20 October 2012

vietnam Hanoi czyli stolica na koniec

Do Hanoi wracamy z głową pełną niezwykłych widoków z Zatoki Ha Long. Ale nie ma czasu na wspominki! Przed nami ostatni etap w Azji Południowo-Wschodniej i to nie byle jaki - stolica Wietnamu. Od razu uprzedzamy - bardzo nam się spodobało to miasto!

Niestaty na sam początek musimy zmierzyć się z bardzo irytującym problemem - w czasie nocy na statku jakieś robaczki urządziły sobie ucztę z naszych ciał... Jesteśmy pogryzieni dosłownie wszędzie, szczególnie Remi - zatrzymał się na liczeniu gdzieś przy stu ugryzieniach, a nie był jeszcze nawet w połowie...

No ale przecież to nam nie przeszkodzi w wędrowaniu po mieście.
Zaczynamy od świetnie zachowanego domu, tradycyjnego dla starego miasta, znajdującego się na ulicy Ma May. Pierwsza część od ulicy, to butik na dole i sypialnia na górze. Następnie przez otwarte podwórko przechodzi się do drugiej części, z dala od zgiełku, gdzie się razem modli i je. W czasie naszego zwiedzania ekipa filmowa zajmowała całe dolne piętro, musieliśmy się zadowolić górą :)

hanoi

hanoi

Chwilę później udajemy się do świątyni Ngoc Son ('nefrytowej góry') położonej na wyspie pośrodku jeziora Hoan Kiem ('jeziora zwróconego miecza'). Według legendy, ubogi rybak Le Loi otrzymał od żyjącego w jeziorze potężnego złotego żółwia magiczny miecz, który uczynił go niepokonanym. Rybak wykorzystał ten zaczarowany miecz i w zaciętej walce z armią dynastii Ming zniszczył ją całkowicie, ostatecznie wypędzając Chińczyków z Wietnamu. Następnie Le Loi został królem i udał się nad jezioro aby podziękować bogom. Wtedy ponownie wynurzył się złoty żółw i porwał ze sobą miecz z powrotem w czeluście jeziora. Podobno do dziś w jeziorze żyją przedstawiciele gatunku, można je nawet zobaczyć od czasu do czasu (ostatni raz w 2008 roku), uznaje się to za znak szczęścia. A kto nie wierzy w legendę może zobaczyć w gablotce spreparowane szczątki żółwia złowionego w 1968 roku. Ten okaz miał 2,5 metra długości, ważył 250 kilo, a jego wiek szacowano na 400 lat!

hanoi
Przepiękny drewniany most The Huc z czerwonymi balustradami nazywany jest również mostem wschodzącego słońca.

hanoi
Thap But - Brama Pisma: ogromne kamienne pędzelki do tuszu symbolizują sztukę literatury, a czerwone hieroglify oznaczają słowa: pomyślność i szczęście.

hanoi
Świątynia Nefrytowej Góry

hanoi

Całe popołudnie spędzamy na maszerowaniu po wąskich uliczkach starego miasta. Na początku XX wieku, Hanoi liczyło zaledwie 36 ulic. Większość z nich stanowi obecnie część starej dzielnicy. Każda z nich do dziś specjalizuje się w jakimś zawodzie - kiedy rzemieślnicy i artyści przybywali do stolicy, gromadzili się zazwyczaj w tej samej okolicy. Dzięki temu mogli się wzajemnie wspierać materialnie i duchowo.

hanoi
Ulica butów

hanoi
Ulica ubrań dla dzieci

hanoi
Ulica pasmanterii

hanoi
Ulica biżuterii

hanoi
Ulica kwiatów

hanoi
Ulica szmuglowa

hanoi
Ulica wyrobów ze stali

hanoi
Ulica luster

hanoi
Ulica dewocjonaliów buddyjskich

hanoi
Ulica zabawek dla dzieci

hanoi
I misiów

hanoi
Największa radość Natalii - ulica sukienek

hanoi
Ulica dekoracji siodełek skuterowych

I to nie wszystko. Czujemy sie trochę jak w naprawdę dużym supermarkecie.

No ale Hanoi to nie tylko stolica, to również symbol Azji Południowo-Wschodniej - zorganizowanego nieporządku. Czasem to jest wręcz nieprzyjemne. Cały czas musimy patrzeć przed siebie, za siebie, na obie strony - jeśli oczywiście chce się przeżyć. Tutaj to nie jest Sajgon ze spacerowymi bulwarami - chodniki Hanoi nie służą przchodniom... :)

hanoi

hanoi
Chodniki to parkingi dla skuterów

hanoi
Elektryk to zawód nie do pozazdroszczenia tutaj

hanoi
A my przy przeprowadzkach męczymy się z samochodami

Wietnam to raj...owocowy. Wszystkie są takie dobre, takie soczyste, takie słodkie i, co najważniejsze, takie tanie! Mango rozpływające sie w ustach, banany słodkie, ananasy gdzie środek jest absolutnie jadalny, ulubione Natalii smocze owoce... Kupuje je się na ulicy: dla nas się je obiera, kroi i dostajemy w woreczkach gotowe do szamania!

hanoi

hanoi

hanoi

Jeśli chodzi o jedzenie to naprawdę, podkreślamy, nie jesteśmy tu nieszczęśliwi. Musimy wykorzystać maksymalnie okazję żeby dobrze się posilić, w Australii powrócimy do naszej diety amerykańskiej, makaron przyrządzany na kempingu...

hanoi
Bo Bun, sałatka z makaronem ryżowym, mięsem smażonym i dużą ilością ziół

hanoi
Uliczne przysmaki

hanoi
Owoce morza

hanoi
Świeżutkie tofu

hanoi
Raj przyprawowy

hanoi
Po lewej cynamon, a w żółtym worku anyż

hanoi
Wietnam był, przypominam, skolonizowany przez Francuzów

hanoi
Żabki się smaży na ulicznym grilu

hanoi
Kraby

hanoi
Dobra strona francuskiej kolonizacji w ciastkarniach

W Hanoi znajduje się również dużo atrakcji kulturalnych:

hanoi
Katedra Świętego Józefa - w Wietnamie znajduje się najwięcej kościołów katolickich w porównaniu do reszty Azji Południowo-Wschodniej.

hanoi
Oaza spokoju, pierwszy uniwersytet w kraju, a dziś Świątynia Literatury, taki wietnamski Panteon.

