22 November 2012

australie Niebiańska Whitehaven Beach

whitehaven

Przed waszymi oczyma główny powód naszej wyprawy do Queensland: zjechać naszym cudownym Hjundi (Hyundai Accent) 700 kilometrów w kierunku południowym do Airlie Beach, skąd wyruszają statki na niesamowite Wyspy Whitsundays. Nazwa oczywiście od...Cooka, który odkrył je na Wielkanoc (dokładnie w Białą niedzielę...). Archipelag liczy 90 wysp z czego większość jest niezamieszkanych. Prawie wszystkie (poza czterema) chroni status parku narodowego. Na początku chcieliśmy dostać się na Hook Island, mało odwiedzaną i najbardziej oddaloną od stałego lądu. Zdjecydowaliśmy się jednak ostatecznie na Whitsunday Island, gdzie mieści się najpiękniejsza plaża australijska - Whitehaven Beach ('biała przystań'). Nasz plan to cztery dni w raju, pod namiotem na bezludnej wyspie. Oczywiście, to park narodowy więc warunki są polowe (czyt. plażowe): suche toalety, brak elektryczności i wody bieżącej. Musimy zabrać ze sobą zapas jedzenia, przenośną kuchenkę gazową etc. A żeby się dostać na Whitehaven Beach, trzeba wziąć wodne taxi u prywatnego przewoźnika (150$/os w dwie strony).

whitehaven
Mike, kierowca żółtej łódeczki, najmniejszej w całym porcie

whitehaven
Zabieramy zapas wody, 40 litrów i sprzęt do snorkelingu.

whitehaven

whitehaven

/!\ OSTRZEŻENIE /!\
Fotografie w dalszej części artykułu mogą być szokujące dla osób pracujących na codzień w te chłodne listopadowe dni!
/!\ OSTRZEŻENIE /!\

Sześćdziesiąt kilometrów i półtora godziny później dobijamy do brzegu. Moment szczególny i niezapomniany, w którym stawiamy pierwszego kroki na gorącym, drobniutkim i białym piasku. Mike odpływa, wróci po nas dopiero kilka dni później.

whitehaven

whitehaven

Nawet jeśli w ciągu dnia plaża jest odwiedzana przez turystów jednodniowych wycieczek, na kempingu jest nas może z dziesięcioro. I to tylko do nas należą wszystkie wschody i zachody słońca. Tak wygląda nasze obozowisko na tej niesamowitej plaży...

whitehaven

whitehaven

whitehaven

whitehaven

To jest Igi, nasza iguana (gatunkowo waran kolorowy). Spędził w naszym towarzystwie całe cztery dni. W pierwszej chwili przerażający, ale szybko zorientowaliśmy się jak bardzo jest użyteczny. To był układ odpowiadający obu stronom: my i nasze jedzenie przyciągamy mrówki, a mrówki przyciągają Igiego (i mrówki znikają).

Między 13h a 17h do naszej magicznej plaży dobijają trzy czy cztery łódki, jeden lub dwa hydrosamoloty i helikoptery wypełnione po brzegi turystami. Oczywiście, to nie jest bardziej "u nas", niż "u nich" ale nie jesteśmy w stanie zrozumieć dlaczego na plaży o długości 7,2 km, rozkładają się akurat przed naszym domem...

whitehaven

whitehaven

I dlatego my skorzystamy z 6,8 km, które zostały puste :)

whitehaven

whitehaven

whitehaven

whitehaven

whitehaven

whitehaven

To jest zdecydowanie najpiękniejsza plaża jaką widzieliśmy w życiu. Piasek jest po prostu niesamowity! Taki biały i taki drobny - jak mąka. Zresztą w czasie przypływu, kiedy fala zalewa suchy piasek, wygląda to tak samo jak mąka wymieszana z wodą: gęsta, płynna masa.

whitehaven

whitehaven

whitehaven

Na pewno sobie powiecie "ale oni cały czas siedzą na plaży i się kąpią!". No tak, po to tu jesteśmy: wypoczywamy, czytamy, opalamy się, sjeścimy. Nie ma specjalnie dużo do roboty. Trochę posnorkelujemy, Whitsundays Islands znajdują się na Wielkiej Rafie koralowej. Nasz sprzęt jest co prawda kiepskiej jakości, ale na to trochę wystarczy! Remi wypatrzy nawet dużą płaszczkę tuż przy brzegu.

whitehaven

whitehaven

whitehaven

whitehaven

whitehaven

whitehaven

Tuż przed zachodem słońca wracamy na "nasz" kawałek plaży, spokojny i bezludny. Atmosfera jest magiczna, kolory nieba niesamowite.

whitehaven

whitehaven

Plaża należy do nas...i trzech innych par, które też śpią pod namiotem. Zmrok zapada powoli, siadamy na wygrzanym przez cały dzień piasku ze świeczką (przeciw komarom) i książkami. Spoglądamy na niebo takie czyste i gwieździste, jak tylko w kinie albo planetarium. Oczywiście nie takie samo jak u nas, jesteśmy na południowej półkuli ziemskiej. Światła z kilku jachtów spędzających noc w naszej zatoce przypominają lampiony na wodzie. Romantycznie prawda?

