23 July 2012

canada Vancouver

No i jesteśmy w Vancouver - nie żeby pasjonowało nas zwiedzanie wielkich miast, jak wiecie, ale musimy od czasu do czasu zatrzymać się, zająć się organizacją reszty podróży, zarezerwować kempingi, zrobić zakupy. Pokój zarezerwowaliśmy przez Airbnb, u Hillary i Erica. Ich mieszkanie znajduje się w samym centrum bardzo modnej ostatnio dzielnicy Vancouver - Kitsilano. W latach 60, siedziba hippisów - dziś niewiele ludzi stać na kupno mieszkania tutaj.

Zwiedzanie Vancouver jak zwykle odbędzie się na piechotę. Organizator zimowych Igrzysk Olimpijskich w 2010 roku - miasto jest naprawdę impresjonujące z nowoczesnymi wieżowcami wzdłuż brzegów zatoki wdzierającej się w ląd od strony północnej i południowej. Nie jest to zbyt piękne - przynajmniej w dzień. Dopiero oświetlone w nocy ma swój urok. Nasze nogi prowadzą nas w pierwszej kolejności na wyspę Granville (która z rzeczywistości jest półwyspem). Korzystamy z faktu, że mamy weekend - Vankuwerczycy wylęgają z domów. To na Granville Island znajduje się targ owocowo-warzywno-rybny. Tak jak w Seattle jest tu pełno restauracyjek i muzyków - jest czarująco, szczególnie ta mnogość zapachów... Natomiast co do cen...witamy w Kanadzie. Nie po raz ostatni będziemy nimi zszokowani, o wiele, wiele, wiele wyższymi niż w USA. Mieszkańcy nam będą tłumaczyć: "opodatkowanie jest inne". Ale żeby za benzynę płacić prawie dwa razy więcej?!

Pogoda towarzysząca nam, nie jest zbyt łaskawa - nie jest specjalnie zimno ale pochmurno i przygnębiająco. Przechdzimy przez dzielnice: Yaletown (niegdyś mieściły się tu magazyny portowe, dziś modne apartamentowce) i Chinatown. Trafiamy na mecz lokalnej ekipy futbolowej (ale footballu europejskiego, nie amerykańskiego) na BC Place Stadium, gdzie rozpoczęto i zakończono IO 2010. Myśleliśmy, że w Ameryce nikt nie interesuje się piłką nożną - raczej hokejem (kanadyjski sport narodowy) czy futbolem amerykańskim (w USA). A tu stadion wypełniony jest po brzegi, podczas gdy ceny biletów mieszczą się między 40$, a 250$.
Na sam koniec docieramy do historycznej dzielnicy Gastown, odrestaurowanej zaledwie kilkanaście lat temu. Fotografujemy się z pierwszym mieszkańcem dzielnicy: "Gassym" Jackiem Deightonem kolibającym się na baryłce whisky, spacerujemy po czarujących uliczkach, próbujemy rozgryźć mechanizm parowego zegara na Water Street i...oglądamy mecz PSG - Chelsea w meksykańskim barze! Paryska ekipa uczestniczy aktualnie w towarzyskich rozgrywkach na kontynencie amerykańskim.

Następnego dnia, chcemy wynająć rowery, żeby objechać zatokę i Park Stanley'a ale pogoda nam krzyżuje plany. Cały dzień poda niemiłosiernie. Zajmujemy się więc częścią organizaczyjną: kempingami, wybieraniem trasy, zakupami w Walmarcie (tania sieciówka) etc. Remi jedzie na lotnisko odebrać samochód, który wynjęliśmy na kanadyjską część podróży. Dostajemy zupełnie nowy Ford Escape!!! Czarny, z ekologicznym napędem na cztery koła i z otwieranym, panoramicznym dachem. Co prawda nie jest tak przestronny jak Flexi ale ma klasę!!
Ruszamy w drogę w wielkie przestrzenie - pierwszy przystanek: Parksville na Wyspie Vancouver.

vancouver-map

A - Mieszkanie Hillary i Erica, B - Wyspa Granville, C - Dzielnica Yaletown, D - Stadion BC Place Stadium, E - Dzielnica Gastown, E - Centrum miasta

Télécharger les photos

Papa July 31, 2012, 6:36 a.m.

La photo 23 est sûrement la plus belle...Natalia, tu es adorable avec ce bonnet sur la tête!!!!

Spooooocky July 31, 2012, 8:08 a.m.

Vous avez pu faire le tour du Stanley Park ?

Aneczka N ;p July 31, 2012, 11:54 p.m.

23 - uwielbiam :D

mama&tata Aug. 5, 2012, 10:47 a.m.

Hejka!No fajnie ,chociaż widoki takie trochę europejskie.Czy Remi za bardzo nie chudnie?Co to za ludzik z śmieszną czapeczką na głowie/wygląda jak nasze dziecko/.Buziaki.