01 February 2013

chili Santiago, chilijska stolica

santiago-map

Zaczynamy ostatnią (i najdłuższą, bo chodzi o kontynent) część naszej podróży: Amerykę Południową. Zostaniemy tu ponad pół roku. Ani ja, ani Remi nie hablamy (jeszcze) po hiszpańsku, mamy dobrą okazję, by się nauczyć. Spędzamy wieczory i podróże autobusowe na słuchaniu kursów językowych, każde na swoim iPhonie.

Docieramy do Santiago bez większych problemów (poza kilkugodzinnym opóźnieniem lotu z Wyspy Wielkanocnej...), gdzie wynajęliśmy niedrogo mieszkanie w samym centrum. Pogoda jest przepiękna: słońce, bezchmurne niebo. W ciągu dnia temperatura dochodzi do trzydziestu stopni, a wieczorem spada o około dziesięć (więc śpi się dobrze). Przede wszystkim, szczególnie dzięki swojemu położeniu między dwoma pasmami górskimi (u podnóża Andów z jednej, nadmorskiego płaskowyżu z drugiej), powietrze w chilijskiej stolicy jest suche. To koniec tropikalnych klimatów Pacyfiku, ufff!

Santiago to...bardzo miła niespodzianka. Tak mało się u nas w Polsce czy we Francji mówi o Chile, a to taki nowoczesny, świetnie rozwinięty, piękny i bezpieczny kraj Ameryki Południowej. Przewodnik "Lonely Planet" Santiago opisuje w ten sposób: "mówi się, że jest mniej kulturalne niż Buenos Aires, mniej typowe niż Mexico, mniej urzekające niż Rio. Ale przy tym jest też mniej chaotyczne, bardziej otwarte, bezpieczne i ludzkie. Gdybyśmy myśleli o miastach Ameryki Południowej w kategorii rodzeństwa o nieokieznanym temperamencie, Santiago byłoby starszą siostrą: ostrożniejszą i mądrzejszą ale nie mniej atrakcyjną". Nas Santiago oczarowuje, to taki tutejszy Paryż: duże, czyste aleje z przestronnymi chodnikami, parki i skwerki co kawałek. Ludzi zdają się tu żyć bezstresowo, my w każdym razie czujemy się świetnie! No i wreszcie odnajdujemy sklepy, w których można znaleźć wszystko :D Wychodzimy na mały spacerek.

santiago
Casa Colorada z XVIII wieku mieszcząca muzeum historii miasta

santiago
Plaza de Armas, serce miasta od czasu jego założenia w 1541 roku. Zwracam uwagę na rosnącą w tle setkę endemicznych chilijskich palm zwanych jubea

santiago

santiago
Dziewczyny pykają piłeczkę przed neoklasyczną Katedrą z 1748 roku

santiago
Muzyków można spotkać co krok

santiago
Mercado Central, targowisko przede wszystkim z rybami i owocami morza

santiago
Pyszności...

santiago
Jakbyście zgłodnieli, na miejscu znajduje się kilkanaście restauracji

santiago
W środku stycznia to prawdziwa przyjemność...

santiago
Palacio de La Moneda na placu Konstytucji, pierwotnie mennica, a od połowy XIX wieku, oficjalna rezydencja głowy państwa. To tu popełnił samobójstwo prezydent Salvador Allende w 1973 roku w trakcie bombardowania pałacu przez chilijskie siły zbrojne, oczywiście w rezultacie puczu Augusto Pinocheta

santiago
Uroczysta zmiana warty 'carabineros' odbywa się codziennie o 10h rano

santiago
Ogromna flaga Chile na placu Obywatelstwa: długa na 27 metrów, waży 200 kilogramów

santiago
Malutka dzielnica Barrio Paris-Londres, złożona z dwóch ulic: Paryża i Londynu

santiago
Wdrapujemy się na Cerro Santa Lucia, jedno z dwóch wzgórz położonych w centrum miasta. Zagospodarowane już w XIX wieku jako park krajobrazowy, mieści na samym szczycie wieżę widokową

santiago

santiago
W 1833 roku, Charles Darwin powiedział, że widok na miasto i Andy jest niesamowity. My, w 2013, oceniamy, że nie widać za wiele przez gęstą warstwę zanieczyszczenień

santiago
Nasza stacja metra Bellas Artes

santiago
Widok z naszego balkonu na Iglesia de la Merced

santiago
Rowery do wynajęcia

Następnego dnia, zabieramy się za drugie wzgórze centrum Santiago - Cerro San Cristobal. Podobno oferuje piękną panoramę miasta i okolic. By się tam dostać, przechodzimy przez dawną dzielnicę artystów Barrio Bellavista (mieszkał tu między innymi Neruda!). Dziś życie tu kwitnie głównie...nocą! :)