Wietnam jest jednym z pięciu krajów komunistycznych na świecie.

hanoi
Ale świętuje się tu Halloween

hanoi
Wywiesza się dosłownie wszędzie czerwoną flagę

hanoi
Uwielbia się, na swój sposób, prekursowów myśli politycznej

hanoi
Organizuje się manifestacje polityczne, na małą skalę oczywiście

hanoi
Ma się musztardowo żółty pałac prezydencki, ale nie ma się prezydenta

To tu znajduje się również mauzoleum Ho Chi Minha. Gdybyśmy wstali wcześnie rano i ustawili sie w kilkukilometrowej kolejce, moglibyśmy podziwiać zabalsamowane ciało świętego przywódcy Wietnamu spoczywające tu, wbrew jego woli wyrażonej jeszcze za życia. No ale nie chciało nam się. Na dodatek restrykcje zwiedzania niezwykle surowe: nie można się śmiać, wkładać rąk do kieszeni, mówić, zatrzymywać się, robić zdjęć, trzeba być odpowiednio ubranym...

hanoi
Ogromny pusty plac przed mauzoleum jest wyłączony z ruchu ulicznego, Wujek Ho może spać spokojnie.

hanoi
Za inspirację posłużyło oczywiście Mauzoleum Lenina

hanoi
Ubrani na biało strażnicy upewniają się, że nie podejdziemy bliżej niż na 50 metrów.

Na Hanoi kończy się nasza wietnamska przygoda. W najbliższej perspektywie mamy trzy loty - Singapur, Dżakarta (spanko na lotnisku) i wreszcie Denpasar-Bali. Zamykamy pewien etap podróży, ale całe szczęście inny, niemniej eksycytujący się otwiera!

hanoi-map

A - Ho Chi Minh, Sajgon, B - Da Lat, C - Nha Trang, D - Hoi An, E - Hué, F - Zatoka Ha Long, G - Hanoi

Télécharger les photos

poote Oct. 27, 2012, 9:44 a.m.

mais pourquoi on voit Natalia dans la rue des bijoux, dans la rue des robes et pas dans la rue des selles de motos ? ^^ vous auriez dû goûter les crapaux dégueu, faut aller au bout de son aventure ! bonnes démangeaisons et à bientôt les loulous bizmootes

mama&tata Oct. 27, 2012, 10:24 a.m.

Magia tego kraju polega na tym, że wszystko jest takie kolorowe i nastrojowe w pewien sposób, choć po uważnej obserwacji można zaobserwować mało eleganckie elewacje czy fatalny stan domów ale pomimo wszystko ludzie w swojej codziennej krzątaninie wykreowują taki cieplutki i bardzo fajny obraz rzeczywistości.Wiedziałem, że ulicy dresów mi nie pokażesz za to te stragany z przyprawami to łał, bajerek i cuda niewidy-marzenie zwolennika dobrze przyprawianej kuchni/chociaż te żabulce niekoniecznie próbowaliście?/.Do Wietnamu trzeba wysłać Macierewicza bo jakżesz tam może sobie spokojnie stać pomnik Włodzia L.,że o Mauzoleum nie wspomnę!Toż to zgroza dla polskiej t.z.w. prawicy!Wietnam pozytywnie nas zaskoczył no ale Wy już skaczecie na kolejną stronę Waszej opowieści"Dookoła Świata Po Ślubie" i relacje będą może trochę inne ale na pewno nie mniej ciekawe i nie mniej kolorowe.Ile straciliście na wadze jak Was pożarły te stworki/biedny Remi widać kuchnia francuska bardziej im smakuje/ ale współczujemy i chuchamy z daleka.Buziaki i czekamy co dalej!

papa Oct. 27, 2012, 11:18 a.m.

Génial ce bordel organisé ! Grâce à vous, on a pu découvrir l'Asie. C'était passionnant, maintenant on attend vos récits en Australie. Bises Papa

maman ... ;o) Oct. 27, 2012, 12:07 p.m.

Surprenantes ces petites rues avec chacune sa spécialité ! Quand je me ballade dans les souks Marocains ou Tunisiens je m'y repère facilement car ils ont le même système ... la rue que je préfère c'est celle "qui sent bon" toute une rue ou chacun fait une spécialité culinaire je m'y promène en général les yeux presque fermés et le nez au vent pour enfin faire ripaille, là ou mon pif a vibré le plus ! Ensuite j'enquille rapidement la rue des épices ;o) ... un steak de crapeau buffle j'aurait été tentée héhé . Vous avez mangé beaucoup de fruits et cela vous va bien , vous êtes superbes :o) bon vent pour la prochaine étape les p'tits lutins . bise claqued fort

Philou Oct. 27, 2012, 2:46 p.m.

La suite le plus tot possible. Reportage très riche en commentaires et images. Merci