Naszym celem, po opuszczeniu
Queenstown, jest dotarcie do miasta
Nelson, gdzie spędzimy Boże Narodzenie z Rose i jej rodziną. Mamy przed sobą kilka dni by przebyć ponad osiemset kilometrów wybrzeża zachodniego. Na samym początku naszego pobytu w Nowej Zelandii, Sharon i Gary ostrzegli nas przed szczególnie kapryśną pogodą w tej części wyspy południowej. Leży ona bowiem nad Morzem Tasmana u stóp Alp Południowych. Pogoda, często deszczowa, ma tendencję do przeciągania się.
Droga z
Queenstown do naszego pierwszego przystanku na zachodnim wybrzeżu, Fox Glacier, jest słoneczna i obfitująca w piękne widoki na jeziora i kaniony.

To Kawarau Gorge. Można tu nie tylko uprawiać różnego rodzaju wodne sporty ekstremalne, ale również zwiedzić dawną kopalnię złota

To młodsza siostra Queenstown, miasteczko Wanaka, położone nad jeziorem o tej samej nazwie

Jezioro Hawea położone równolegle do jeziora Wanaka. Rozdzielają je góry Crown Range

Przystanek z widokiem na 3 033 metrowy Mount Aspiring. Jego maoryska nazwa to Tititea czyli 'lśniący szczyt'

Powrót na brzeg jeziora Wanaka. W tej scenerii urządzamy sobie przerwę na obiad

Kanion rzeki Makarora River w parku narodowym Mount Aspiring

Thunder Creek Falls

Haast River

Knights Point Lookout na Morze Tasmana
Miasteczko Fox Glacier, jak jego nazwa wskazuje, jest położone u stóp lodowca Fox. Krótki spacer tego słonecznego poranka (pół godziny) pozwala nam zbliżyć się do jego frontu na sto metrów. Jest on o tyle wyjątkowy, że znajduje się zalewie o kilka kilometrów od brzegu morza. Już sam widok tej ogromnej, polodowcowej doliny jest imponujący. Rozmiar lodowca jest oczywiście mniejszy w porównaniu do czasów jego królowania, epoki lodowcowej. Jednak w dalszym ciągu jest on aktywny, wręcz niebezpieczny. Wpływa dziś tak samo na otoczenie, kształtuje je, tak jak to było przed milionami lat.

Dużo tablic nakazuje zachować czujność w tym nietypowym środowisku
Nie możemy iść dalej. Kilku turystów, którzy nie zastosowali się do tych zaleceń, przypłaciło swoją głupotę życiem.

Widać nawet trochę jego niebieski kolor

A to widok z góry
Fox Glacier, poza lodowcem, oferuje inną piękną panoramę. Znajdujemy się dokładnie od drugiej strony
góry Cooka! Inna perspektywa od tej sprzed prawie dwóch tygodni.

Ten po prawej to Mount Cook, po lewej, drugi co do wysokości szczyt Nowej Zelandii, Mount Tasman
Kilka kilometrów dalej, w miasteczku Franz-Josef Glacier, znajduje się lodowiec o tej samej nazwie (oczywiście na cześć cesarza Austrii Franciszka Józefa). Nie można do niego podejść na tyle blisko co do Fox Glacier, maksymalnie dwieście metrów. Z kolei dużo łatwiej dostrzec w nim odcienie niebieskiego.

Woda spływa wszędzie w dolinie lodowcowej

Lodowiec Franz-Josef
W dalszym ciągu dopisuje nam piękna pogoda, niesamowite! Spędzamy miłe popołudnie w Greymouth, gdzie kemping położony jest tuż przy plaży.
W końcu nas dopadło! Następnego dnia, w deszczowej aurze odwiedzamy Park Narodowy Paparoa i jego główną atrakcję Punakaki, inaczej Pancake Rocks czyli naleśnikowe skały. Stosy naleśników wydrążone w skale w wyniku erozji (cyrkulacja powietrza górskiego i morskiego, wilgoć).

Z kolei woda wyrzeźbiła od spodu łuki i groty

Choćby nie wiem jakbyśmy mieli ochotę, nie da się odgryźć ani kawałeczka
Naprawdę sympatyczna część Nowej Zelandii. Tak jak południowy kraniec wyspy, jest ona prawie bezludna. Poza Greymouth, "dużym miastem" wielkości Gościcina, przejeżdżamy głównie przez małe osady oddzielone od siebie o dziesiątki kilometrów. Teoretycznie mieliśmy spędzić kolejną noc w Westport, u kolegi Rose, ale nasz zapał ostudziła ogromna ulewa. Decydujemy więc nie zatrzymywać się tu dłużej niż na obiad, a deszczowe popołudnie spędzić za kółkiem w drodze do miasta Motueka - bramy do
Parku Narodowego Abel Tasman. Położony nad zatoką Tasmana, oddzielony od zachodniego brzegu wyspy przez góry Tasmana (wszystko nazywa się tu jak widzicie na cześć odkrywcy Nowej Zelandii...) park i jego okolice zapewniają odwiedzającym słoneczny mikroklimat. Ale o tym więcej w następnym artykule...
A - Queenstown, B - Park Narodowy Mount Aspiring, C - Fox Glacier, Franz-Josef Glacier, D - Pancake Rocks, Park Narodowy Paparoa
je commence à manquer de mots ... je cherche des superlatifs ... mais restons simples , même si on a l'impression de se répêter ! ;o) magnifiqur , superbes , impressionnant et j'en passe ... et des meilleurs . Merci les mouflets de nous faire profiter de tout ça ! envie de cêpes .. ! j'ai bien regardé toujours pas de saut de l'ange de Natalia ^_^ bisous les mouflagas .
pas mieux que maman ! bisous
Il est difficile de dire encore quelque chose car à chaque reportage nous sommes transportés dans un monde féérique. Merci
Bajeczne te skalne naleśniczki zresztą jak pozostałe zdjęcia, widać jak natura potrafi siebie zaprezentowć bez udziału człowieka.Na zdjęciu nr1 widać jakby przeprawę przez rzekę na linie nie wiemy czy to zauważyliście czy też się mylimy bo jest to trochę w oddali.Trzeba przestrzegać zaleceń rangerów oni naprawdę wiedzą jak zapewnić turystom bezpieczeństwo w tak trudnym do zwiedzania terenie niestety zawsze trafią się ci co wiedzą lepiej/w naszym kraju to standart/.Dobrze,że pogoda częściowo Wam dopisała w górskim terenie to zawsze ruletka , widoki są warte oglądania a Wy jesteście w każdym miejscu tej podróży tylko raz.Ciekawe w jaki sposób wydobywali w tamtym terenie złoto ,zawsze łączy się to ze specyficznym dreszczykiem u ludzi wiadomo chodzi nie tyle o kruszec ale załą legendę Dzikiego Zachodu w okresie gorączki złota.Podróżujcie dalej bezpiecznie i czekamy na relacje.Buziaki!