Czternaście godzin nocnym autobusem później, mocno niewyspani po przejechaniu prawie połowy kraju, jesteśmy w stolicy.
Hanoi o siódmej rano już tętni życiem, ludzie, skutery, hałas - wszystkiego pełno. Ale nie mamy czasu do stracenia, nie zostajemy na długo. Szybki prysznic i ruszamy w dalszą drogę. Razem z dwiema Angielkami poznanymi w autokarze wykupujemy zorganizowaną wycieczkę (bo inaczej się nie da, chyba żeby mieć własny jacht) i wyruszamy w kierunku zatoki opadającego smoka - Vinh Ha Long. Trzy dni i dwie noce, w tym jedna na statku, druga na wyspie Cat Ba.

Jesteśmy... Nie da się opisać wrażenia jakie wywiera to miejsce. Według legendy o stworzeniu tego cuda, smok, żyjący w górach na północy Wietnamu, sfrunął ze swojego gniazda do Morza Południowochińskiego. Jego ogromny ogon żłobił za sobą wąwozy i przełęcze tak głębokie, że gdy zanurzył się w morzu, poziom wody podniósł się tak bardzo, że zalał ślady jego ogona pozostawiając miriady skalistych wysepek. Zatoka Ha Long, stanowiąca część Zatoki Tonkińskiej, zajmuje powierzchnię półtora tysiąca kilometrów kwadratowych, na której rozsianych jest prawie dwa tysiące skalnych (wapiennych i łupkowych) wysp i wysepek o charakterystycznym kształcie, bujnie obrośniętych zielenią. To wszystko tworzy niezwykle malowniczy krajobraz.
Mamy szczęście - w wyprawie towarzyszy nam wybuchowa europejska mieszanka: wspomniane już dwie Angielki, Susie i Elisa, para szwedzko-norweska Veronika i Johan, Mike sympatyczny profesor matematyki (Anglik), para Czechów, kilku Hiszpanów...
Zaczynamy już wczesnym popołudniem spacer wolno płynącym statkiem wśród skalnych wysp, wynurzających sie prawie w magiczny sposób z wody.
Mała przerwa na wyspie Dau Go. Znajduje się tu niezwykła jaskinia, odkryta w 1993 roku zupełnie przez przypadek przez rybaka, który chciał schronić się przed sztormem. Dwustumetrowa galeria z różnymi formacjami naciekowymi. Jedyne co brzydkie, to te kolorowe, kiczowate lampki - zamiast w jednym kolorze, to zrobili dyskotekę. Ta jaskinia nie jest wyjątkiem, wapienne podłoże sprzyja powstawaniu licznych grot.

Strumienie światła
Kontynuujemy rejsik, zbliżamy się do targu wodnego:
Tu kolejny przystanek - czas na kajak. Jak to niestety w zorganizowanym programie bywa, nie mamy wiele czasu na wiosłowanie, maksymalnie trzy kwadranse (przy czym zabraniają kąpieli z uwagi na przepływające statki). Magiczne, zaczarowane miejsce, otoczone skałami i niedostępne w inny sposób, wpływamy do niego przez mały tunel.
Dzień kończy się, słońce chyli się ku horyzotowi. Autokarem udajemy się z północy na południe wyspy Cat Ba, gdzie znajduje się nasz hotel. W związku z ciężką, poprzednią nocą w autokarze zasypiamy od razu :)
Cat Ba to największa spośród wysp z zatoce Ha Long. Jedyne miasto, Cat Ba City, w sezonie jest zalane tłumem turystów (głównie Witnamczyków) do tego stopnia, iż jego ulice są wyłączone z ruchu samochodowego. Brzydkie miasto w sumie - kopia Manhattanu w takim krajobrazie bardziej straszy niż urzeka!

Pływające restauracje

Stoją takie molochy
Całe przedpołudnie spędzimy na plaży - zamkniętej z obu stron skalnymi murami.
Po południu czeka nas mały trek. Celem jest szczyt Ngu Lam Mountain (225 metrów, sic!). Nie jesteśmy piechurami bardzo doświadczonymi, ale tutaj przy reszcie turystów, wejście na górę zajmuje nam niecałe 20 minut (reszcie około 45...). Ale ścieżka sympatyczna, trochę schodów, trochę wspinaczki, zardzewiała drabina i voilà. Przynajmniej mogliśmy w spokoju nacieszyć się widokiem :)
Na samym szczycie znajduje się mocno zardzewiała wieża widokowa zaopatrzona w tablicę "niebezpieczeństwo, nie wchodzić". No to nie wchodzimy...no może jedno piętro :p

Ten mały kikutek na górze między kablami elektrycznymi to właśnie wieża widokowa u stóp której byliśmy.
Wieczór kończy sie tym razem na statku. Z naszymi znajomymi przy zachodzącym słońcu i jeszcze długo po będziemy się świetnie bawić (Angielki znają dużo alkoholowych gier). Co ciekawe, obsługa statku zabrania wnoszenia własnego alkoholu (by sprzedać nam swój po potrójnych cenach), czego oczywiście nikt się nie trzyma. Jak dzieci chowamy się z własnym piwem, jak się domyślacie, mamy przy tym wszyscy dużą uciechę... :D

Stół nad ranem zastawiony oficjalnymi puszkami - przy czym każdy chowa swoje puste, nieoficjalne w pokoju
Zmęczeni, ale za nic w świecie nie chcemy stracić wschodu słońca nad skalistym hotyzontem zatoki opadającego smoka. O 6h rano atmosfera jest prawie mistyczna z wieczną mgła, jeszcze bardziej gęstą niż zazwyczaj. Nagle pojawia się, pomarańczowe słońce poranka...
To jest również moment, w którym mamy prawo do kąpieli. Raz, dwa trzy, skaczemy ze statku - woda jest ciepła, cieplejsza niż powietrze...

