06 July 2012

etats-unis Yosemite - Half Dome

Ponieważ dzień wcześniej nie musieliśmy przygotować kolacji ani zmywać i mogliśmy położyć się spać dość wcześnie, udaje się też nam wstać razem z dniem, jeszcze przed słońcem. Jakże przyjemnie jest na kempingu gdy wszyscy śpią... Szybkie śniadanie i w drogę!

yosemite-j3-j4

Jest 5h30 gdy wyruszamy - zabieramy się za najpiękniejszy i najsłynniejszy trek w tym parku narodowym: Half Dome. Ogromny w swym majestacie granitowy blok, który góruje, niczym król, nad Doliną Yosemite. Każdego dnia widzimy go z praktycznie każdego miejsca w parku i podziwiamy go, kontemplujemy. Ale dziś nadszedł dzień kiedy go zdobędziemy! Ten szlak jest oznaczony przez rangersów jako wyjątkowo trudny, musimy Half Dome obejść i "zaatakować" od drugiej strony, południowej. Na jego zdobycie i powrót przewiduje się zazwyczaj od 10 do 12 godzin. Od razu uprzedzamy - nam się to uda w dziewięć i pół godziny! Na szczycie znajdziemy się cztery i pół godziny później - o 10h. Godzinę spędzimy na górze i poświęcimy na absolutną adorację widoków, po czym cztery godziny zajmie nam powrót czyli zejście.

yosemite-j3-j4

yosemite-j3-j4

No ale na razie jest jeszcze ranek, maszerujemy sami. Od samego początku zaczyna się ostra wspinaczka. Najpierw po asfaltowej ścieżce, po czym po schodach OGROMNYCH "wyciętych" w skale: stopnie mają od 30 do 50 centymetrów. Trzeba uważać na każdy krok bo obok jest urwisko.

yosemite-j3-j4

yosemite-j3-j4

yosemite-j3-j4

Jesteśmy bardzo zmotywowani, narzucamy sobie iście wojskowy rytm! Pierwsza rekompensata nie każe na siebie długo czekać. Naszym oczom ukazuje się przepiękny wodospad - Vernal Falls.

yosemite-j3-j4

yosemite-j3-j4

Chwilę później druga! MIŚ!

yosemite-j3-j4

yosemite-j3-j4

Tym razem jest bardzo blisko, zaledwie o kilka metrów i widzę go pierwsza - jest przepiękny, nieduży, koloru miodowego, bez żadnych kolczyków... Na tyle młody widać bo ucieka kiedy krzyczę "Remi! Niedźwiedź przed nami!" Nie uciekł całe szczęście daleko - ustawił się grzecznie do zdjęć, po czym sobie poszedł w siną dal - trzeba wiedzieć, że baribale są strachliwe, bardziej się boją nas, niż my ich.

yosemite-j3-j4

yosemite-j3-j4

Na trasie, kończą się regularne i wysokie schody, a zaczynają bardziej niebezpieczne: śliskie kamienie mające "robić" za coś w rodzaju traktu brukowanego. Ale i tu czeka nas kolejna niespodzianka - niezwykłej urody wodospad Nevada Falls, wyższy niż pierwszy, mniej potężny ale spływający po gładkiej skale. Tak naprawdę, największą rekompensatę otrzymamy kiedy zrozumiemy po południu w drodze powrotnej ile szczęścia mamy, mogąc korzystać z tych cudownych miejsc w samotności o wschodzie słońca. Po południu, są tu tłumy tak wielkie, że nie można docenić w pełni ich piękna. Na razie jesteśmy sami, jest fantastycznie.

yosemite-j3-j4

Docieramy do tablicy, na której ktoś grzecznie napisał: "Wybierasz się na Half Dome? Wiedz, że nie jesteś nawet w połowie drogi!". To naprawdę motywujące... Zaczynamy spotykać na drodze innych maszerujących - oni trochę oszukują, bo dzień wcześniej pokonują wspinaczkę do drugiego wodospadu, tam śpią i następnego dnia na świeżo atakują resztę. Ale my jesteśmy twardzi i się nie damy, wyprzedzamy coraz to nowe grupki, chcemy być pierwsi. Oczywiście pierwsi nie będziemy, ale sam fakt zdobywania Half Dome, kiedy nie ma jeszcze tłumów i kolejki na "cables" nas dopinguje ogromnie. Jak wspominaliśmy wcześniej pozwolenia są wydawane w drodze loterii: na każdy dzień losuje się ich trzysta pięćdziesiąć (na jedno pozwolenie można wpisać kilka osób), także jak się człowiek nie pospieszy to potem kwitnie z kolejce.

