Kiedy myślimy o stanie Nevada, przywołuje nam to w pamięci od razu obraz pustynny i gorący, widziany w jakimś filmie. Po przekroczeniu granicy stanu potwierdzamy, że to prawda! Co prawda zaraz po pobycie w
Dolinie Śmierci nie użylibyśmy sformułowania, że w Nevadzie jest "piekielnie" gorąco, ale tylko dlatego, że ekstremalne spotkania z wysokimi temperaturami nie są nam już teraz obce :) Także dalej jest upał ale trochę bardziej znośny...
Na weekend : sobotnie popołudnie i niedzielę, przewidzieliśmy mały postój w Parku Narodowym Jeziora Mead, a właściwie nie w parku, a na "krajowym terenie rekreacyjnym". Różnica terminologiczna wywodzi się w faktu, że jezioro Mead i otaczający je teren są przeznaczone na sporty wodne i rekreację, a nie na szczególną ochronę. Znawcy i fani "Kryminalnych zagadek Las Vegas" wiedzą, że to właśnie w tym jeziorze znajduje się najwięcej trupów :) My żadnego nie widzieliśmy, tylko piękne, turkusowe jezioro, nawet jeśli sztuczne to otoczone niesamowitymi, potężnymi górami pochodzenia wulkanicznego.
Tak, jezioro Mead jest sztuczne. Powstało na wskutek przegrodzenia rzeki Kolorado zaporą Hoovera w latach 30 ubiegłego wieku. Żeby zwiedzić zaporę, nie tak jak wszyscy - samochodem, udaliśmy się w 12 kilometrowy trek ciągnący się wzdłuż dawnych torów kolejowych, wybudowanych tylko i wyłącznie nie potrzebę konstrukcji zapory.
Jak na tamte czasy, szczególnie że królowała wielka Depresja, zapora Hoovera była absolutnym majstersztykiem technicznym, największą elekrtrownią wodną i konstrukcją betonową na świecie. Wytworzony tu prąd zasila miasto Las Vegas, a woda z jeziora Mead zaopatrza Kalifornię, Nevadę i Arizonę.
Trzeba powiedzieć, że trek do zapory i powrót były bardzo męczące - nie fizycznie, ale z powodu palącego słońca i pustych brzuchów (wybraliśmy się w trek po śniadaniu). Wierzcie nam, że burgery samoprzygotowane z przysmażoną czerwoną cebulką na pikniku po treku były wielką rekompensatą za trud włożony w maszerowanie :D
Noc spędziliśmy na prymitywnym polu namiotowym nad jeziorem, a w związku z faktem, że była to sobotnio-niedzielna noc, zjechała się cała masa mieszkańców regionu, których możemy podzielić na dwie grupy, które łączy posiadanie wielkiego samochodu z napędem na cztery koła... Pierwsza grupa : Meksykanie lub Amerykanie pochodzenia meksykańskiego spędzająca tani rodzinny weekend nad wodą, hałasujący do później nocy, słuchający muzyki na pełną parę i urządzający takiego grilla, że starczyłoby dla armii... Drug grupa, bogaci Amerykanie którzy przyjeżdżają z jachtami, motorówkami, łódkami nawigować...
Posta piszemy już z hotelu w
Las Vegas po całej przespanej nocy, bo jeśli chodzi o tę nad jeziorem Mead...to była ciężka! Zaliczyliśmy burzę piaskową, która powyrywała wszystkie śledzie i musieliśmy in extremis spakować namiot i przygotować się do spania w ramionach Flexi (cale szczęście po rozłożeniu siedzeń w drugim i trzecim rzędzie plus bagażnik jest tylke miejsca ile w normalnym, dwuosobowym łóżku...). Dziwnie czujemy się na nowo w wielkim mieście, po kilku dniach spędzonych na kempingach w miejscach gdzie nie spotykaliśmy zbyt wielu ludzi... :) Ale może wygramy kupę kasy w jednym z kasyn????
A - San Francisco, B - Monterey i Big Sur, C - Big Sur i Julia Pfeiffer State Park, D - Sequoia National Forest, E - Dolina Śmierci, F - Jezioro Mead
c'est canon le lac! j'ai du mal à croire qu'il y ait des endroits où il faut chaud et beau!
Allez Rémi, on compte sur toi pour faire parler ta technique au Poker à Vegas ...
En allant chez Caesars Palace, vous oublierez vos souffrances des jours précédents. Le Casino est TOP ! Bonne chance Rémi au poker et toi Natalia sur les machines à sous.
Przepięknie to wszystko wygląda. Podziwiam Was za odwagę, za to, że tak świetnie dajecie sobie radę. Oby tak dalej. Super :) Buziaki :*