Australia kraj-kontynent nie jest taka łatwa do zjeżdżenia jakby się mogło wydawać - no chyba że swobodnie dysponuje się czasem. Nasz timing jest za krótki, wybieramy opcję samolotową. Po dwóch dniach w słonecznym
Sydney pakujemy na nowo nasze plecaki i wyruszamy na północ, do stanu Queensland słynnego z pięknych plaż, pięknych wysp no i oczywiście z Wiekiej Rafy koralowej. Nie planowaliśmy tu dotrzeć w czasie podróży ale w związku z problemami głównie logistycznymi wypadła nam Tasmania. Nie szkodzi, dopasujemy się, tymbardziej, że pogoda na północy...no cóż króluje lato! Zmiany, zmiany i to nie tylko klimatyczne - dwa dni zajmie nam zrozumienie...która właściwie jest godzina! Już tłumaczę.
Najpierw, wylecieliśmy z
Hanoi do Singapuru (+1h dla nas/+6h w stosunku do Was). Stamtąd czekał nas lot do Dżakarty, gdzie koczowaliśmy przez noc na lotnisku - oznaczało do powrót do czasu hanojskiego (-1h dla nas, +5h w stosunku do Was). Nad ranem, wylecieliśmy na
Bali, gdzie wrócił czas singapurski (+1h dla nas/+6h w stosunku do Was). Po tygodniu wróciliśmy do Dżakarty i znów cofnęliśmy się o godzinę (-1h dla nas, +5h w stosunku do Was). Pobyt w cudownym
Sydney dorzucił nam teoretycznie cztery godziny - ale ponieważ trafiliśmy tam akurat na weekend zmiany czasu letniego na zimowy, dorzucono nam godzinę... (+5h dla nas, +10h w stosunku do Was). Teraz, wyprawa do Queensland teoretycznie nie powinna nic dla nas zmienić...bo to ta sama strefa czasowa. Ale po dwóch dniach w Cairns wytłumaczono nam, że Queensland czasu zimowego nie uznaje. Mamy więc godzinę do tyłu w stosunku do Sydney i 9h do przodu w stosunku do Was...(aktualnie piszemy z południa ze stanu Victoria i znów mamy godzinę do przodu!). Niby nie dużo, a jednak...można zgłupieć.
Po tym pasjonującym i matematycznym wstępie, przejdźmy do części rekreacyjnej. Rozstawiliśmy nasz namiot na świetnym kempingu (Cairns Holiday Park). Pola namiotowe w Australii są świetne - przewyższają standartem amerykańskie (nie wspominając kanadyjskich). Cenowo trzeba liczyć średnio 25$ za noc. Duże, bezpłatne i czyste prysznice - w pełni wyposażona kuchnia z grillem, gazowymi palnikami, prąd gratis, duży basen...jedyny problem stanowi w dalszym ciągu internet, ale przeżyjemy jakoś ten miesiąc.
Cairns samo w sobie nie jest jakoś specjalnie urokliwe ale trzeba przyznać, że w okolicach znajdują się naprawdę piękne plaże. Puste! Spędzamy popołudnie na Kewarra Beach wygrzewając się na słoneczku, na złotym, mieniącym się piasku. Jedynymi towarzyszami tej "niedoli" (:p) są kraby, hasające do woli w czasie odpływu.
Woda jest ciepła, wyśmienita wręcz. Dziwne, niewiele osób się kąpie. Może TO coś tłumaczy?

Ostrzeżenie przez meduzami i krokodylami
Jeśli chodzi o krokodyle, to o tej porze roku nie straszą one na plażach. Meduzy owszem. Jest kilkanaście rodzajów, większość parzy mniej lub bardziej, ale aktualnie grasują zabójcy. Kąpiemy się tylko w otoczonym barierami i siatkami z każdej strony, kilkunastometrowym brodziku... Dobrze, że nie ma tłumów :D