Dni, spędzone na Whitehaven Beach, są do siebie podobne. Korzystamy z "naszej" plaży rano, zanim zaludni się koło południa. Tutaj wstajemy wcześnie, około 6h30. Światło i słońce nie pozwalają spać dłużej pod namiotem. Więc pierwszy refleks poranka to skok do tej przejrzystej wody, 28°C - nie będziemy się skarżyć!

whitehaven

whitehaven

whitehaven

whitehaven

Ponieważ nie jesteśmy do końca tacy leniwi jak mogłoby się wydawać, odbędziemy jeden jedyny dostępny trek, prowadzący na drugą stronę wyspy. Sześć i pół kilometra w dwie strony :p W takim raju nic nie jest naprawdę męczące. Pozwoli nam to zobaczyć zielone i bujne serce wyspy, niesamowite widoki z Solway Passage i spotkać z bliska lokalną faunę. Kilka dzikich kur, jaszczurki wielkości ramienia i kilka innych Igich.

whitehaven

whitehaven
Strój odpowiedni do marszu

whitehaven

whitehaven

whitehaven

Główną nagrodą za wysiłek włożony w tę niecałą godzinę pieszej "mordęgi" jest ta przepiękna, bezludna plaża w Chance Bay.

whitehaven

whitehaven

Praktykujemy tam ten sam typ wypoczynku na wolnym powietrzu, co na pierwszej plaży...

whitehaven

whitehaven

Tutaj piasek jest bardziej żółty i nie taki drobny ale i tak "całkiem niezły". Jesteśmy zupełnie sami. Spędzimy całe popołudnie w tej małej zatoczce na gorącym piasku, na przemian czytając i kąpiąc się.

Wracając do naszego obozowiska uświadamiamy sobie co jest naszym głównym problemem: różnego rodzaju zwierzęta atakują strategicznie i cierpliwie naszą spiżarnię i śmietniki. Odkrywamy śmieci rozrzucone dookoła namiotu i stołu, siatki rozszarpane na strzępy przez kruki. Nocą myszy próbują wgryźć się do naszej torby z jedzeniem, postawionej w wejściu do namiotu. Wstawiamy ją do środka, a worki ze śmieciami pozostają na zewnątrz, zawieszone na drzewach. O 3h nad ranem budzi nas dźwięk podgryzanej siatki...

whitehaven

Niech sobie gryzie, jest mała i nie robi wielkiego problemu. Za to o 5h rano pobudka, zanim wstaną kruki - musimy śmieci schować pod stołem i zablokować ze wszystkich stron bidonami z wodą... To nasz ostatni dzień, wykorzystamy to wczesne przebudzenie by przejść plażę Whitehaven do samego końca - 14,4 km w dwie strony. Poza samym spacerem, naszym celem jest delta rzeczna, która w momencie odpływu pozostawia ogromny piaszczysty plac.
Aurora, brzask, przedświt - nazwijcie to jak chcecie - pejzaż i kolory są niesamowite.

whitehaven

whitehaven

whitehaven

whitehaven

Wreszcie słońce pokazuje się na horyzoncie. Z minuty na minutę temperatura, światło i widoki zmieniają się.

whitehaven

whitehaven

whitehaven

whitehaven

Dzień wstaje pochmurny, to dobrze, że to nasz ostatni. Atmosfera jest ciężka, przytłumiona. Ale ta sceneria też ma w sobie coś pięknego, niepokojącego. Kolor wody jest wręcz surrealistyczny.

whitehaven

whitehaven

whitehaven

whitehaven

whitehaven

Wreszcie dochodzimy do samego końca plaży. Akurat (niestety) jest przypływ więc nici z podziwiania piaszczystego placu. Mimo wszystko jest pięknie!

whitehaven

whitehaven

whitehaven

whitehaven

Końcówka tej pieszej wycieczki pozostawia nas bez słów...

whitehaven

whitehaven

whitehaven

whitehaven

Bo to już koniec. Południe, Mike i jego żółta łódka dobijają do brzegu. Przy okazji przywożą czwórkę Niemców i dwie Francuzki. Nostalgicznie spoglądamy na nich, gdy z błyskiem w oku stawiają pierwsze kroki na gorącym piasku Whitehaven Beach. Dajemy im kilka rad (szczególnie odnośnie kruków!), opowiadamy o Igim, który w tym samym momencie urządza sobie mrówkową ucztę na naszym miejscu namiotowym! Jesteśmy smutni, że to już koniec ale po takim odpoczynku mamy baterie naładowane na maksa. W sam raz na zimno południowej Australii, do której udajemy się w następnej kolejności.

whitehaven

wb-map

A - Cairns, B - Park narodowy Girringun, C - Magnetic Island, D - Wyspy Whitsunday

Télécharger les photos

Joanne Nov. 22, 2012, 10:26 a.m.