yosemite-j3-j4

Wracając do marszu - zaczynamy kolejną część. Tym razem jest płasko, ale w piachu więc wcale nie jest łatwiej. Dalej ścieżka prowadzi przez las, znów pod górę. Nareszcie docieramy.

yosemite-j3-j4

yosemite-j3-j4

Widzimy przed sobą szczyt Half Dome i "cables"...ale to w dalszym ciągu wydaje się daleko i wysoko. Zaczynają się schody w skale, ale tak pionowe, że musimy robić przerwy, żeby złapać oddech. Na dodatek zmęczenie zaczyna robić swoje. Musimy uważać stawiając każdy krok, bo urwisko jest wszędzie, a słońce grzeje intensywnie. Pejzaż rozciągający się dookoła jest niesamowity.

yosemite-j3-j4

yosemite-j3-j4

yosemite-j3-j4

W końcu dochodzimy na górę. To tu zaczynaja się kable. Ale jak mamy wejść na górę? To jest pionowa ściana! Zakładamy rękawiczki (których pełno leży na ziemi), przełykamy ślinę i do przodu!

yosemite-j3-j4

A więc "cables" polegają na tym, że w pionowej prawie ścianie osadzone są metalowe słupki (które nie są stabilne do końca) wzdłuż których z dwóch stron ciągną się metalowe kable... Słupki na długość są oddalone od siebie czasem od trzy metry, a czasem o siedem. W poprzek łączy je drewniana deseczka... Wejście na samą górę to wspinanie się siłą mięśni ramion po kablach podczas gdy stopy się ślizgają...i tak 150 metrów...

W końcu jesteśmy na górze...widok jest niesamowity...360° na dolinę, na góry, na wodospady...

yosemite-j3-j4

yosemite-j3-j4

yosemite-j3-j4

Samochody widoczne w dolinie przypominają mróweczki. Na razie jest nas tylko ośmioro. Wszyscy się do siebie uśmiechają, tworzymy coś w rodzaju wspólnoty ludzi, którzy są na górze. Szkot, którego wyprzedziliśmy na ostatnim kilometrze ubrany w kilt staje na krawędzi, na wiszącej prawie skale i zaczyna grać na kobzie.

yosemite-j3-j4

yosemite-j3-j4

yosemite-j3-j4

Wszyscy są wzruszeni - pierwsza melodia to "Flower of Scotland" - aż nas ciary przechodzą! Być może dla alpinistów ten trek nie jest niczym trudnym, ale dla nas to naprawdę całkiem niezły powód do dumy. Zresztą w takim samym stopniu co The Narrows w Parku Zion.

yosemite-j3-j4

Powrót nie jest łatwiejszy.

yosemite-j3-j4

yosemite-j3-j4

yosemite-j3-j4

yosemite-j3-j4

yosemite-j3-j4

yosemite-j3-j4

Nie dość, że najpierw trzeba po kablach zejść na dół - tym razem patrząc w urwisko, to schodzenie wcale nie jest łatwiejsze dla organizmu - łydki dostają "po tyłku". Do tego tłumy turystów na wysokości obu wodospadów, schody kamienne mokre i śliskie... ostatnie kilometry są dość ciężkie do przebycia. Dochodzimy do kempingu, po po 9,5 godzinach od startu - i jesteśmy przywitani jak bohaterowie! Rodzina amerykańska cieszy się z nami, że nam się udało. Sugerują nam kupić t-shirty z napisem: "Zdobyłem Half Dome". Po tym wszystkim zasługujemy na nie (Natalia dostanie ładny biały, Remi rezygnuje - męska wersja jest brzydsza).

yosemite-j3-j4

yosemite-j3-j4

yosemite-j3-j4

yosemite-j3-j4

yosemite-j3-j4

yosemite-j3-j4

yosemite-j3-j4

Co do treku chcielibyśmy dodać, że po przemyśleniu uważamy za nieodpowiedzialne ze strony rangersów "udzielanie pozwoleń" na zdobywanie Half Dome osobom niedoświadczonym we wspinaczce. Wchodzenie po kablach odbywa się bez żadnego zabezpieczenia: zero linek mocujących, karabińczyków. Jesteśmy mądrzy bo nam się udało i nic nam się nie stało. Jak się poźniej dowiedzieliśmy zeszłym roku, tylko do sierpnia, 15 osób straciło życie w parku Yosemite, z tego spora część w czasie treku na Half Dome.