santiago
Liczne restauracje i kafejki w Barrio Bellavista

santiago

santiago
Miasto jest ogromne. Przez chmurę zanieczyszczeń możecie dojrzeć Andy

santiago

Ponieważ kolejka była zepsuta, musieliśmy na naszych własnych nogach (w klapkach) i w tym upale wdrapać się na górę... 326 metrów (Cerro San Cristobal ma 869 metrów wysokości, miasto jest położone na 543 m.n.p.m.). Przeżyliśmy. Na samej górze wypijamy narodowy, bezalkoholowy, odświeżający napój chilijski (po mocno alkoholowym pisco, o które się wykłócają z Peru) - mote con huesillo. To kompot ugotowany z suszonych brzoskwiń, do którego dodaje się ugotowane ziarna jęczmienia. Baaaardzo słodkie, ale robi dobrze.

santiago

santiago

santiago
Na szczycie wita nas czternastometrowa, śnieżnobiała Maryja. To tutaj Jan Paweł II odprawił mszę w czasie swojej podróży do Ameryki Południowej w 1987 roku

santiago

santiago
Zauważyliśmy to już na Rapa Nui. Strasznie dużo tu bezdomnych psów

Wracamy do "domu" znów przechodząc przez dzielnicę Bellavista i możemy powiedzieć, że godzina jest sprzyjająca aperitif'om ;)

santiago

santiago

Na pewno zauważyliście na zdjęciach, że nasze ostatnie ścinanie włosów miało miejsce już jakiś czas temu. Remiaste są nieznośnie długie i kręcone, a moje cieniuśkie...
W Santiago, wyobraźcie sobie, znajduje się centrum handlowe, pięciopiętrowa galeria tylko i wyłącznie poświęcona salonom fryzjerskim. Oboje się ścinamy i to po cenie...dalekiej od paryskich :p

santiago
Fryzek, fryzek, fryzek...

santiago
Pięknie

Ciężko Wam opowiedzieć lepiej co poczuliśmy w stosunku do tego miasta, ale naprawdę nam się spodobało. Zwyczajnie tu sobie pomieszkaliśmy, pospacerowaliśmy i to nie w trybie podróżniczym. To naprawdę nam zrobiło dobrze. Akumulatorki są naładowane na następny etap - nadmorskie Valparaiso!


Télécharger les photos

Papa Feb. 3, 2013, 2:24 p.m.

Natalia: T'es une vraie star sur cette vidéo! Pour le reste, c'est comme d'hab, superbe ! Bises

mama&tata Feb. 3, 2013, 4:20 p.m.

Bardzo fajne miasto nadspodziewanie,Chile kojarzą się nam z przewrotem Pinocheta i spodziewaliśmy się raczej widoku miasta ubogiego z niezbyt wyszukaną architekturą, a tu proszę taki rarytasik.Miasto wielkie i efekty jak to w dużych aglomeracjach przede wszystkim smog- wszechobecny , zasłaniający widok majestatycznych Andów a szkoda.Santiago swoim klimatem przypomina nieco miasta europejskie z tym dobrym trendem ulicznych kafejek,dzielnic artystycznych ,sklepów i sklepików, to tworzy szczególnie dla turystów niepowtarzalny nastrój.Fajowa piosenka w tle Waszego filmiku jakbyście podali kto to śpiewa było by miło.Chodziło się po mieście nieco montrmartrowo ale tu można przysiąść wypić coś pożywnego i spalić to w dalszej wędrówce pod górkę tak,że bilans wychodzi na zero.Macie przystojne glacki po żniwach u fryzjera i przyda się to przy tym cieple.Bawcie się dobrze i czekamy na następną relację.Pozdrawiamy.

Natalia Feb. 3, 2013, 6:41 p.m.

mama&tata => Ależ podaliśmy wykonawcę i tytuł piosenki na końcu filmiku :)

Yoven Feb. 3, 2013, 7:03 p.m.

Hello à vous deux! Je me plonge dans vos aventures avec pas mal de retard, tout est beau, dense, et plein de nostalgie. Une belle envie de barouder tout ça :) Prenez soin de vous. A+ Yov (Remi: on a bu une despe en balayant ton site avec Nico et Max, on t'en garde une pour le retour ;)

Spoooocky Feb. 4, 2013, 11:56 a.m.

[:bien]

Gaël Degombert Feb. 4, 2013, 7:07 p.m.

Ouah, j'adore la photo intitulée "On monte en haut du Cerro Santa Lucia"!

Rémi Feb. 5, 2013, 2:18 p.m.

@Yoven, un peu que vous m'en gardez une. Vous me manquez les copains. Max, grosse pensée pour la Saint Vincent de Préhy cette année ! @Gaël, oui, ensuite on est redescendus en bas.

Popi Feb. 7, 2013, 8:03 p.m.

Ça a l'air bien cool