Ta tylko parzy
Na kempingu wieczorami, Remi kontynuuje spotkania z cyklu "dziwne insekty są super".
Następnego dnia pozwalamy sobie na małe szaleństwo. Jeśli miasto Cairns prosperuje tak dobrze, to głównie dzięki Wielkiej Rafie koralowej. Nasze niedawne doświadczenie
snorkelingu na Bali rozbudziło nasz apetyt. Tutaj nie możemy sobie wziąć małego stateczku z kapitanem chrapiącym na całego podczas gdy my hasamy w wodzie, jak to było w
Padangbai (za 30$ za nas dwoje). Musimy wybrać jedno z biur oferujących taki, a taki statek/obiad/wyposażenie/miejsce... (za sześć razy więcej od osoby....). Po półtorej godziny na statku docieramy do ogromnego pontonu, przytwierdzonego do dna, jakieś 60 kilometrów od linii brzegowej.
Na pontonie mamy do dyspozycji leżaki, otwarty bufet, sprzęt do snorkelingu i widok na wodę przejrzystą na kilkanaście metrów i tak niebieską, że w życiu nie widziałam niebieściejszej.

Mój mąż robi za Alaina Delona

Już z pontonu możemy zobaczyć brykające radośnie rybki
Jedyny minus, jest nas naprawdę dużo na pokładzie pontonu - ze dwieście osób?

Obiad

Karmienie rybek

Mój mąż w seksownym kombinezonie przeciwko meduzom i słońcu oczywiście.
Spektakl pod wodą jest nieziemski, jak rodem z
Arielki Syrenki. Rybki we wszystkich kolorach tęczy. Nie jesteśmy jednak tak oczarowani jak na
Bali - gdzie byliśmy sami, gdzie rybek było więcej i przede wszystkim, gdzie rafa była w świetnym stanie - wielokolorowa. Tu jest mocno wymęczona. No ale nie będziemy marudzić - jest całkiem, całkiem nieźle.

Jak ryba w wodzie
Po kilku godzinach na pontonie, wymęczeni pluskaniem przez cały dzień wracamy na kontynent. Ten dzień zleciał zdecydowanie zbyt szybko. Całe szczęście sen przynosi wytchnienie i następnego dnia wyruszamy w droge całkiem wypoczęci austostradą Bruce, ciągnącą się wzdłuż oceanu w kierunku południowym.
Qu'est-ce que c'est les petites billes marron sur le sable?
c'est beau ^^
Ouuuuuuuuaaaaaa :D
fantastique et supeer beau bisou mes mouflets !!!
Ca déboite sévère.
samia a raison, ce report fait mal, on est en plein mois de novembre :/ c'est beau...maintenant si j'fais un tour du monde un jour c'est bien les bestioles chelous qui me poseraient problème. entre les phasmes, les méduses, les araignées démesurées et les bêbêtes que vous passez sous silence...glups ^_^ gros bisous de nous trois :)
No dzieciaki ale macie wakacje!Te plaże i niebieściutka woda jak w basenach w Beverly Hills, normalnie nas skręca i to słoneczko ,Natalia wyglądasz już jak dobrze podpieczony pierzaczek a to dopiero początek Australii.Ale to nic korzystajcie bo w Europie jesienno-zimowo,szaro i niezbyt ciepło a na dodatek dni są krótkie i małe szanse na naturalną melatoninkę.W różnych krajach pokazywaliście miejską infrastrukturę, ciekawe budowle, charakterystyczne style architektoniczne ale mimo wszystko natura potrafi zadziwić kolorami,kompozycjami i atrakcyjnymi miejscami, które potrafią solidnie zadziwić.Mówię tu o plażach,niesamowitej wodzie/meduzki,krokodyle a może nawet rekiny/i tej otoczce tych cudeniek, nawet jeśli są tam robale takie, jakiego trzyma Remi.Korzystajcie a my cierpliwie czekamy na relacje i zdjęcia!Buziaki.
super!!!merci pour ces rayons de soleil on en a besoin ^^ hihi bizzz
Ca fait rêver tout ça...bises
Samsam, ce sont les crabes qui creusent dans le sable. Quand ils s'enfoncent, ils jettent des petites boules de terre parfaitement rondes et ça fait une oeuvre d'art dans le sable.
Superbes Photos... Super couple :)
C'est vrai que c'est beau ces petites boules!