Następny dzień będzie ciężki, bardzo ciężki - bóle ogólne i zakwasy na całym ciele. Niemożliwe jest w tym kontekście realizowanie jakiegoś ambitniejszego treku... Zadowolimy się spacerami po Yosemite i Curry Village oraz małym pieszym marszem do wodospadów Yosemite Falls, najwyższych na świecie! Jest tą ciąg trzech kaskad wysokich na 740 metrów.

yosemite-j3-j4

yosemite-j3-j4

yosemite-j3-j4

Załączamy zdjęcie tłumów...ewidentnie trzeba zabierać się za trudne treki żeby uciec trochę od ludzi. Ostatniego wieczoru na kempingu ogarnia nas wzruszenie - to juz koniec road-tripu po bezkresach amerykańskiego zachodu i jego pięknych parkach narodowych. Następnego dnia czeka nas powrót do San Francisco, opróżnienie Flexi, zmieszczenie wszystkiego (patelnia, palnik gazowy, talerze etc) w naszych dwóch plecakach, ODDANIE Flexi (co nam łamie serce...). Krótko podsumowując - boimy się myśleć o jutrze. Tymczasem czeka nas ciężka noc. Około 2h pewien miś postanowił nawiedzić nasz kemping w poszukiwaniu jedzenia. Zdecydował, że najbardziej odpowiadają mu zapachy z metalowej szafy naszych sąsiadów (musimy trzymać jedzenie i kosmetyki w tym zabezpieczeniu, bo jak nie, to np. samochód może paść ofiarą zabawy...). Chyba wydało mu się że może ją otworzyć bo siłował się z nią przez dobry moment. Temu wszystkiemu towarzyszyło dzwonienie po rangersów, płacz dzieci ("Mamo, nie chcę tu więcej spać!")...człowiek zastanawia się dwa razy jak w środku nocy zachce się mu do toalety...

ouest-19

A - San Francisco, B - Monterey i Big Sur, C - Big Sur i Julia Pfeiffer State Park, D - Sequoia National Forest, E - Dolina Śmierci, F - Jezioro Mead, G - Las Vegas, H - Wielki Kanion Kolorado, I - Dolina Monumentów, J - Page, K - Park Narodowy Zion, L - Park Narodowy Bryce Canyon, M - Park Narodowy Capitol Reef, N - Moab, O - Salt Lake City, P - Park Narodowy Yellowstone, Q - Pocatello, R - Jezioro Tahoe, S - Park Narodowy Yosemite, T - San Francisco

Ale po każdej nocy wstaje dzień - czeka nas pakowanie, pożegnanie z sąsiadami i wyjazd. Trzeba powiedzieć, że Flexi bardzo dzielnie nam służyła przez ten miesiąc, nigdy nie skarżąc się... Czas na małe podsumowanie: przejechaliśmy w czasie miesiąca i pięciu dni prawie 5000 mil czyli 8500 kilometrów. W tym czasie, na drodze towarzyszyło nam radio satelitarne Sirius XM i aktualne hity na okrągło. Przygotowaliśmy małą playlistę dla Was, żebyście wiedzieli jakie "katusze" musieliśmy znosić ale i jakie piosenki będą nieodwołalnie nam się kojarzyć z amerykańskim zachodem.

Miejsce 1 ex-equo : Maroon 5 "Payphone" (Remi nie znosi) i Gotye "Somebody That I Used to Know" (ja nie znoszę z całego serca)
Miejsce 2 : Train "Drive By" (ostatecznie się do niej przyzwyczailiśmy)
Miejsce 3 : cała reszta czyli całe dzieło Adele, którą tu uwielbiają, nowy boysband One Direction ("What makes you beautiful"), Kelly Clarkson ("Stronger (What doesn't kill you)" co za beznadziejny tekst), Katy Perry z "Wide Awake" i ktoś kto śpiewa "The Summer Is Over"...

Możecie sobie teraz ustawić playlistę na deezerze albo youtubie i przesłuchać ją gdzieś ze 40 razy w ciągu dnia, żeby wiedzieć co przeżyliśmy.