Remi nie opalił się tak jak ja!

W Wietnamie nawet o 6h rano, w sercu zatoki Ha Long można kupić coś do jedzenia i do wypicia.
Cały ranek, aż do południa, czytając i opalając się, będzimy żeglować w tym zaczarowanym krajobrazie.
Cóż za przeżycie w jednym z naturalnych cudów świata. Te trzy dni pozostaną na długo w naszej pamięci. Poznaliśmy przesympatycznych ludzi, z którymi dzieliliśmy te niezwykłe chwile. Cieszymy się, że udało nam się tego doświadczyć!
A - Ho Chi Minh, Sajgon, B - Da Lat, C - Nha Trang, D - Hoi An, E - Hué, F - Zatoka Ha Long
Mythique cette baie de Halong, donc normal d'y trouver beaucoup de touristes.Bonne continuation !!!
ca donne envie !! (mais c'est très proche des paysages de Thaïlande)
mortel !
krajobrazy są naprawdę oszałamiające, super,że mieliście możliwość poznania tak wielu ciekawych ludzi,pozdrawiam:)
Przepięknie!!!!!
C'est notre grand regret!!! Tylko wiza do Wietnamu jest w paszporcie na pamiatke a wiec bardzo Wam dziekujemy za tak super reportaze z Wietnamu szczegolnie z zatoki Ha Long i czekamy z niecierpliwoscia na nastepne bo jak kilka dni nie mamy nic to martwimy sie czy wszystko sie Wam dobrze ukada. A wiec gorace buziaczki i kochajcie sie !!!
Que c'est bon de vous voir si heureux ..! ;o) grosses bises claqueb mes mômes !
Bardzo pirackie krajobrazy z tajemniczymi i urokliwymi wysepkami wyglądającymi tak jakby to było na Karaibach.Fajnie macie w tej podróży, niezapomniane widoki, dobre towarzystwo i mnóstwo atrakcji regionalnych/dobry ten Kauflandzik na wodzie bo jak się ma kaca to wiecie na bezrybiu i rak ryba/.Mamy pytanie czy tą kąpiel uskutecznialiście tylko we dwójkę?W każdym razie wanna była spora!Nie jest dobrze kiedy w tak charakterystycznych stylach architektury ktoś dokleja jakiś Manhattan albo coś innego ni z gruchy ni z pietruchy sądząc,że to będzie atrakcja turystyczna.Ten kawałek Waszej trasy podróżniczej bardzo fajny nieomalże bajkowy.Buziaki!!!
Que dire d'autre que: magnifique reportage photos et explications. Félicitations, il vous reste combien d'étapes?
faut que je prévois un truc comme ça avant d'être grabataire :-/ c'est même pas ça donne envie quoi... profitez de chaque minutes, perso je bois vos paroles, je m'imagine à votre place et je me sens presque privilégiée. bisous en attendant mon tour ;)
J'aime J'aime J'aime J'aime J'aime J'aime J'aime J'aime J'aime J'aime J'aime J'aime J'aime J'aime J'aime J'aime J'aime J'aime J'aime J'aime J'aime J'aime J'aime J'aime J'aime J'aime J'aime J'aime J'aime J'aime J'aime J'aime J'aime J'aime J'aime J'aime J'aime J'aime J'aime J'aime J'aime J'aime J'aime J'aime J'aime J'aime J'aime J'aime J'aime J'aime J'aime J'aime J'aime J'aime J'aime J'aime J'aime J'aime J'aime J'aime J'aime J'aime J'aime J'aime J'aime J'aime J'aime J'aime J'aime J'aime J'aime J'aime J'aime J'aime J'aime J'aime J'aime J'aime J'aime J'aime J'aime J'aime J'aime J'aime J'aime J'aime J'aime J'aime J'aime J'aime J'aime J'aime J'aime J'aime J'aime J'aime J'aime J'aime J'aime J'aime J'aime J'aime J'aime J'aime J'aime J'aime J'aime J'aime J'aime J'aime J'aime J'aime J'aime J'aime J'aime J'aime J'aime J'aime J'aime J'aime J'aime J'aime J'aime J'aime J'aime J'aime J'aime J'aime J'aime J'aime J'aime J'aime J'aime J'aime J'aime J'aime J'aime J'aime J'aime J'aime J'aime J'aime J'aime J'aime J'aime J'aime J'aime J'aime J'aime J'aime J'aime J'aime J'aime J'aime J'aime J'aime J'aime J'aime J'aime J'aime
Przepiękne zdjęcia - niesamowite widoki :) Też bym się chętnie tak wykąpała teraz :D ale niestety trzeba już czekać do następnego lata :) Buziaki :* Trzymajcie się :)
Philou => Encore quelques étapes :) Nous sommes à Bali, ensuite Australie, Nouvelle Zélande, Tahiti, Île de Pâques puis l'Amérique du Sud pendant 7 mois !
Bon, j'avoue je me suis jetée sur vos photos comme une morte de faim tellement la Baie fait rêver.