Po nocy spędzonej w motelu Super 8 (niezły ale jak na razie, najgorszy z wszystkich) znów wita nas rano piękna pogoda, pomimo zapowiadanego deszczu. "Śniadanie" zjadamy na zewnątrz na krawężniku przed motelem, już o 8h rano skąpanym w promieniach słonecznych.
Postanawiamy wykorzystać ten pogodowy atut i trochę zmienić nasze plany - samo miasto Annapolis zwiedzić po południu, a poranek wykorzystać na Sand Point State Park - park stanowy znajdujący się zaledwie kilka mil od motelu na brzegu rzeki Chesapeake. Można tam znaleźć małą plażę (wygląda na sztuczną) z pięknym widokiem na Bay Bridge - siedmiokilometrowy, podwójny i potężny most łączący stan Maryland ze stanem Delaware. W tą słoneczną niedzielę, w ciągu której dodatkowo obchodzony jest w USA dzień matki (wszystkiego najlepszego Mamuś!) park bardzo szybko wypełnia się rodzinami przyjeżdżającymi ogromnymi samochodami, z turystycznymi lodówkami, wałówą na calutki dzień, które zasiadają za wielkimi drewanianymi stołami wyposażonymi dodatkowo w grilla (tak, o 10 rano już smażą kiełbaski). My zadowalamy się spacerem wzdłuż plaży, lekturą i zamoczeniem nóg w wodzie (cieplejszej niż Bałtyk ostatnio!)
Żeby zrozumieć to o czym piszemy od początku - to amerykańskie poczucie wielkości, przedstawiamy zdjęcie obok "samochodziątka" z którym dzielimy parking przyjeżdżając do centum Annapolis (tym razem darmowy, bo weekend).
Annapolis jest miastem dość "wyjątkowym" bo spójnym pod względem architekturalnym. Ani jednego wieżowca! Miasto zachowało w połowie styl miasta kolonialnego - budynki z czerwonej cegły, wymieszanego ze stylem lat 50 dwudwiestego wieku - pastelowo kolorowe domki z gankami na przedzie, z fotelami bujanymi lub huśtawkami na tych gankach dodatkowo mocno ukwieconych (można by pomyśleć, że za brak kwiatów przed domem wsadzają tu do więzienia!). No i na każdym domu wisi amerykańska flaga.
Dla Remiego, to miasteczko ma dość dziwny charakter, stwierdził nawet że się go boi - taki mocno patriotyczny duch nie wygląda dla nas z zewnątrz normalnie - na ulicach stoją znaki które przestrzegają o dzielnicowej policji złożonej z mieszkańców, która pomaga policji utrzymać porządek i totalny spokój w mieście. I trzeba powiedzieć, że im się to udaje - i tu Annapolis pozostawia po sobie mieszane uczucia - wszystko wydaje się takie kolorowe i idealne : domy są piękne, a mieszkańcy szczęśliwi i dumni ze swego kraju i flagi, że...aż nierealne - jakby kryło jakiś sekret. Jeśli ktoś widział film "Żony ze Stepford" z Nicole Kidman, będzie wiedział o co chodzi.
Centrum miasta stanowi port z ogromną mariną (wypełnioną po brzegi jachtami co jeden to droższy...) i coś w stylu wejherowskiego deptaku ze sklepikami po prawej i po lewej stronie.
Marina
Ruchliwe uliczki w centrum
Nie można też zapominać, że pierwszym powodem dla którego zna się miasto Annapolis jest mieszcząca się tu Akademia Marynarki Wojennej - marynarzy ubranych na biało, można spotkać trochę wszędzie w mieście.
Słynna US Navy
Punkt gastronomiczny : skusiliśmy się na obiad w jednej z restauracji w porcie i nie żałujemy - Remi zjazł sandwicho-burgera z domowymi frytkami, ja sałatkę z fetą, figami, orzechami i jabłkami (tylko nie rozumiem czemu sos do sałaty robią tu na bazie ketchupu?!).
Remiowe
Nataliowe
Jutro, co się odwlecze to nie uciecze - przewidują deszcz i burze na 80%...akurat na naszą wyprawę do
Waszyngtonu. ZMOKNIEMY - tymbardziej, że ne będziemy mogli zwiedzić Kapitolu, bo już nie ma miejsc... Za to nasze zmaltretowane słońcem skóry trochę odpoczną :-)
A - Nowy Jork, B - Filadelfia, C - Baltimore, D - Annapolis
obok Waszego autka jeszcze mniejsze maleństwo stoi...
ca a l'air cool ! .... bientôt Baltimore ... The Wire les gars !!
ale CZAD !!!
Dziękuję bardzo słoneczko.Cieszymy się waszym szczęściem,super komentarze,jesteśmi dumni z was:)
Très sympa de voyager avec vous tous les matins en ce levant Bises
Excusez " en se levant" rebises
C'est déjà fait Baltimore Juien !
Merci les gosses, c'est super tous ces reportages. Bravo aux rédacteurs! Bises / Papa