01 June 2012

etats-unis Ostatni dzień w Nowym Jorku

Na nasz ostatni dzień w Nowym Jorku zaplanowaliśmy sobie mocno wypełniony program. Wyszliśmy z założenia, że lepiej zwiedzić szybko dużo rzeczy, niż zrezygnować całkowicie z tych, które miały swoje miejsce w planningu od samego początku. Nie chcieliśmy też skazać się na frustrację wiedząc, że pewne miejsca będziemy mogli poznać dogłębniej następnym razem.

Dzień zaczęliśmy od Metropolitan Museum of Art, które jest jednym z czterech największych muzeów na świecie wraz z paryskim Luwrem, londyńskim British Museum i petersburskim Ermitażem. Szybko zrozumieliśmy, że pomysł poświęcenia na to muzeum jednego przedpołudnia jest utopiczny. Można by było tam spędzić cały tydzień i to nie byłoby jeszcze wystarczające. Samo muzeum zasługuje na przyjazd do Nowego Jorku, dla niego samego bo posiada bardzo bogate zbiory.

dernier-jour-a-new-york

Mielismy szczęście, że tego ranka proponowano w programie godzinną wizytę muzeum w języku francuskim z przewodnikiem. Bardzo miła pani przewodnik zaprezentowała nam kilka dzieł z różnych epok, nurtów i krajów pochodzenia : obrazy Velasqueza, Rembrandta, Cezanne'a i Hoopera oraz rzeźby Rodina, Canovy i dwa przykłady rzeźby afrykańskiej - antycznej i nowoczesnej. To wszystko opatrzone bardzo dobrym komentarzem wyjaśniającym było dokładnie tym czego nam było potrzeba.

dernier-jour-a-new-york

dernier-jour-a-new-york

dernier-jour-a-new-york

dernier-jour-a-new-york

Co ciekawe samo muzeum stale się zmienia i rozbudowuje, bo zbiory, które posiada, w większej części nie są jego własnością czy też państwa, ale bogatych osób prywatnych (dzięki czemu można sobie wartość dzieła odpisać od podatku).

dernier-jour-a-new-york

dernier-jour-a-new-york

dernier-jour-a-new-york

Udało się nam jeszcze wstąpić na dach muzeum gdzie znajduje się taras z widokiem na Central Park (muzeum znajduje się na jego terenie) i górę Manhattanu. Bardzo chętnie zostalibyśmy tam dłużej, ale czas nas naglił.

dernier-jour-a-new-york

dernier-jour-a-new-york

Pogoda była naprawdę piękna, szkoda było nie wykorzystać tego faktu...udaliśmy się więc do kilku sąsiadujących ze sobą dzielnic w środkowej części Manhattanu : Chinatown, Little Italy, SoHo, Greenwich i West Village.

Chinatown i Little Italy zajmują powierzchnię zaledwie kilku ulic. Dwie społeczności : włoska i chińska historycznie dzieliły je między sobą, przy czym Canal Street stanowiło historyczną granicę północ-południe. Jeśli chodzi o Little Italy to niewiele zostało tu z czasów gdy rządziła nią mafia włoska. Dziś jest to typowo turystyczne miejsce, które ze względu na swoją historię otrzymało specjalny status, "żeby smok chiński przestał ją podgryzać" :) Chińczycy są bardzo ekspansywni, zalewają powoli w potrzebie miejsca sąsiednie dzielnice : Lower East Side i właśnie Little Italy. Prawdziwa włoska dzielnica znajduję się dziś w okolicach Bronxu i to tam się trzeba udać, żeby skosztować prawdziwej i dobrej kuchni tego kraju.

dernier-jour-a-new-york

Jeśli chodzi o Chinatown to cóż - nie jest to miejsce, które nas specjalnie przyciąga. Zobaczymy jak to będzie w San Francisco gdzie znajduje się najpiękniejsza dzielnica chińska w Stanach Zjednoczonych.

dernier-jour-a-new-york

dernier-jour-a-new-york

dernier-jour-a-new-york

Ale wracając do naszego zwiedzania, chwilę później znaleźliśmy się w SoHo. Dzielnicę tą jednoczy styl architektoniczny budynków : innowacją tutaj było zastąpienie belek drewnianych przez metalowe. SoHo historycznie zajmowały magazyny z tekstyliami, był to więc sposób na obronienie się przed pożarami. Dziś magazyny zostały zastąpione przez bardzo drogie mieszkania i butiki znanych amerykańskich i europejskich marek. SoHo przeszło podwójną gentryfikację - opustoszałe fabryki zajęli artyści i intelektualiści, co wniosło nowy kapitał i podniosło poziom socjalno-ekonomiczny dzielnicy, po czym, gdy bohema się przeniosła, SoHo zaludniła młoda i prężna populacja.

dernier-jour-a-new-york

dernier-jour-a-new-york

dernier-jour-a-new-york

dernier-jour-a-new-york

dernier-jour-a-new-york

Z SoHo sąsiaduje Greenwich Village - historycznie dzienica artystów i muzyków. Dziś straciła ona już ten wizerunek - stała się jak SoHo dzielnicą mieszkalną (jak już wiemy artyści przenieśli się do Williamsburga na Brooklynie).

dernier-jour-a-new-york
Washington Square Park

dernier-jour-a-new-york

dernier-jour-a-new-york

dernier-jour-a-new-york

dernier-jour-a-new-york

dernier-jour-a-new-york

Jej zachodnia część - West Village, mieści dzielnicę gejowską, zielone nadbrzeża rzeki Huston i nowojorską wersję paryskiej Coulée Verte - pieszej promenady znajdującej się na dawnym szlaku kolejowym. Piękne miejsce, bardzo zielone i w związku z faktem, że polożone na wysokości, omija się cały ruch uliczny - magiczna oaza w wielkim mieście.

dernier-jour-a-new-york

dernier-jour-a-new-york

dernier-jour-a-new-york

dernier-jour-a-new-york
The High Line

dernier-jour-a-new-york

dernier-jour-a-new-york

dernier-jour-a-new-york

dernier-jour-a-new-york

Wieczór spędziliśmy na spacerze (kolejnym) po Times Squqre wśród świateł i ludzi. Odwiedziliśmy też wreszcie burgera, którego wszyscy doradzają nam od początku - Five Guys. Sami sobie "konstruujemy" swojego burgera, a frytki są z prawdziwych, świeżych ziemniaków - PYCHA.
Powrót do hotelu - trzeba na nowo spakować plecak po tygodniu spędzonym w tak cudownym mieście, jakim jest Nowy Jork i które dotrzymało wszystkich swoich obietnic. Z jednej strony jesteśmy zawiedzeni, że musimy je opuścić, a z drugiej bardzo cieszymy się, że będziemy mogli odkryć tak specyficzne miasto jakim jest San Francisco. Gwoli przygotowania naszą lekturą są "Kroniki San Francisco" Maupina (Natalia już skończyła, a Remi jest w trakcie lektury). Miasto na pewno zmieniło się od czasu lat 70 ale coś z jego niezwykłości pozostało.

Dowiemy się o tym po 6 godzinach lotu (który właśnie odbywamy) i dodatkowych 3 godzinach różnicy czasu. Kochani, przez następny miesiąc będzie nas dzieliło 9 godzin różnicy! Do usłyszenia w San Francisco!

Télécharger les photos

Daniel June 2, 2012, 11:13 p.m.

J'adore, ça donne vraiment envie cette ville ! Susana y est dans 2 semaines...

poote June 4, 2012, 9:21 a.m.

San Francisco... rien que le nom fait rêver. zoub