-siem-reap

battambang-siem-reap

W końcu udaje się nam ominąć burzę, uff tym razem była naprawdę blisko. Dobijamy do brzegu w rybackiej wiosce Chong Kneas, zbudowanej z domów na palach - dalej nie płyniemy, poziom wody jest na tyle wysoki, że sięga ona mostów. Dalej musimy sobie poradzić sami - do miasta Siem Reap zostało kilkanaście kilometrów. Ale przed tym, musimy przeżyć prawdziwie surrealistyczną scenę. Na przystani stoi chmara ludzi coś do nas krzyczących, myślimy w pierwszej chwili, że to pasażerowie, którzy zajmą miejsca gdy my wysiądziemy. Ale statek się zatrzymuje, a oni wszyscy wskakują na jego pokład, jakby ktoś krzyknął "do abordażu!". Pchają się, krzyczą jeden przez drugiego, otaczają nas...by nam zaoferować swój tuk-tukowy serwis. Jeśli ktoś nie zna mitycznej już sceny z mewami z filmu Disneya "Gdzie jest Nemo?" to wstawiam link - bo wyglądało to identycznie, tyle że zamiast "DAJ DAJ DAJ", było "JA JA JA".



Każdy z nich chciał (przy nas było ich przynajmniej dziesięcioro, a turystów z nami na statku było kilkunastu...!) nas zawieźć do Siem Reap - i musimy przyznać, po bardzo atrakcyjnych cenach. Oczywiście nie powiedzieliśmy sobie "coś tu nie gra", tyle kilometrów chcą przejechać za jednego dolara - wydało się nam, że cena jest adekwatna do konkurencji. Powiedzieliśmy "ok" jednemu, załadowaliśmy się do tuk-tuka i jedziemy. Po około 500 metrach, kierowca nas zagaduje i pyta czy będziemy zwiedzać świątynie Angkoru - pytanie retoryczne, wszyscy PO TO są w Siem Reap. Oferuje nam swoje tuk-tukowe usługi na następne dni - my odpowiadamy, że nie jesteśmy pewni co do środka lokomocji (rower/skuter/tuk-tuk?). A on nam szantaż - dolar za aktualny kurs to tylko jeśli dajemy mu pracę na następne dni, bo jak nie - to 3$... Wysiadamy więc natychmiast, nie będziemy jechać z szantażystą :p Łapiemy innego tuk-tuka prowadzonego przez młodego Kambodżanina, którego nie było w porcie. To on będzie naszym kierowcą w ciągu następnych dni...

Na koniec zapraszamy do filmu podsumowującego nasz rejs statkiem:



battambang-siem-reap

A - Battambang, B - Siem-Reap

Télécharger les photos

julien Sept. 11, 2012, 1:19 p.m.

comme l'impression qu'il fait un peu lourd, non ?

marta_n Sept. 11, 2012, 5:52 p.m.

witajcie podróżnicy:) Natalia Twoje relacje są co raz bardziej emocjonujące, nie mogę się doczekać opisu waszych wrażeń z Angkor i Phnom Penh. czy wybieracie się do Muzeum Ludobójstwa?Pozdrawiam serdecznie:*

Natalia Sept. 12, 2012, 2:43 a.m.

Martuś => z Angkoru mamy prawie 600 zdjęć więc czeka nas jeszcze sporo roboty... :D Dziś Pałac królewski i Srebrna Pagoda, i Muzeum Narodowe, jutro S21 i Killing FIelds.... Buzka!

Papa Sept. 12, 2012, 7:40 a.m.

Quelle aventure, superbe reportage, de mieux en mieux! Bises

mama&tata Sept. 12, 2012, 1:34 p.m.

W jak nieskomplikowany sposób potrafią żyć ludzie na świecie wykorzystując przy tym to co ofiarowuje im natura.Gdyby Remi był nieco mniejszy to ta modliszka by Go wdziamgoliła bez pardonu i ewentualnej nici sympatii.Kraj ubogi ale przyroda wspaniała no i uśmiechnięci ludzie na przekór wszystkiemu.Rejs tym kanałkiem to rzeczywiście przeżycie to jakby kosić trawę statkiem.Buziaki.

Asmaa&Franck Sept. 12, 2012, 3:01 p.m.

Nous suivons depuis quelques temps votre voyage autour du monde et nous voyageons avec nous, c'est super. Les photos sont sublimes et vous nous faites ressentir vos émotions dans vos narrations. Continuer, n'arrêtez surtout pas.On se régale. Bonne continuation. Un ami du papa de Rémi

spooooocky Sept. 12, 2012, 8:18 p.m.

Superbes photos !

maman ... ;o) Sept. 13, 2012, 6:02 p.m.

encore , encore !!!! bise claqued !

Tata Y Sept. 16, 2012, 9:17 p.m.

Bonjour les globe trotteurs ! Cela ressemble un peu à notre parcours en Thaïlande. C'est très touchant cette vie au bord de la rivière. Super film. Merci de nous partager vos émotions. Grosses bises et bon courage pour la suite.

poote Sept. 17, 2012, 9:05 a.m.

wouawww, ça me donne envie de pleurer parfois quand je vous lis... prenez vous le temps de vivre quelques aventures humaines ? genre vous poser 2h avec des gens de là bas ? j'adorerais vivre ce que vous vivez, vraiment ! bisouuuuus

Rémi Sept. 19, 2012, 2:46 p.m.

Oui poote, on discute assez souvent avec les gens qui sont vraiment très gentils par ici et aussi très avenants. D'autant qu'il y a des restes de la colonisation et on peut encore trouver quelques cambodgiens francophones. Dans les trajets en minibus par exemple, lors qu'on est tous entassés pour plusieurs heures, ça facilite le dialogue. Mais on a un article qui devrait te plaire qui va bientôt arriver au sujet de la rencontre avec les locaux.

Ania Kaatz:D Sept. 20, 2012, 4:34 p.m.

Bisous Natalia et Remi:)))