San Francisco się skończyło, ale zaczyna się przygoda, czyli mniej miejska część podróży! Naszym przystankiem na drodze prowadzącej na południe jest miasteczko nadmorskie Monterey. Zaspana mieścina o której pewnie wszyscy by zapomnieli gdyby nie mieszczące się tu muzeum oceanografii (nie zwiedziliśmy, mało czasu).

Monterey
Następnie kalifornijską autostradą numer 1, zwaną potocznie na tym górzysto-zakrętowym odcinku Big Sur, zjechaliśmy aż do kempingu Riverside Campground, gdzie dziś śpimy pod namiotem :)
Czyli dzień w większości samochodowy - ale co to za trasa! Chyba najpiękniejsza droga jaką w życiu jechałam, a to dopiero jej początek. Nie da się tego opisać : mozaiki kolorów wzgórz i plaż...tymbardziej że z samochodu nie wychodzą zbyt piękne zdjęcia...
Nasze pole namiotowe znajduje się nad potokiem, pod wielkimi drzewami (ale nie sekwojami, te będą za dwa dni), w przepięknym krajobrazie. Rano zrobiliśmy zakupy : patelnię, talerze, palnik gazowy - teraz to jesteśmy obozowicze :) A, dzięki łaskawości pani zarządzającej kempingiem, w tej dziczy gdzie telefon nie łapie sieci, a GPS się gubi, mamy WIFI !!
Dzięki temu możemy napisać ostatnie artykuły, żebyście wiedzieli co u nas nowego.
Jutro kontynuujemy podróż na południe na
wybrzeżu Big Sur i noclegokempingujemy w San Luis Obispo :)
Pozdrawiamy, ściskamy i całujemy!
A - San Francisco, B - Monterey i Big Sur
Natalia a un peu bronzé, non ? ^-^
Bon appétit Natalia, et super ton bronzage de star. Biz à vous 2. Papa
Pas besoin de maquillage... Super ! C'est vrai que la Californie comme la Floride sont de belles régions. Les paysages ici sont magnifiques ! Je vous envie C'est pas mal le camping, la voiture aussi. Bonne continuation et envoyez nous encore des photos. Bisous de nous trois