18 July 2012

etats-unis Kauai - Na Pali Coast

Pobudka wcześnie rano! Czekamy z niecierpliwością na to co zobaczą nasze (i dzięki nam, Wasze) oczęta. W planach, 8 milowy trek, część wspomnianego wcześniej Kalalau Trail, prowadzącego wzdłuż niezwykłej urody klifowego wybrzeża Na Pali. Po hawajsku oznacza to po prostu "klify". No ale jak zobaczycie na zdjęciach, takie "zwykłe" one nie są. Płaskowyż (ponad 1000 m.n.p.m.) zastygłej wulkanicznej lawy przez wieki poddany był erozji. Ciąg niezwykle urodzajnych, bujno zielonych gór i dolin to właśnie Na Pali Coast. Szlak, który rocznie przemierzają setki tysięcy turystów, został zbudowany pod koniec XIX wieku. Wcześniej, ta wąska i kręta ścieżka łączyła osady utworzone w urodzajnych dolinach.

W związku z faktem, że nie mamy pozwolenia na dwudniowy trek i nocowanie na kempingu na trasie, postanawiamy wspiąć się (i zejść) dwie mile do pierwszej doliny Hanakapi'ai, dwie kolejne w jej środek do wodospadu Hanakapi'ai i cztery kolejne przeznaczyć na to samo, tylko w drugą stronę.

Pogoda zapowiada się słonecznie, miejmy nadzieję, że utrzyma się przez cały dzień. Miła niespodzianka: Hawajczyk, sąsiad z kempingu, z którym rozmawialiśmy chwilę poprzedniego wieczoru przy rozstawianiu namiotu, specjalnie wstał rano, żeby odgrzać nam dwa talerze zupy! Nic lepszego na rozgrzanie! Noce w północnej części wyspy są chłodniejsze niż po przeciwnej stronie...

Marsz zaczyna się ostro: wspinaczka na samą górę. Ale cóż za widoki! Cóż za błękit nieba, cóż za turkus wody, cóż za zieleń roślin...achom i ochom nie ma końca. Niespodzianka czeka nas już w dolinie: piękna, szeroka i piaszczysta plaża. W tle spektakularne widoki: coraz to kolejne strome klify wpadają do oceanu... Na plaży tej kąpiel jest zabroniona. Jakby jeszcze ktoś miał jakieś wątpliwości, drewniana tablica wylicza kreseczkami ile ludzi już straciło tu życie.

Zmieniamy kierunek, udajemy się wgłąb doliny, wzdłuż strumienia, aż do wodospadu, który czeka nas na mecie. Krajobraz się zmienia, temperatura również. To prawdziwa dżungla, gorąca i wilgotna, pełna roślin, kwiatów, bambusów...

Po drodze trafiamy na głębszą część strumienia, przy szemrzących kaskadach. Idealne miejsce na kąpiel! Cóż za błogi spokój, co za przyjemność w tym upale...ludzie zmierzający do wodospadu patrzą na nas z zazdrością. Zresztą kiedy będziemy opuszczać to miejsce, inne osoby skorzystają żeby je zająć.

W końcu dociermy do wodospadu Hanakapi'ai. Tu już więcej ludzi, skończyło się korzystanie z piękna w samotności. Ale woda spadająca z gracją z wysokości 120 metrów do laguny, ten widok naprawdę zapiera dech w piersiach. Tak jak większość z obecnych tu osób kąpiemy się w przejrzystej choć chłodnej wodzie. Ładujemy baterie potrzebne na powrót - trasa ta sama tylko w drugą stronę. Tylko że tym razem zostawiamy za sobą kłębiące się chmury. W momencie kiedy dochodzimy do samochodu, na Kalalau Trail wyraźnie wszyscy mokną. Niestety dotrze do i do nas...

kauai-map-j6

A - Ha'ena Beach Park, B - Kapa'a, C - Wailua, D - Lydgate Beach Park

Poranek w deszczu. Pakujemy namiot w deszczu. Jemy śniadanie w deszczu. Robimy z samochodu ostatnie zdjęcia części północnej (między innymi zatoki Hanalei i jej przepięknie zielonej doliny) w deszczu. Dojeżdżamy do miasta Kapa'a. Położone na wschodnim wybrzeżu Kaua'i, zaledwie kilka kilometrów od Lihue (gdzie następnego dnia wcześnie rano mamy samolot do Honolulu), niedawno odrestaurowane miasteczko (o przeszłości plantacyjnej) ma swój urok. I nawet na chwilę przestaje padać. Zjeżdżamy na południe do miasteczka Wailua. Góruje nad nim Nounou Mountain, inaczej zwana Sleeping Giant czyli śpiący olbrzym. To trochę jak z naszym Giewontem - przypomina śpiącego rycerza. U nas według legendy ma się on obudzić, żeby obronić Polskę w potrzebie. Ale co kraj to obyczaj, u Hawajczyków gigant śpi, bo za dużo zjadł. Teren Parku stanowego rzeki Wailua historycznie jest dla mieszkańców wyspy Kaua'i bardzo ważny. Skupiało się tu kilkanaście różnych świątyń heiau, bo i swoją siedzibę mieli tu kapłani. Społeczeństwo hawajskie było podzielone na kasty i tylko członkowie najważniejszej ali'i mieli prawo wstępu na te święte ziemie. To też tu królowe i księżniczki rodziły dziedziców tronu, stąd na pozostałe wyspy za pomocą dzwięcznych kamieni bellstone roznosiła się wieść o przyjściu na świat nowych członków królewskiej rodziny. Na sam koniec dojeżdżamy do wodospadów Opeaka'a ale znowu zaczyna padać tym razem dość mocno (korzystamy z powyższego faktu, żeby zrobić pranie).

Sam koniec naszego pobytu na Kaua'i nie będzie przyjemny. Noc na kempingu w Parku Lydgate tuż przy brzegu rozjuszonego oceanu i w deszczu, skladanie mokrego namiotu wciąż w deszczu o 4h nad ranem... Oddajemy wypożyczonego Chevroleta Cobalt (beznadziejny samochód!!) i lecimy do słońca - na O'ahu do Honolulu.

Télécharger les photos

Spooooocky July 24, 2012, 8:14 a.m.

Vraiment sympa

mamanl July 24, 2012, 9:10 a.m.

la tasse de café près de moi ... je me demande ce que je fiche là ! Je me console, nous partons ce matin en bord de mer manger une moule frite ... maigre compensation mais on fait ce que l'on peut !!! mettez vos yeux partout , dans tous les coins les gosses , on vous attend de pied ferme pour nous raconter de vive voix ;o) bisoutage frénétique ...

Papa July 24, 2012, 9:18 a.m.

Paysages de cartes postales, mer bleue, sable fin, cascade et cocotte en promenade. On attend votre retour pour voir toutes les photos en HD. Bises

poote July 24, 2012, 10:09 p.m.

Si un jour j'y passe, j'y reste :)

mama&tata July 26, 2012, 3:28 p.m.

Ha! Ale widoki ,ciekawe jak Wy znowu przywykniecie do miasta.Dzięki za pamięć/sklep z gitarami/ fajnie trombolicie z tych kokosów,woda na zdjęciach prowokuje do kąpieli tym bardziej,że u nas upał ale chyba zbyt ciepła nie była bo to przecież górski potok był.Buziaki.