Ostatnią noc spędzimy w Oakland i zrozumiemy dlaczego sanfranciskańczycy nie bardzo lubią mieszkańców tego miasta (chowaj telefon i maszeruj szybko żeby nikt cię nie zaczepił przez przypadek). Następnego dnia wylatujemy na HAWAJE !!!!! Wreszcie!!!!! Teraz będzie nas dzielić "jedyne" 12 godzin - co jest praktyczniejsze do liczenia, bo u Was będzie 9h i u nas też (ale wieczorem i poprzedniego dnia).

ouest-20

PS. Zdanie na zakończenie, musimy wspomnieć o wielkim narodowym święcie, 4 lipca. Ponieważ spędziliśmy je na terenie parku narodowego ominęły nas fajerwerki. Od lat był w parku organizowany spektakl ognia ale w związku z wysokim ryzykiem pożarowym w tym roku nas ominie. Jedyne więc co mogliśmy zaobserwować to flagi - wszędzie, np na ubraniach (bardzo modne t-shirty) i wieczorne śpiewy przy ognisku z gitarą.

Yosemite HD from Project Yosemite on Vimeo. Przepiękny film z Parku Yosemite zrealizowany w ciągu całego roku. Jak zobaczycie, dumnie przez cały film przewija się Half Dome. Oglądanie tylko na pełnym ekranie!


Télécharger les photos

Aneczka N ;p July 7, 2012, 10:04 p.m.

I znowu Misiek :) Ta pionowa ściana wygląda koszmarnie. Podziwiam Was :D ja bym się chyba modliła całą drogę :D Buziaki :*

ciocia T July 7, 2012, 11:48 p.m.

Misiaczki ,gratuluję jesteście niesamowici no i bardzo odważni uważajcie na siebie,radości z kolejnych wypraw

Papa July 8, 2012, 7:12 a.m.

Natalia: Tu es trop mignonne avec ton Tshirt "I made it to the top". Après ça, grimper au 3eme étage de la Tour Effeil par les escaliers sera un jeu d'enfants pour vous. Rémi, tes récits sont passionnants. Maintenant, prenez du bon temps, repos, à Hawaii. Take care. Bises

maman July 8, 2012, 8:11 a.m.

les mômes s'il vous plait soyez prudents ... même si on est très fiers de vous , je n'ai pa

maman July 8, 2012, 8:22 a.m.

grrrrrrrr parti tout seul mon commentaire je continue donc : même si on est très fiers de vous , je suis un chouïa pertubée à l'idée qu'on aurait pu vous ramasser à la p'tite cuillère donc ... prudence !!! ... il vous reste tant de choses à voir , ça serait bêta quand même ! Si il vous arrive de croiser encore un gros nounours faites lui une caresse de ma part .Rémi prends soin de ta p'tite femme, soigne ses jambes et fais lui de gros calins pour nous. une montagne de gros bisous .

mama&tata July 8, 2012, 10:42 a.m.

Niezła górka ale co tam- Nasi Górą i tak trzymać!Fajna wędrówka ale niestety trzeba mieć niezłą kondychę na taki treczek ,dla nas chyba byłaby to mission imposible.Dobrze wyglądacie ale rangersi mają rację uważajcie na siebie i lepiej z dala od niedzwiedzi oraz innych nieprzewidywalnych zwierzaków w tym ludzi.!Pozdrawiamy i buziaki dla dzielnych zdobywców.

julien July 8, 2012, 10:48 a.m.

complètement folle cette rando ! :) Quand t'as le vertige c'est foutu pour toi, tu ne peux pas y accéder

poote July 8, 2012, 1:22 p.m.

wouahhhh, comme je l'ai lu, je l'ai vécu. j'm'imagine : "j'y vais mais j'ai peur, la roche elle est trooooop dure pour moi, j'en peux plus..." hihi ! bravo, vous nous rendez fiers :) comme dit maman faites gaffe à vos fesses, histoire de nous raconter, en un seul morceau, tous les détails, parce que je suppose que vous ne pouvez pas tout raconter. on vous bizoote fort. RDV à Hawaï :-*

pem July 8, 2012, 3:01 p.m.

"on a pas fait tout ce chemin pour craquer à 3m du bol de sangria" ^^ bravo en tous cas !

marta_n July 8, 2012, 4:03 p.m.

za każdym razem, gdy oglądam Wasze zdjęcia myślę sobie "to najwspanialszy etap Ich podróży", a potem zamieszczacie kolejną relację, a mnie szczęka opada jeszcze niżej niż poprzednio:D kurczę ten park jest naprawdę zdumiewająco piękny, niesamowicie Wam zazdroszczę :P pozdrawiam serdecznie:*

Spooooocky July 8, 2012, 10:56 p.m.

Le top !

Alain July 9, 2012, 12:34 p.m.

Magnifique, cette ascension est l'un de mes rêves ! Quelle vue et quelles photos, sans négliger l'aspect sportif de la performance !

Fabian July 9, 2012, 6:38 p.m.

Respect. Je me suis chié dessus rien qu'en lisant.