Z
El Chalten wyruszamy do El Calafate, położonego na południowym krańcu
Parku Narodowego Los Glaciares. To niesamowite, że obie miejscowości rozdziela dwieście kilometrów lodowców, gór, dolin, jezior i turkusowych lagun niedostępnych dla turysty lambda. Ale to dobrze, dzięki temu pewne miejsca na Ziemi pozostają nienaruszone, w niezmienionym stanie.
Miasteczko El Calafate nie ma w sobie specjalnego uroku. Na pewno tętni życiem bardziej niż pozostałe, odwiedzone do tej pory patagońskie miasta. Ale nikt nie przyjeżdża do El Calafate, dla El Calafate. Stanowi ono bazę turystyczną dla jednego z naturalnych cudów przyrody Patagonii, jeśli nie świata - Lodowca Perito Moreno.
Perito Moreno zdaje się rzucać wyzwanie wszystkim klimatologom i ich tezom o globalnym ociepleniu. W przeciwieństwie do pozostałych lodowców na świecie (jak na przykład
Lodowiec Victorii, o którym pisaliśmy w czasie pobytu w
kanadyjskich Górach Skalistych), tracących masowo objętość, "cofających się", Perito Moreno posuwa się do przodu - dwa metry dziennie, siedemset rocznie!

To z daleka

To bliżej

Jeszcze bliżej, już ze statku

Wreszcie, u stóp tego giganta. Nie wiem czy zdajecie sobie sprawę, ale ten błękitny mur ma 60 metrów wysokości

Making of poprzedniej fotki, ściskamy się jak sardynki na statku
Ta ogromna kostka lodu żyje - co chwila ogromne kawałki z "twarzy" lodowca z hukiem wpadają do wody. Dźwiękiem ten fenomen przypomina grzmot pioruna, jest on jednak wiele bardziej widowiskowy wizualnie - tworzy się przy tym sporej wielkości fala.
Perito Moreno posuwa się do przodu, ale natrafia, naprzeciw siebie, na przeszkodę, półwysep Magellana. Kiedy dochodzi do niego, rozdziela jezioro Argentino na dwie części. Jego wody zaczynają wtedy napierać na ścianę Perito Moreno od dwóch stron. Wtedy dochodzi do niesamowitego spektaklu, cała ściana pęka i tworzy się kilkunastometrowy kanał łączący na nowo jezioro. My (i Wy) możemy zaobserwować taki właśnie kanał oddzielający lodowiec od stałego lodu - ostatnie zawalenie "twarzy" lodowca miało miejsce w zeszłym roku.
Po rundce statkiem, spacerujemy po drewnianych mostkach na krańcu półwyspu Magellana. Stąd mamy widok na "całość" Perito Moreno. Jest ogromny - rozciąga się na trzydzieści kilometrów (sic!), a w najszerszym miejscu osiąga siedemset metrów. Całe popołudnie wpatrujemy się w to białe morze, czekając na nowe oddzielenie się kawałów lodowca od ściany.
Spotkanie z Perito Moreno z pewnością zaliczymy do najciekawszych w naszej podróży. Nie chcę tu obrażać
lodowców nowozelandzich Fox i Franz-Joseph, ale brudne i szarawe, jak się one mają do takiego błękitu. Kiedy sobie człowiek pomyśli, że kiedyś cała ziemia była pokryta lodowcami, i że jeszcze kiedyś to nastąpi na nowo...zupełnie inaczej ogląda się przygody bohaterów z "Epoki lodowcowej" ;)
A - Chile Chico, B - El Chalten, C - El Calafate, Perito Moreno
Zaprezentowaliście niezły kawałek lodu w błękitnym kolorze, ciekawe na ile drinków by wystarczył, a mówiąc poważnie już któryś raz podkreślamy jak pięknie potrafi się nam zaprezentować natura.Myślę,że ten lodowiec to raj dla oczu glacjologów różnych narodowości tym bardziej,że na świecie tego rodzaju zjawisk coraz mniej, nie wyłączając z tego obszarów arktycznych.Dlatego dobrze,że Perito Moreno idzie pod prąd i tak pięknie się rozwija, niesamowita jest jego barwa niby błękitna a było by chyba trudno dobrać kolor próbując go namalować.W każdym razie zaczekamy aż dojdzie do nas i zobaczymy jak wygląda w realu chociaż chciało by się skoczyć do tej Patagonii i przeżyć to co Wy teraz.Czasami marzenia się spełniają tylko trzeba im troszkę w tym pomóc życie w tej materii bywa nieprzewidywalne.Na zdjęciach widać jak przy tym majestacie gór , ogromie lodowca malutkie są dokonania człowieka w postaci miasteczka, płynącego statku a ludzie jak główki szpilek przemykają niezauważalnie prawie.Trzymajcie się ciepło,czekamy na kolejne reportaże ,gorąco pozdrawiamy ,buziakujemy z akcentem argentyńskim.
Vraiment très impressionnant !!! Co za rezerwa naturalnej wody !!!v
wspaniałe widoki!pozdrawiam:*
wouaaaaaaa ... impressionnant ! quel plaisir ce reportage ;o) bisou mes mômes
j'ai froid ^_^
Un seul mot a dire MAGNIFIQUE
Pour reprendre l'expression de Philou, oui c'est magnifique! Et que de glaçons pour mettre dans les pastis! Bises
En photo, c'est extraordinaire, alors "de visu" je m'imagine le choc.
Super !
Papa m"a piqué mon idée pour le pastaga... C'est super beau franchement !!