Comment dégoûter les gens qui bossent v_v En tout cas ça donne envie, continuez de répertorier les endroits bien et vous serez nos conseillers "voyages" à votre retour :-) Plein de bisous à tous les 2

poote Nov. 22, 2012, 10:33 a.m.

ben...wouahhhw quoi :)

Valentine Nov. 22, 2012, 1:21 p.m.

moi aussi veux aller en australiiiiiiiiiiiiiie !! c'est trop beau !! proftez bien, plein de bisous à vous 2 !!

Philou Nov. 22, 2012, 3:02 p.m.

Très belles photos.

mama&tata Nov. 22, 2012, 3:42 p.m.

No niesamowite, woda jak kryształ, plaża jak marzenie i nade wszystko brak ludzi, ale sobie używacie a my się skręcamy z zazdrości i obgryzamy Natalia wiesz co!Wasz kumpel Ignacek ma fajny gajerek wygląda jak zabawka a nie zwierzaczek ale jaki pożyteczny no nie, podżera uciążliwe mrówki i nic za to nie chce, oj przydałby się nam w ogrodzie.Bardzo malowniczy rozdział Waszej podróży , żeby było pięknie nie trzeba żadnych budowli wystarczy to co natura stworzyła a człowiek nie zdążył tego zepsuć/jeszcze/.Krajobrazy takie,że tylko patrzeć jak w którejś z zatoczek zakotwiczy okręt piracki i załoga zacznie na wysepce ukrywać swój piracki skarb.Jesteście ładnie opaleni no ale przy takiej pogodzie i takiej temperaturze to nic dziwnego.Wypoczywajcie dalej i piszcie ,cieszymy się,że jesteście zadowoleni z Waszej wyprawy bo przecież tak miało być.Pozdrawiamy buziaczkujemy.

Guillaume Nov. 22, 2012, 4:15 p.m.

Dur la vie... ;) Vivement notre tour !

Sandrine Nov. 22, 2012, 5:32 p.m.

Comment ça donne envie d'aller vous rejoindre ! très belles photos :)

marta_n Nov. 22, 2012, 6:22 p.m.

mimo Twojego ostrzeżenia obejrzałam wszystkie zdjęcia, szok po prostu... nazwa jest jak najbardziej adekwatna dla tak pięknego miejsca:) nie ukrywam,że chol... Wam zazdroszczę. Pozdrawiam serdecznie p.s. Mike też niczego sobie:P

maman ;o) Nov. 22, 2012, 8:07 p.m.

si je me poste en me faisant toute petite par colis postal vous venez me chercher ???? bisous jaloux mes mouflets .

Spooooocky Nov. 22, 2012, 8:13 p.m.

Totalement dingue !

Papa Nov. 22, 2012, 9:24 p.m.

Attendez-moi, je file ma demission et Maman et moi on vient vous rejoindre! Tout est magnifique. Bises

Maryla Nov. 23, 2012, 10:53 a.m.

Jezuuuu!!! Ale tam u Was pięknie, aż skręca mnie z zazdrości :) Bawcie się dobrze!

Tata Y Nov. 23, 2012, 7:42 p.m.

C'est un bonheur de voir ce sublime reportage. Un récit bien romantique. Des vues magnifiques ! Cela me rappelle une petite île où nous étions seul !!! C'est cool. Tu es pas mal dans ta tenue trekking ..... :) Un peu de fariente, cela fait du bien. Vous avez bien mérité. Sur une des photos où vous êtes tous les deux avec vos chapeaux, vous êtres respendissants ! Profitez bien .... vous aurez encore tant de choses à admirer ............ On pense toujours à vous Yolande et Mamie

Dan, Sue, Lolo & Emma Nov. 25, 2012, 11:02 p.m.

à baver... c'est tout bonnement magnifique et.. attirant ! J'ai eu la bouche ouverte pendant tout le reportage. BiZ

julien Nov. 26, 2012, 8:33 a.m.

c'est hallucinant ! je relis votre post. Les photos de l'aube, en vrai, ça doit être encore bien plus beau. Quels chanceux !!!

Mick Nov. 26, 2012, 11:49 a.m.

Ahahaha ! J'allais faire la remarque :) nb : Vous aurez noté ces magnifiques lunettes fantaisie bleues dont nous avons fait l'acquisition. C'est du au fait que j'ai cassé (ou perdu) ma 5ème paire de lunette. Heureusement que l'on en trouve pour pas cher dans ce coin du monde. Sinon..wow ! Magique, magnifique, superbe !