Dzisiaj mamy za sobą baaardzo długi i wyczerpujący, ale niezwykle zachwycający dzień w czasie którego staraliśmy się odkryć nad wyraz różnorodną dzielnicę jaką jest Brooklyn. To wszystko w palącym słońcu i ponad trzydziestostopniowej temperataturze.
Brooklyn jest jednym z pięciu bourough (okręgów) Nowego Jorku, podzielonym na kilkanaście, odmiennych dzielnic. Historycznie, odrębne miasto (przyłączone do NJ dopiero w 1898 roku) niezwykle rozwinięte dzięki działalności przemysłowej. Dziś, Brooklyn stanowi naturalne przedłużenie Manhattanu, nazywa się go nawet popularnie "sypialnią" - mieszka tu dwa i pół miliona nowojorczyków.
Nasze zwiedzanie zaczynamy od dzielnicy Williamsburg, położonej w północnej części Brooklynu, zaludnionej przez wiele różnych grup etnicznych. Na południu znajduje się kilka ulic zamieszkałych przez bardzo zamkniętą chasydzycką społeczność żydowską. Aż dziwnie się człowiek czuje w tej ortodoksyjnej wspólnocie (mężczyźni wyglądają identycznie jak główni bohaterowie fimu "Przygody rabina Jakuba" z Louisem de Funèsem !).
Następnie trafiliśmy do "Nowego Williamsburga", miejsca autentycznego - pełnego opuszczonych fabryk (w których dziś znajdują się galerie sztuki i lofty bogatych nowojorczyków).
Rozciąga się stąd piękny widok na Manhattan
Niektóre budynki są wyburzane. W ich miejsce buduje się takie nowoczesne wieże.
Bedford Avenue stanowi kregosłup tej dzielnicy - liczne są tu restauracje i kafejki (tu zaliczyliśmy obiad).
Jej przedłużeniem jest Park McCarren - wypełniony w ten słoneczny dzień po brzegi rodzinami grającymi w softball, siedzącymi przy grillu czy opalającymi się.
W tym miejscu bierze swój początek słynna "Mała Polska", dzielnica Greenpoint. To niesamowite jak można się poczuć jak w swoim kraju na przestrzeni kilku ulic, w jakim stopniu jest to autentyczne : wszyscy mówią po polsku, wszędzie są polskie sklepy z polską żywnością, itd. Co jest bardzo charakterystyczne dla Nowego Jorku - ale w szczególności dla Brooklynu - to niezwykła uprzejmość i sympatia jaką obdarzają nas tu mieszkańcy. Tutaj nikt nie czuje się jak "turysta" (jak ma to miejsce w Paryżu) ale jak nowojorczyk. Wstąpiliśmy do polskiej apteki - pan Polak, który nas obsługiwał, traktował nas prawie jak dawno niewidzianą rodzinę, uprzejmie i serdecznie zarazem!
Greenpoint zaliczony, "zjeżdżamy"do centralnej części Brooklynu w której znajduje się Ogród botaniczny. Przepiękne miejsce - ostoja spokoju z typowym ogrodem japońskim, ze szklarniami tropikalnymi, z częścią roślin jadalnych, z bogatą kolekcją bonsaiów, z ogródkiem szekspirowskim itd...
Obok, znajduje się Prospect Park - brooklyński Central Park - (kolejny) wypełniony po brzegi rodzinami i grillami :) Przed bramą północną, głównym wejściem do parku mieści się amerykańska wersja paryskiego Placy Gwiazdy z jankeską wersją łuku triumfalnego - Grand Army Plaza. Ci Amerykanie muszą zrobić po swojemu zawsze...
Prospect Park
Grand Army Plaza
Stamtąd w wersji prostej czekał nas spacer do mostu mahattańskiego u podstaw którego znajduje się ostatnio modna dzielnica - DUMBO - dawny basen portowy i nadbrzeżne magazyny aktualnie przeżywające gentryfikację.
Tam było nam dane obejrzeć zachód słońca nad Manhattanem...coś pięknego!
Ostatnia część planu dnia - powrót na manhattańską wyspę mitycznym mostem Brooklyńskim...dopełnił przyjemności doznanej tego dnia.
Nie wiem czy nasze nogi do końca się z tą przyjemnością zgadzają - jesteśmy padnięci po tym dwudziestokilometrowym spacerze... :)
Jutro rano pobudka, jedziemy albo raczej płyniemy na
Ellis Island i Liberty Island (do Statui Wolności). Całujemy Was wszystkich razem i każdego z osobna! :***
tous ces lieux mythiques... j'ai hâte d'avoir vos impressions en live (prenez votre temps quand même hein !) je vais néanmoins attendre la petite image cocasse postée de temps à autre sur les murs de la family. Entre le bar à tacos et le resto, il fait bien envie ce voyage ;) bisous à vous deux (au fait l'aspi-venin n'a pas encore servi je suppose ?) haha
j'en ai plein les yeux et je laisse le rouleau de sopalin près du bureau de papa ... il en bave .... :o) bisou les mômes !
pięknnne te Wasze zdjęcie, rozmarzyłam się ...:)
Et oui comme le dit maman, j'en "bave" à chaque fois que je vois vos reportages...c'est super ! Bises Papa
Super les photos et les récits, un vrai plaisir de vous lire. Natalia inscrit toi au saut en hauteur pour les prochains JO! Pozdrow!
J'adore la tête de Natalia devant sa pizza... ^-^